Budująca historia pasażerki autobusu. "Zemdlałam na przystanku, tłum osób przyszedł mi z pomocą"
Szczegóły możemy poznać na profilu społecznościowym Spotted ZTM.
Przypadek anonimowej pasażerki miejskiego autobusu pokazuje, że być może w stolicy odchodzi do lamusa znieczulica i obojętność na losowe zdarzenia, mogące przecież dotknąć każdego z nas.
Do sytuacji doszło 12 lutego około godz. 20.00, na przystanku Foksal. Kobieta tuż po wyjściu z autobusu straciła przytomność, a z pomocą jako pierwszy ruszył pan Janusz, kierowca linii 116, który powiadomił też pogotowie ratunkowe. Ponadto kolejni podróżni wysiedli z pojazdu i m.in. kupili kobiecie wodę oraz przypilnowali jej rzeczy osobistych. Kobiecie zrobiło się słabo, i jak sama podkreśla nie mogła nawet rozsunąć kurtki, by złapać więcej powietrza. Lecz i tu przyszło wsparcie, ze strony "pani, która pomogła z zepsutym suwakiem". Zasłabnięcia to dość częste przypadki, również w środkach transportu publicznego. Jednak masowa reakcja na zdarzenie pozwala przypuszczać, że rośnie społeczna świadomość i znieczulica nie jest na szczęście powszechnym zjawiskiem.
Internauci, komentujący całe zdarzenie wskazują na fakt, że kierowcy mają obowiązek udzielenia pierwszej pomocy medycznej, w przypadku zauważenia zagrożenia zdrowia lub życia. Jednak dodają przy tym, że zaangażowania i troskliwości w stosunku do osoby potrzebującej wsparcia, nie da się przecież zagwarantować zapisami administracyjnymi.
- Oczywiście nie istnieją żadne procedury, które mają nakazywać zatrzymywanie się kierowców w takich przypadkach. Ale to wynika, ze zwykłego odruchu serca i świadomości naszych pracowników. Po prostu wiedzą o tym, że trzeba udzielić pomocy osobie, która w tym momencie tego potrzebuje - powiedział WawaLove.pl Adam Stawicki, rzecznik prasowy Miejskich Zakładów Autobusowych.
- W sytuacji awaryjnej, gdy następuje takie zdarzenie, kierowca zgłasza ten fakt do nadzoru ruchu i reagujemy poprzez zapewnienie odpowiedniej obsługi danej linii. Prowadzący pojazd, może wtedy skupić się jedynie na udzieleniu szybkiej pomocy i poinformowaniu odpowiednich służb. Dla nas każdy przypadek, w którym kierowca ratuje życie człowieka, to niewątpliwie powód do dumy - dodaje Stawicki.
Przypomnijmy, że to nie pierwsza taka historia w stołecznej komunikacji. Kierowcy przechodzą bowiem specjalistyczne szkolenia z zakresu udzielania pierwszej pomocy i niestety bywa, że swoje umiejętności muszą też weryfikować w praktyce. Tak stało się m.in. w październiku zeszłego roku, kiedy u zbiegu Al. Niepodległości i Malczewskiego, prowadzący autobus linii 222 Grzegorz Górski zauważył starszego, nieprzytomnego mężczyznę. Błyskawiczna interwencja pozwoliła na uratowanie jego życia. O szczegółach można przeczytać tutaj .
Przeczytajcie też: Muzeum Historii Polski. Mur Cytadeli zostanie częściowo rozebrany