Dzielnice mają pomysł na przepełnienie w przedszkolach. Gorzej z jego realizacją
Sytuacja w stołecznych placówkach jest tak trudna, że wymaga poszukiwania nowych rozwiązań.
W kilku dzielnicach Warszawy jest na tyle ciężko o zapisanie dziecka do przedszkola, że urzędnicy wpadli na pomysł wygenerowania dodatkowych miejsc. Chodzi o zaproszenie do współpracy prywatnych placówek , które w zamian za wzrost dofinansowania ze strony miasta mogłyby przyjąć większą ilość przedszkolaków. Niestety okazało się, iż jak na razie w Wilanowie i Ursusie z tych planów kompletnie nic nie wyszło. Na Białołęce, choć dwie prywatne placówki zadeklarowały chęć takiej współpracy, to zdołano stworzyć zaledwie 54 miejsca dla dzieci, które nie dostały się do publicznych przedszkoli .
Konkursy miały być lekarstwem na stworzenie dodatkowych miejsc i co ważne dla rodziców, nie oznaczałoby to zmiany stawki za pobyt dziecka. Docelowo bowiem zakładano, że również w tym przypadku do godz. 13 zajęcia byłyby darmowe, natomiast złotówkę kosztowałaby każda następna godzina. W ramach rekompensaty prywatne przedszkola miałyby otrzymać dofinansowanie wyższe o ok. 25%. Niestety na razie z założeń stworzenia ponad tysiąca dodatkowych miejsc, nic nie wychodzi.
Urzędników do wytężonego działania zmusza ustawowy obowiązek, który od tego roku nakłada na gminy konieczność zapewnienia czterolatkom miejsca w przedszkolu. Od przyszłego roku ta sama kwestia będzie dotyczyć dzieci, które ukończyły trzeci rok życia. Problemem jak to zwykle bywa, są pieniądze. Prywatne przedszkola nie narzekają na brak klientów, a aktualne zwiększenie dofinansowania nie jest dla nich satysfakcjonujące. Stołeczni urzędnicy nie zamierzają jednak zmieniać reguł konkursu , który ma być ponownie ogłaszany w dzielnicach na dokładnie tych samych zasadach.