RegionalneWarszawa"Głodnego trzeba nakarmić - wyryjcie to sobie w głowach". Akcja jednego człowieka.

"Głodnego trzeba nakarmić - wyryjcie to sobie w głowach". Akcja jednego człowieka.

Na terenie stolicy żyje co najmniej 1,5 tys. bezdomnych. Warszawiacy albo starają się ich nie zauważać, albo twierdzą, że sami wybrali sobie taki los. Nic bardziej mylnego.

"Głodnego trzeba nakarmić - wyryjcie to sobie w głowach". Akcja jednego człowieka.

06.12.2015 12:30

Michał, 21-letni chłopak szuka pracy. Ma teraz trochę więcej wolnego czasu, dlatego częściej bywa w centrum miasta. - Zdarzyło mi się, że jakaś osoba bezdomna zaczepiła mnie i opowiadała, dlaczego wylądowała na ulicy. Zwykle były to podobne scenariusze: stracili pracę, mieszkanie, czasem rodzinę - opowiada WawaLove.pl. Od tego się zaczęło. Później utwierdził się w swoim przekonaniu. Obejrzał krótki film polskiego YouTubera i zdecydował: "będę pomagał bezdomnym".

- Obejrzałem jeden z filmików Sylwestra Wardęgi. Przebrany za Mikołaja, tuż przed Świętami, rozdawał bezdomnym prezenty w postaci ubrań i jedzenia. Jego pomysł tylko utwierdził mnie w tym, że warto. Chociażby dla jednego uśmiechu. To nie musiała być jednorazowa akcja na potrzeby filmu. Postanowiłem w tym roku sam zorganizować prezenty i pomóc tym ludziom - mówi WawaLove.pl Michał Majdecki pomysłodawca akcji "Na ratunek bezdomnym" .

Na terenie stolicy żyje co najmniej 1,5 tys. bezdomnych. Warszawiacy albo starają się ich nie zauważać, albo twierdzą, że ci ludzie sami wybrali sobie taki los: bo leniwi, bo alkoholicy, bo tak im wygodniej. Nic bardziej mylnego. - Na podstawie naszych obserwacji mogę powiedzieć, że w wielu przypadkach bezdomność jest wynikiem: życiowych kataklizmów, błędnych decyzji albo nieprzystosowania. Osobiście znam mężczyznę, który po 20 latach wyszedł z bezdomności i prowadzi obecnie normalne życie. Ożenił się, skończył studia psychologiczne, pracuje jako terapeuta uzależnień. W prywatnej rozmowie przyznał, że do bezdomności doprowadził go skrajny egoizm życiowy i wykorzenienie z najgłębszych duchowych potrzeb. Moim zdaniem główną przyczyną jest zespół czynników osobowościowych wraz z pewnymi okolicznościami zewnętrznymi - mówi WawaLove.pl Janusz Sukiennik z Caritas Polska. - Trzeba usuwać społeczne przyczyny powstawania bezdomności. Wśród najważniejszych można wymienić: brak pracy, niskie zarobki, nadużycia
komorników oraz łatwość eksmisji. Ostatnie lata pokazują dramatyczny wzrost bezdomności wśród młodych ludzi. Na ulicy znajdują się już nawet całe rodziny. Należy zaangażować wszelkie środki, żeby zmienić ten stan rzeczy - dodaje.

Na ratunek w pojedynkę

Michał nie jest w stanie podnieść zarobków, czy zmienić prawa karnego i eksmisyjnego. Ale wystarczy, że jest w stanie zrobić kanapki. - Od dłuższego czasu pomagam człowiekowi, który krąży obok mojego bloku, zbiera puszki. Jest trochę brudny i niezadbany, ale nie czuję od niego alkoholu. Zanoszę mu kanapki, które przygotowuję w domu, daję coś do picia. W ostatnich dniach zrobiło się zimniej, dlatego oddałem mu cieplejszą kurtkę i spodnie. Wspieram go jak umiem, ale nie jestem w stanie w pojedynkę pomóc każdemu bezdomnemu. Dlatego wymyśliłem akcję "Na ratunek bezdomnym" - opowiada.

Mróz powoli daje się we znaki. Nie wychodzimy z domu bez czapki i rękawiczek, opatulamy się ciepłymi szalami, w ręku trzymamy kubek termiczny z parującą herbatą. Bez większego zastanowienia wyciągamy z pawlacza tę "zimową" zawartość szafy. Są jednak wśród nas ludzie, którzy nie mają szansy nawet na ogrzanie dłoni ciepłymi rękawiczkami. Nie wspominając już o dobrze ocieplonej kurtce. I to właśnie oni mroźne noce spędzają pod gołym niebem, kuląc się pod murkami lub chowając się w podziemiach, z których regularnie są wyganiani. Michał choć raz chce zobaczyć na ich twarzach uśmiech. Jednak od początku listopada udało się zebrać zaledwie 773 złote. To kropla w morzu potrzeb. - Akcję można wspomóc pieniężnie na stronie www.pomagam.pl/pomocbezdomnym i rzeczowo. Przyjmuję ubrania: ciepłe bluzy, spodnie, kurtki, czapki. Zbiórka potrwa do 24 grudnia, ale akcja jest otwarta. To oznacza, że jeśli minie ten termin, a ktoś jeszcze będzie chciał wspomóc bezdomnych, będzie mógł to
zrobić - mówi Michał Majdecki.

"Czy na pewno mogę?"

- Przed jednym z supermarketów podszedł do mnie bezdomny i zapytał, czy nie mam 10 gr, bo zbiera na chleb. Wyglądał schludnie, nie zalatywało od niego alkoholem, więc dostał 5 zł. Po chwili stał przed sklepem z bochenkiem chleba i jadł go tak, jakby to było najpyszniejsze jedzenie na świecie. Wziąłem go do sklepu i pozwoliłem zrobić zakupy. Wybrał chleb, najtańszą wędlinę, jajka i kiełbasę. Przy każdym produkcie pytał, czy na pewno może. Czy czuję się lepiej? Nie. Przez kilkanaście minut nie mogłem się pozbierać i płakałem, siedząc w aucie. Głodnego trzeba nakarmić - wyryjcie to sobie w głowach - opowiada jeden z warszawiaków, który postanowił wesprzeć akcję "Na ratunek bezdomnym".

Michał Majdecki na początku przyszłego roku założy oficjalną fundację, która będzie wspierać bezdomnych. - Chcę pomóc tym, na których inni patrzą z pogardą, a to przecież ludzie tacy sami jak my - noszący tylko różny bagaż doświadczeń i mający nieco inną historię swojego życia. Chcę im pomóc i chcę to zrobić razem z wami - przekonuje.

Monika Rozpędek, WawaLove.pl

Obraz
bezdomnizimapomoc
Zobacz także
Komentarze (0)