RegionalneWarszawaGruz na kopertach. Tak spółdzielnia remontuje chodnik. Prezes: "Zaparkować przecież można"

Gruz na kopertach. Tak spółdzielnia remontuje chodnik. Prezes: "Zaparkować przecież można"

Zimą składuje się na kopertach śnieg, stawia kontenery budowlane, a nawet ustawia na stałe śmietniki

Gruz na kopertach. Tak spółdzielnia remontuje chodnik. Prezes: "Zaparkować przecież można"

Od piątku 21 kwietnia, robotnicy pracujący przy remoncie chodnika na warszawskim Żoliborzu składują gruz z chodników na kopertach dla niepełnosprawnych. Prezes Spółdzielni "Marymont Potok", która zleciła remont, problemu w tym nie widzi. "Może trochę gruzu wpadło, ale parkować tam można" - mówi WawaLove Krystyna Bogusz, szefowa spółdzielni. Problem blokowania kopert wciąż istnieje, mimo wysokich kar i groźby odholowania pojazdu.

Na sprawę gruzu zwróciła uwagę pani Aleksandra, mieszkanka Warszawy, która codziennie chodzi pobliską drogą do pracy. - Rano zauważyłam, że na kopertach pojawiły się stare płyty z remontowanego obok chodnika. Wieczorem je uprzątnięto, ale następnego dnia znów to samo. Zrobiłam zdjęcie i wysłałam zgłoszenie za pomocą specjalnej aplikacji miejskiej 19115. Bez odzewu, dlatego w środę zrobiłam wysłałam je ponownie - mówi w rozmowie z WawaLove.pl.

Pani Aleksandra przekazała też zdjęcie fundacji "Kulawa Warszawa", zajmującej się na co dzień m.in. sprawami przestrzeni publicznej i jej dostosowania dla osób niepełnosprawnych. - To niestety jest standard - mówi nam Izabela Sopalska-Rybak, prezeska fundacji. - Zimą składuje się na nich śnieg, stawia kontenery budowlane, ostatnio interweniowałam, bo na kopertach postawiono śmietniki. Koperty często są traktowane jako miejsca do składowania. Tak zwyczajnie nie powinno być - dodaje. Osoba niepełnosprawna, jeżdżąca na wózku, potrzebuje więcej miejsca by wsiąść czy wysiąść z samochodu i dlatego koperty są szersze od zwykłych miejsc do parkowania. takich osób jest mniej, więc rzadziej parkują, co często wykorzystują kierowcy bez uprawnień i zajmują takie miejsce. - Niedawno musiałam czekać 1,5 godziny, by pan łaskawie zechciał odjechać swoim samochodem z koperty - dodaje Sopalska-Rybak.

Zanieczyszczenie terenu

Krystyna Bogusz, szefowa spółdzielni "Marymont Potok" problemu w gruzie na kopertach nie widzi. - Może trochę go tam upadło, ale zaparkować przecież można - mówi w rozmowie z WawaLove. Dodaje, że te miejsca leżą na terenie spółdzielni, więc "są prywatne". - Jak to? - dopytujemy - tylko wybrane osoby mogą parkować na tych kopertach? - Nie, mogą tu również parkować osoby z innej części miasta. Nie rozumiem, o co chodzi - dodaje - przecież codziennie gruz jest wieczorem sprzątany, a poza tym nikt się nie skarżył.

Prezeska spółdzielni nie widzi problemu w tym, że przez cały dzień zablokowane są trzy, jedyne w tym miejscu koperty dla niepełnosprawnych. Problem natomiast zauważa straż miejska, choć też nie do końca. - Najprawdopodobniej rozpatrywalibyśmy tę sprawę pod kątem zanieczyszczenia miejsca, bowiem jeśli zarządca terenu pozwolił na zajęcie tych miejsc, to znaczy, że ma do tego prawo - mówi WawaLove.pl Monika Niżniak z referatu prasowego. - W tym przypadku, po przyjeździe strażników na miejsce okazało się, że gruz został uprzątnięty, zobligowaliśmy więc zarządcę do odświeżenia oznaczenia znaków informujących, że są tu miejsca dla niepełnosprawnych - dodaje.

Nie o kary chodzi

W Warszawie (stan na kwiecień 2017) jest wyznaczonych 747 kopert dla niepełnosprawnych. Na blisko 1,5 milionowe, europejskie miasto to niezbyt wiele. Mimo iż dużą część z nich pomalowano na niebieski, wyraźny kolor, "wózkowicze" z prawem jazdy ciągle skarżą się tych, którzy albo swoimi samochodami, albo w inny sposób - mimo wyraźnych znaków - blokują miejsca na kopertach z symbolem inwalidzkiego wózka.

Ze względu na złożona architekturę miast, często też nie można wyznaczyć koperty o prawidłowych rozmiarach (według przepisów powinna mieć 3,6 x 5 m), więc zarządcy dróg, wychodząc na przeciw potrzebom, wyznaczają je, mimo iż te nie spełniają do końca wymogów. Tak było np. na warszawskim Targówku. Problem pojawił się jednak, gdy zaparkował tam samochód bez karty parkingowej. Wezwana na miejsce straż miejska stwierdziła, że „koperta” nie spełnia wymogów i ma złe wymiary, więc nie mogą podjąć żadnej interwencji.

Zwykle jednak straż reaguje. Za "zajęcie" koperty bez karty parkingowej grozi nawet 500 zł i odholowanie pojazdu. Według danych straży miejskiej, za to wykroczenie w 2015 roku w Warszawie wystawiono 794 mandaty na łączną kwotę prawie 380 tysięcy złotych. - Nie o kary tu jednak chodzi, a sposób postrzegania kopert - podkreśla Izabela Sopalska-Rybak z "Kulawej Warszawy"- Wyobraźmy sobie, jaki zrobiłby się raban, gdyby tym gruzem zajęto trzy miejsca parkingowe pełnosprawnych kierowców - dodaje.

Obraz
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)