RegionalneWarszawaBitwa Warszawska, czyli historia zaniedbana. Profesor Łukomski: Broniliśmy Europy, która tego nie rozumiała

Bitwa Warszawska, czyli historia zaniedbana. Profesor Łukomski: Broniliśmy Europy, która tego nie rozumiała

- Działaliśmy wbrew Europie, wbrew wszystkim, a jednocześnie dla Europy. Broniliśmy Europy, która tego nie rozumiała albo nie chciała rozumieć. Nie zdawała sobie sprawy ze znaczenia Bitwy Warszawskiej - mówi Wirtualnej Polsce historyk profesor Grzegorz Łukomski.

Obchodzimy 100 rocznicę Bitwy Warszawskiej. Profesor Grzegorz Łukomski bada ją od lat
Obchodzimy 100 rocznicę Bitwy Warszawskiej. Profesor Grzegorz Łukomski bada ją od lat
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta
Piotr Barejka

Mija 100 lat od zwycięskiej dla Polaków Bitwy Warszawskiej. Najważniejszemu starciu wojny polsko-bolszewickiej przyglądają się ponownie profesor Grzegorz Łukomski i Elżbieta Szumiec-Zielińska. W książce "Zwycięstwo Polski, ocalenie Europy" opowiadają o tym, co zwykle umykało w dyskusjach o Bitwie Warszawskiej.

WP: Zauważa pan w książce, że Zachód nie dostrzega i nie docenia znaczenia Bitwy Warszawskiej. Dlaczego pana zdaniem tak się dzieje?

Prof. Grzegorz Łukomski: Bitwa Warszawska właściwie nie istnieje w świadomości zachodnich Europejczyków. Wynika to z wieloletnich zaniedbań, byliśmy przecież po 1945 roku w bloku sowieckim. Wówczas promowanie polskich wartości nie było w cenie. Blokowano badania nad wojną polsko-bolszewicką, które pokazywałyby jej prawdziwy przebieg. Dlatego jest wydarzeniem, które zostało zaniedbane historiograficznie.

Polscy historycy nie mogli się na jej temat rzetelnie wypowiadać, robili to tylko ci, którzy byli na emigracji. Niektórzy byli nawet uczestnikami tych wydarzeń. Ale właśnie przez te zaniedbania wojna polsko-bolszewicka i Bitwa Warszawska albo nie istnieje w europejskiej świadomości, albo jest fałszywie interpretowana.

Fałszywie interpretowana? Czyli w jaki sposób?

Był też inny aspekt zagadnienia, czyli wpływy komunistycznej propagandy, które wtedy w Europie były bardzo silne. Działała międzynarodówka, Bolszewicy bardzo skrupulatnie wykorzystywali wszystkie kanały komunikacyjne. Działacze na Zachodzie starali się przedstawić wojnę polsko-bolszewicką w fałszywym świetle.

Pokazywali Rosję bolszewicką jako wyzwoliciela narodów, który chce wyzwolić Polskę spod panowania burżuazji. Taki przekaz szedł w świat. Przez to na przykład dokerzy brytyjscy strajkowali, nie chcieli przeładowywać ładunków wojskowych do Polski. Niemcy ogłosili neutralność, co w praktyce oznaczało, że żaden pociąg do Polski, również z transportem wojskowym, nie mógł przejechać. Tak samo Czesi blokowali transporty z Węgier.

Czego pana zdaniem Zachód nie rozumiał w Bitwie Warszawskiej?

Znaczenie Bitwy Warszawskiej polega nie tylko na militarnych aspektach, nawet nie tylko na politycznych, ale również na tych cywilizacyjnych i kulturowych. Było to zderzenie kultur, bolszewicki system ideologiczny był w dużej mierze system azjatyckim. Nie uznawali państw narodowych, chcieli rozbić Europę, żeby stworzyć wielką Republikę Rad.

Poza tym Warszawa była na drodze do Berlina, wcale nie była celem. Celem był Berlin. Stamtąd byłaby dobra odskocznia do Paryża, a potem do Londynu. Ale podczas Bitwy Warszawskiej okazało się, że Polacy stawili czoła tej ideologii. Jednym słowem broniliśmy Europy przed obcymi.

Ale cały czas pojawiają się opinie, że Polska tak naprawdę walczyła o swoje, bo Armia Czerwona była i tak zbyt słaba, żeby Europę podbić. I dlatego niektórzy uważają to stwierdzenie, że Polska ocaliła Europę, za wyolbrzymione.

Oczywiście Rosja bolszewicka nie była wówczas mocarstwem. Armia Czerwona, mimo że bardzo liczna, była słabo niewyposażona. Wszystko zdobywała na nieprzyjacielu, grabiła, mordowała i kradła. Natomiast rzecz polega na czymś innym. Może i sama Armia Czerwona nie opanowałaby Europy, ale byli też w różnych krajach towarzysze z III Międzynarodówki Komunistycznej. W Niemczech była bardzo silna agentura bolszewicka, tak samo we Francji, we Włoszech i Wielkie Brytanii.

Bolszewiccy przywódcy sami mówili, że muszą połączyć się z towarzyszami z zachodniej Europy. Wtedy mogliby zainspirować przewroty rewolucyjne w poszczególnych krajach europejskich. Być może w ciągu kilku lat, a może nawet miesięcy, kultura europejska przestałaby istnieć. Wszędzie zapanowałyby systemy bolszewickie.

Jak pana zdaniem wyglądałaby Europa, gdyby nie Bitwa Warszawska?

