Koronawirus. Warszawa. "Pacjentka umrze, bo szpital nie ma tlenu"
Sytuacja w szpitalach w całej Polsce staje się coraz bardziej dramatyczna. W placówkach zaczyna brakować tlenu dla zakażonych pacjentów. Ratownicy z Warszawy w rozmowach z depozytorami mówią wprost, że pacjenci mogą umrzeć.
Jak wynika z nagrań rozmów między załogami karetek i dyspozytorów, do których dotarł portal TVN24, tragiczna sytuacja z dostępem do tlenu dotknęła warszawski szpital przy ulicy Banacha.
- W tym momencie jestem po rozmowie z lekarzem dyżurnym szpitala na Banacha. Powiedział, że nie ma możliwości, żeby w ogóle nas przyjął z naszym pacjentem, który wymaga tlenoterapii. I żebyśmy szukali gdzie indziej miejsca. Co mamy dalej robić? - zapytał jeden z ratowników, dodając, że pozostało mu jedynie półtora małej butli tlenu. - Pacjentka na sześciu litrach tlenu, z saturacją 82. Po prostu kończy nam się tlen - dodał.
Z dramatycznej relacji kolejnej załogi karetki wynika, że SOR uzależnił przyjęcie pacjentki z ostrą niewydolnością oddechową od tego, czy załoga zostawi respirator, będący na wyposażeniu karetki. "To wydaje mi się rzadko spotykanym rozwiązaniem w funkcjonowaniu państwowego ratownictwa medycznego i SOR-ów, prawda?" - zaznaczył ironicznie jeden z ratowników.
Koronawirus. Warszawa. Depozytor karetki: "pacjentka umrze, bo szpital nie ma tlenu"
Opublikowana przez TVN24 odpowiedź depozytora była do bólu szczera. - Mają worek ambu (podręczny zestaw do resuscytacji oraz wentylacji oddechowej - przyp. red.) i niech sobie radzą. A jak nie, niech pacjentka umrze na podjeździe. Może w końcu się prokurator zainteresuje tym - wskazał. Mężczyzna dodał jednocześnie, że jeżeli pacjentka w tej chwili nie jest na respiratorze, śmiało może odjechać.
Dalej rozmowa dotyczyła tego, czy szpital nie ma tlenu i nie może pożyczyć butli załodze karetki. Okazało się, że nie ma takiej możliwości. Depozytor odpowiedział wówczas, że "pacjentka umrze, bo szpital nie ma tlenu". - Postaramy się do tego nie dopuścić. Natomiast nie gwarantuję jak długo jeszcze. Na pewno jakąś godzinę jeszcze wytrzymamy na tym, co mamy - odpowiedział ratownik.
- Nie jesteśmy w stanie rozwiązać problemów całego świata. A już na pewno nie problemów szpitali. Muszą ci dać tlen. Nie wierzę, że nie ma tam ani jednego wolnego złącza przy ścianie - spuentował depozytor.
Źródło: TVN24