"Będzie nas coraz więcej". Rozmowa z warszawską doulą.
"Według prawa, kobieta ma prawo do godności i intymności. Ma też prawo do osoby towarzyszącej. Ale tyko jednej"
11.12.2014 | aktual.: 08.06.2018 14:47
W Warszawie pracuje ich zaledwie kilkadziesiąt, jednak z roku na rok doul w stolicy przybywa. Wciąż podnoszą swoje kwalifikacje, chcą też wypracowywać własne standardy. Mimo że nie jest to zawód regulowany, przybywa ich w błyskawicznym tempie. Doula to greckie słowo oznaczające "kobietę, która służy". Kim jest naprawdę, kto może nią zostać i czy jest to dobry pomysł na biznes? Rozmawiamy o tym z Dorotą Stasiak, warszawską doulą.
Czym się zajmujesz?
Wyszkoliłam się by pomagać kobietom w porodzie od strony niemedycznej. By dbać o ich komfort w czasie porodu. Chodzi o to, by w miarę możliwości i warunków jakie panują w szpitalu, zapewnić im intymność, poczucie bezpieczeństwa, możliwość zrelaksowania się, ulgę w bólu za pomocą określonych technik, ale też zwyczajnie, by rodząca poczuła, że ktoś z nią jest.
Intymność? Jesteś przecież obca osobą.
Jestem, ale chodzi w tym również o wykonanie prostych czynności, jak przygaszenie światła czy zamknięcie drzwi.
Kobieta która rodzi najczęściej ma bliskich. Czy te osoby nie mogą przykręcić ogrzewania i przyciemnić światła?
Przede wszystkim nie każda rodząca ma taką osobę. Partner też nie zawsze wie czego jego partnerka w takim momencie potrzebuje, poza tym może być tak przejęty porodem, że nie będzie umiał odpowiednio zareagować. Doula jest mniej zaangażowana emocjonalnie, patrzy na poród trochę z boku
Nie jest tak, że doula zastępuje dawną, wiejską akuszerkę, która przybiega do sąsiadki żeby pomóc przy porodzie?
Tamte kobiety to były autentyczne akuszerki, zajmowały się porodem także od strony medycznej, wiedziały jak dziecko np odwrócić, przyjąć poród. Ja takich rzeczy nie robię. Doula nie musi mieć medycznego wykształcenia i nie zajmuje się medyczną stroną porodu.
W Warszawie jest Was dużo? To chyba w miarę nowe zjawisko?
Myślę, że jest nas kilkadziesiąt. Stowarzyszenie Doula istnieje od 2011, ale szkolenia odbywają się kilka razy do roku, więc nas po prostu przybywa.
Jak wygląda cała procedura? Przecież nie zjawisz się na porodówce i nie powiesz "dzień dobry, jestem doulą". Jak to wygląda w praktyce?
Przede wszystkim muszę znaleźć zdecydowaną na mnie osobę. Lub ona musi znaleźć mnie. Najważniejsza sprawa to termin porodu, bo przecież muszę przez prawie miesiąc być do jej dyspozycji, o każdej porze dnia i nocy - poród może się zacząć dwa tygodnie przed lub po terminie i muszę być gotowa, by pojechać do porodu o każdej porze dnia i nocy.
Poród to jednak sprawa bardzo intymna. Zaprzyjaźniacie się?
Niekoniecznie musi dojść do przyjaźni. Można oczywiście się zaprzyjaźnić, nie ma z tym problemu, ale trzeba te sprawy trochę oddzielić. Usługa douli obejmuje spotkania przed porodem, obecność przy porodzie i spotkanie po porodzie, by omówić poród, upewnić się, jak matka sobie radzi, i zamknąć temat. Jeśli przy okazji się zaprzyjaźnimy to super.
Co trzeba zrobić żeby zostać doulą?
Brak regulacji prawnej sprawia, że właściwie każdy może być doulą. Jednak Stowarzyszenie przyjmuje w swoje szeregi tylko te członkinie, które mają ukończone szkolenie. Na miejscu (siedziba znajduje się w Warszawie) wymieniamy się doświadczeniami, prowadzone są też szkolenia. Moje pierwsze trwało pełne trzy dni, omawiane były przeróżne aspekty tej pracy, m.in. sam przebieg porodu, jego etapy, ćwiczenia z komunikacji. Rozmawiałysmy też o etyce pracy, czyli na przykład czego doula powinna nie robić.
A czego nie powinna robić?
Wtrącać się do pracy lekarza czy położnej. Nie ma prawa udzielać porad medycznych. Nie może ich też sugerować swojej klientce. Nie może narzucać własnych przekonań. Jeśli uważa, że nie powinno się przyjmować znieczulenia w czasie porodu, to jest to jej prywatna opinia - jeśli jej klientka uważa inaczej, doula ma ją w tym wspierać. Jeśli czuje, że jej przekonania jej na to nie pozwalają, to nie powinna takiej opieki w ogóle się podejmować.