Z pewnością zupełnie inaczej. Wystarczy spojrzeć na Europę częściowo zawładniętą przez Związek Sowiecki po 1944 roku. Tak właśnie wyglądałaby cała Europa w 1920 roku, gdyby nie Bitwa Warszawska. Przecież podczas II wojny światowej Stalin sprzymierzył się z Hitlerem i kontynuował dzieło, które Polacy zablokowali w 1920 roku. Jak wiemy, w dużej części ten plan się powiódł.

Mówił pan o tym, że Bitwa Warszawska to zaniedbana historia. I to, że Zachód jej nie dostrzega, to jedno. Ale mam wrażenie, że sami Polacy jej nie dostrzegają. Czy pan też to zauważa?

Nie dostrzegamy jej, to prawda. To jest również spuścizna PRL-u. Przemilczano fakty związane z wojną polsko-bolszewicką, właściwie nie było jej w szkolnych podręcznikach. Jeżeli była, to tylko po to, żeby pokazać Piłsudskiego jako agresora, który niepotrzebnie wywoływał konflikty z jakoby pokojowo nastawioną Rosją bolszewicką. To była zupełnie fałszywa perspektywa, w której wychowano kilka pokoleń Polaków.

A co pana najbardziej fascynuje w Bitwie Warszawskiej? Co jest w niej tak wyjątkowego?

To, że stanęliśmy wówczas wbrew wszystkim. Wbrew całej Europie, która odradzała nam ten konflikt. My postawiliśmy sprawę jednoznacznie, musieliśmy obronić niedawno odzyskaną niepodległość. Trwała niecałe dwa lata, ale dla Rosji było nie do pomyślenia istnienie niepodległego państwa polskiego. Dla mnie, jako historyka, najistotniejsza jest właśnie ta perspektywa. Działaliśmy wbrew Europie, wbrew wszystkim, a jednocześnie dla Europy. Mimo że ona nie zdawała sobie sprawy ze znaczenia Bitwy Warszawskiej. Broniliśmy Europy, która tego nie rozumiała lub nie chciała rozumieć.

Skoro Europa tego nie rozumiała, to jak w takim razie przywódcy europejskich państw reagowali wtedy na polskie zwycięstwo?

To też charakterystyczne, ponieważ entuzjazmu nie było. Fanfar na część Rzeczypospolitej nie słyszeliśmy. Europejskie władze obawiały się Rosji, starały się ją raczej obłaskawiać. Mało tego, Francuzi powstrzymywali nas przed dalszym pójściem na wschód, bo to się kłóciło z ich interesami. Nie chcieli, żeby tereny byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego znalazły się we władaniu Rzeczypospolitej. Ale Piłsudski i tak poszedł, później Bolszewicy nie mieli innego wyjścia, niż podpisanie traktatu pokojowego.

Ciekawi mnie jeszcze ówczesna polska perspektywa. Mówi pan, że postąpiliśmy wbrew Europie. Polskie społeczeństwo popierało taki ruch?

Dominowały wówczas bojowe nastroje. Większość społeczeństwa poparła koncepcję walki z Bolszewikami. Najlepszym dowodem na to jest stutysięczna armia ochotnicza, która została zwerbowana oprócz regularnej armii. Najmniej entuzjastyczne wobec walk były mniejszości narodowe, których nie brakowało w ówczesnej Polsce. Też im dalej na wschód, tym mniejsza była motywacja do walki.

A jak Polacy patrzyli wtedy na Armię Czerwoną?

Podpowiedzią mogą być polskie plakaty, które kształtowały wtedy opinię publiczną. Pokazywano na nich Bolszewika jako zło wcielone, przed którym trzeba się bronić. Przedstawiano ich jako dzikich Azjatów, którzy zniszczą nas, naszą kulturę i tożsamość. To miało być coś więcej niż zwyczajny najazd. Jak mówił generał Bolesław Wieniawa-Długoszowski, bolszewicy zniszczą nam duszę. To było coś najgorszego, co mogło nas spotkać. Z drugiej strony to była odpowiedź na propagandę bolszewicką, która była bardzo zjadliwa. Moim zdaniem, jeśli chodzi o agresję, przekraczała to, co robili Polacy.

Wracając do kwestii tego, że Bitwa Warszawska jest zaniedbaną historią. Dlaczego nawet w Polsce tyle mówi się o Powstaniu Warszawskim, a Bitwa Warszawska, mimo tego że zwycięska, pozostaje często w cieniu?

Po pierwsze w Powstaniu Warszawskim biliśmy Niemców, a w Bitwie Warszawskiej bolszewików, wśród których przeważali Rosjanie. Dlatego był to przez wiele lat temat niepoprawny politycznie. Po drugie Powstanie Warszawskie jest nam bliższe, mamy naocznych świadków. Nie mamy już żyjących uczestników Bitwy Warszawskiej, więc zaczęliśmy o niej zapominać, także pokoleniowo.

Profesor Grzegorz Łukomski. Historyk i pracownik Uniwersytetu Adama Mickiewicza
Profesor Grzegorz Łukomski. Historyk i pracownik Uniwersytetu Adama Mickiewicza© Archiwum prywatne

Grzegorz Łukomski jest historykiem i profesorem nauk humanistycznych. Zajmuje się między innymi historią wojskowości. Pracuje na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu. Jest autorem ponad kilkudziesięciu książek i artykułów naukowych.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
bitwa warszawskarocznicawarszawa
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)