Kamil Dąbrowa: Jeśli chodzi o autobusy, wszyscy mieli taką samą stawkę
Trwa burza wokół gigantycznych zniżek, jakie Miejskie Zakłady Autobusowe dawały podczas kampanii w wyborach samorządowych. Radni PiS zarzucają rzecznikowi ratusza, że tłumacząc całą aferę kłamie. - Wszyscy mieli takie same warunki - podkreśla jednak w rozmowie z WP rzecznik Kamil Dąbrowa.
29.03.2019 | aktual.: 29.03.2019 18:13
W czwartek wieczorem portal dorzeczy.pl opublikował skany faktur wystawionych Koalicji Obywatelskiej jesienią 2018 roku przez Miejskie Zakłady Autobusowe w Warszawie. Wynika z nich, że za reklamy niektórych kandydatów KO w jesiennych wyborach samorządowych umieszczone na autobusach i przystankach zapłacono zaledwie około 20 proc. ich cennikowej wartości.
- Dzisiaj po kliku miesiącach możemy sprawdzić faktury - powiedział w trakcie piątkowej konferencji prasowej warszawski radny PiS Sebastian Kaleta. - Rozważam sporządzenie zawiadomienia do prokuratury - dodał.
Kamil Dąbrowa dla WP: Wszyscy mieli takie same warunki
"Fake news panie radny Kaleta, żeby nie powiedzieć mocniej. Cennik jest taki sam dla wszystkich komitetów. Rabat dotyczył monitorów, a nie tyłów autobusów" - skomentował na Twitterze rzecznik Ratusza Kamil Dąbrowa.
W sieci pojawiły się jednak screeny kolejnych faktur i zarzuty, że Kamil Dąbrowa kłamie. Poseł Paweł Lisiecki (PiS) udostępnił zdjęcia jednego z takich dokumentów i napisał: "Faktura MZA na tzw. fullback (reklamę na całym tyle autobusu)... proszę zwrócić uwagę na opis faktury i dopisek '80 proc.' dla obu kandydatów Koalicji Obywatelskiej".
"Z faktury udostępnionej przez dorzeczy.pl wynika, że zniżka 80 proc. dotyczyła reklam full back (tył autobusu), a nie monitorów" - skomentował w sieci dziennikarz Jakub Oworuszko. "W świetle tych dokumentów (...) okazuje się, że to rzecznik ratusza kłamie" - dodał.
- Wszyscy mieli takie same warunki. Wszyscy mieli taki sam rabat. Skorzystały z niego 4 komitety, w tym Koalicja Obywatelska - komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską Kamil Dąbrowa.
Rzecznik Ratusza i prezydenta Rafała Trzaskowskiego podkreśla, że "80-procentowa bonifikata dotyczyła wyłącznie monitorów" i informując o tym, nie popełnił żadnego błędu.
- Rabat dotyczył tylko monitorów, to był rabat dla wszystkich, czyli cena na autobusach była taka sama. Jeśli chodzi o autobusy, wszyscy mieli taką samą stawkę - zapewnia Wirtualną Polskę Dąbrowa.
Lewica płaciła 60 proc. ceny, a KO tylko 20 proc. Żądanie wyjaśnień
Rzecznik urzędu miasta odniósł się również do zarzutów dotyczących różnych poziomów zniżek, które komitety wyborcze dostawały na promocję przedwyborczą.
Przypomnijmy, że poseł Paweł Lisiecki informował: "Komitet SLD Lewica Razem zapłacił za swoją kampanię 56 tys. zł (60 proc. ceny), a Koalicja Obywatelska zapłaciła 73 tys. (20 proc. ceny)". Dodawał także: "Koalicja Obywatelska średnie obniżki od reklam w autobusach 80 proc., a SLD Lewica Razem 40 proc. Panie prezydencie Trzaskowski, co pan na to? A jakie obniżki otrzymały inne Komitety? Gdzie są oferty dla tych Komitetów?"
Jak wyjaśnia to Dąbrowa? - Ta różnica, o której pisał pan Lisiecki na Twitterze wynika stąd, że były komitety, które płaciły za samo jeżdżenie tych nośników, a były takie jak np. SLD, który płacił też za produkcję i wydruk". W rozmowie z Wirtualną Polską podkreśla tym samym, że różnice w zniżkach wynikają z różnych usług, na które decydowały się poszczególne komitety.
"Do komitetu PiS nie wpłynęła żadna oferta" ws. zniżek
Przypomnijmy, że interwencję poselską w MZA ws. reklam na autobusach poseł PiS Paweł Lisiecki podjął już w październiku. Jak zaznacza, przez długi czas było mu to utrudniane. Dopiero teraz na jaw wyszły informacje o gigantycznych zniżkach, których MZA udzielały w czasie kampanii wyborczej.
Lisiecki twierdzi, że "do komitetu PiS nie wpłynęła żadna oferta" dotycząca atrakcyjnych upustów. - Jeżeli ratusz ma takie potwierdzenie wpłynięcia oferty do komitetu PiS, to bardzo chętnie bym się z nim zapoznał, tak jak bym zapoznał się z ofertami przedstawionymi dla KO i innych komitetów - powiedział w rozmowie z wpolityce.pl.
Warszawski radny PiS Sebastian Kaleta dodawał z kolei, że wiele wskazuje na to, "iż mogło dojść do wyrządzenia szkody spółce, jak również do nielegalnego finansowania kampanii wyborczej". Jeżeli tak jak zapowiadał, poinformuje o sprawie prokuraturę, teraz to śledczy będą przyglądać się całej sprawie.