Chciał zgłosić kradzież 30 tys. zł na policję. Usłyszał, że ma przyjść następnego dnia
Współwłaściciel firmy udał się na komendę policji na warszawskim Ursynowie, aby zgłosić kradzież 30 tys. zł i specjalistycznego sprzętu z biura. Udało mu się to dopiero po kilku godzinach. Policja: - Nie widzimy w tym nic dziwnego.
27.02.2018 | aktual.: 27.02.2018 13:31
Firma pana Pawła Domalewskiego organizuje zajęcia sportowe. Ma również swoją halę pneumatyczną, która przypomina kort tenisowy. W listopadzie właściciele firmy zatrudnili pracownika do rozstawiania hali. Szybko zdobył ich zaufanie. - Był rozmowny i pracowity, robił więcej niż potrzeba, wzbudził nasze zaufanie. Mówił, że ma dziewczynę, która jest w ciąży i że potrzebuje pieniędzy. Zatrudniliśmy go na stanowisko ochroniarza - opowiada nam Paweł Domalewski.
Po pierwszym nocnym dyżurze ochroniarza z biura zniknęło 30 tys. zł i cenne sprzęty. - Firma była wyczyszczona z komputerów, części dokumentów księgowych, ploterów, drukarek, aparatów fotograficznych, kamer - mówi pan Paweł i dodaje: - Dostęp do biura miał tylko ochroniarz.
Współwłaściciel pojechał na komendę policji przy ul. Janowskiego, aby zgłosić kradzież. Miał wszystkie dane osobowe ochroniarza. Opisał całe zdarzenie. - Oficer dyżurny powiedział, że nie ma sensu czekać i lepiej przyjść następnego dnia. Na Ursynowie akurat wtedy ktoś zmarł i policjanci tłumaczyli, że nie mają ludzi do pracy. Wyjaśniłem, że do kradzieży doszło przed chwilą, a skradziono specjalistyczny sprzęt np. ploter do wycinania nadruków, który niełatwo sprzedać. Niestety, udało mi się zgłosić sprawę dopiero późnym wieczorem - mówi pan Paweł.
Ochroniarz nie pojawił się w pracy następnego dnia. Nie odbierał również telefonów od właścicieli firmy. - Ochroniarz zablokował nas na Facebooku. Dziwna sprawa, ale jeśli nie miałby nic za uszami, to by tego nie robił. Sprawdziliśmy jego profil z innego konta. Okazało się, że dzień po kradzieży publikował zdjęcia z nowym telefonem i nowymi ciuchami - oburza się pan Paweł.
Po dwóch miesiąc właściciele firmy dostali pismo z policji informujące, że sprawa jest w toku.
"Nic dziwnego"
Policja na Mokotowie potwierdza informację o złożeniu zawiadomienia przez Pawła Domalewskiego. Rzecznika nie zdziwił jednak czas oczekiwania interesanta na przyjęcie zgłoszenia. - Ursynów to ogromna dzielnica, która ma prawie 200 tys. mieszkańców. Interesanci czekają w kolejce na przyjęcie zawiadomienia. Nie widzę w tym nic dziwnego. Jeśli byłby to komisariat w małej miejscowości, gdzie jest jedno zdarzenie dziennie, to pewnie nie byłoby kolejki - tumaczy Robert Szumiata, rzecznik komendy na Mokotowie.
Sprawcy kradzieży jeszcze nie złapano.
Jesteś świadkiem zdarzenia w Warszawie, które jest dla Ciebie ważne? Widzisz coś ciekawego? Skontaktuj się z nami przez Facebooka lub na wawalove@grupawp.pl.
Przeczytaj też: "Pokazuje energię". Nowy mural na Woli