Kierowca nie wpuścił niepełnosprawnego do autobusu. Natychmiastowa reakcja pasażerów
- Proszę pana, my się spóźnimy do pracy - tłumaczyła jedna z kobiet. - Proszę mieć pretensje do tego pana - odparł kierowca wskazując na niepełnosprawnego, który czekał na wejście do autobusu.
Do bulwersującego zdarzenia miało dojść w warszawskim autobusie linii 516. Na przystanku Odkryta do pojazdu chciał wjechać niepełnosprawny pasażer. Jednak kierowca miał odmówić otworzenia specjalnej rampy, twierdząc, że to nie jego obowiązek.
Świadkiem incydentu był mąż pani Katarzyny, który nakręcił film ze zdarzenia. Widać na nagraniu, że pozostali pasażerowie wdali się w dyskusję z kierowcą. - Proszę pana, my sie spóźnimy do pracy - tłumaczyła jedna z kobiet. - Proszę mieć pretensje do tego pana - odparł kierowca wskazując na niepełnosprawnego, który czekał na wejście do autobusu. Jego odpowiedź wstrząsnęła pasażerów.
- Mój mąż i ja znamy zasady i wiemy, że w prawie jest jasno powiedziane, że kierowca ma obowiązek otworzenia rampy. Ten mężczyzna nie zrobił tego z czystego lenistwa - mówi pani Katarzyna w rozmowie z WawaLove.pl. - Bardzo podobało mi się wsparcie ludzi, jeden pan otworzył rampę, a mój mąż później pomógł mu wysiąść - dodaje.
Rzeczywiście, na nagraniu widzimy, że niepełnosprawnemu udało się wjechać do autobusu. I na tym mogłaby zakończyć się ta historia... gdyby nie to, że kierowca się "obraził". - Jakby atrakcji było mało, zbuntowany kierowca pojechał do przystanku Tarchomin i kazał wszystkim wysiadać - opowiada pani Katarzyna. Potwierdzenie znajdujemy w nagraniu jej męża. - Kierowca nie jedzie, bo sie obraził za nazwanie go "chamem", bo nie otworzył klapy osobie niepełnosprawnej - słyszymy na nagraniu, na którym widac pusty pojazd.
Reporterka WawaLove.pl przesłała nagrania do rzecznika ZTM-u Kamila Migały z prośbą o komentarz. - Postawa kierowcy jest oburzająca, ponieważ ma on obowiązek pomóc osobie na wózku dostać się do autobusu. Najprościej to zrobić rozkładając rampę. Kierowca nie zrobił tego, a zatem dopuścił się uchybienia wobec swoich obowiązków - podkreśla Migała.
- Skontaktujemy się w tej sprawie z jego pracodawcą, którym jest firma Arriva i zażądamy wyjaśnień. O tym jakie konsekwencje poniesie kierowca zdecyduje już sam przewoźnik - dodaje w rozmowie z WawaLove.pl.
*Przeczytajcie również: Afera reprywatyzacyjna. Komisja uchyliła decyzję w sprawie działki Chmielna 70 *