Jesteśmy na porodówce. W szpitalu jest rodząca, jej mąż i ta trzecia. Nie przeszkadza?
Pomaga! To, co robi, zależy między innymi od tego, jak bardzo mąż chce się zaangażować. Mąż też może chce pomagać żonie, ale może czuć się niepewnie, wtedy doula zdejmie z niego część tych obowiązków lub podpowie, jak skuteczniej pomóc. Nie staje między partnerami, jest obok, z nimi. Ma też pomóc obojgu satysfakcjonująco przeżyć poród.
Czy obecność douli sprawa że poród przebiegnie lepiej?
Są badania, które wręcz tego dowodzą. Nawet nie musi być to zawodowa doula, co po prostu życzliwie nastawiona osoba. Najlepiej żeby była to kobieta. istnieje teoria, że kobiety potrafią wpływać na swoje hormony, podobnie jak kobietom mieszkającym razem synchronizują się miesiączki, druga kobieta przy porodzie może sprawić, że rodzą ca będzie miała więcej oksytocyny (hormonu, który powoduje skurcze mięśni macicy, co ma znaczenie podczas akcji porodowej - przyp. red.), rodząca będzie wówczas bardziej zrelaksowana, a sam poród będzie lżejszy.
Czyli mężczyzna odpada?
Widziałam kiedyś nagłówek o mężczyźnie - douli (w USA są męscy asystenci narodzin - przyp. red.), ale nie spotkałem się jeszcze osobiście i nie widziałam, żeby jakiś mężczyzna szczególnie palił się do tej pracy.
To czym się zajmuje doula już na sali porodowej?
Ma za zadanie sprawić żeby kobieta urodziła jak najlepiej. Ma jej pomóc zwalczyć ból, ma jej pomóc się rozluźnić, pilnować rytmu oddychania, zasugerować ewentualnie zmianę pozycji, pomasować, potrzymać za rękę, a nawet zwyczajnie, po babsku posiedzieć.
Ale nie za darmo.
To jest mój konkretny, poświęcony tej sprawie czas. To praca i w dzień, i w nocy. Czasem nawet 24 godziny bez przerwy.
Można się z tego utrzymać?
Nie słyszałam, żeby ktoś się utrzymał tylko z bycia doulą.
Jakie są stawki? Ile zarobi warszawska doula?
Usługa douli kosztuje od 500 do nawet 1200zł. Doule różnią się stopniem przygotowania i doświadczeniem. Znam takie, które były już przy ponad stu porodach. Doulą zostaje się po szkoleniu podstawowym. Takie szkolenie trwa 3 dni i kosztuje około 2000zł. Potem można rozpocząć proces certyfikacji, który trwa od roku do trzech lat, i obejmuje różne kursy, lektury, wymagana jest także obecność przy minimum 3 porodach. Ale nie sądzę, by zarobki były główną motywacją do podjęcia takiego zajęcia.
Co sprawia, że zostaje się doulą?
Kiedy urodziłam swoje dziecko, to tuż po porodzie poczułam, że to uczucie jest tak wspaniałe, że mogłabym już w zasadzie za tydzień urodzić kolejne. To oczywiście niemożliwe, ale to sprawiło, że postanowiłam pomagać kobietom by i one mogły przeżywać to samo co ja, w podobny sposób.
A co jeśli mąż nie chce, douli, ale kobieta jej potrzebuje? Mąż nie poczuje się wyoutowany?
Może tak być, że mąż nie do końca pojmuje, po co jest ta kolejna osoba przy porodzie. Jednak profesjonalna doula w żaden sposób nie zepsuje, nie zaszkodzi, nie wpłynie na ich relacje. Najważniejsza dla obu towarzyszących osób jest przecież rodząca. Teraz sporo zmienia się w mentalności młodych kobiet, a poród zaczyna być postrzegany jako coś fajnego, a nie krzyż pański, który ma nosić kobieta, by mieć dziecko. Poród może dobrze wpłynąć na rodzącą, umocnić jej kobiecość.
Mamy standardy opieki porodowej, w których jest m.in. napisane, że kobieta ma prawo do osoby towarzyszącej, poszanowania własnej intymności i godności. Tyle, że nie wszędzie są one przestrzegane. Miałam szkolenie z Amerykanką, która powiedziała że już chyba w trzech stanach opieka douli jest refundowana. Gwarantuje to ubezpieczenie zdrowotne. W Polsce nie ma pod tym względem żadnych regulacji. Poza tym to w miarę nowa sprawa, więc niektóre położne nieprzychylnie patrzą na to zjawisko - myślą że trochę zabieramy im pracę, że taniej będzie wynająć taką dziewczynę niż zawodową położną.
A jest taniej?
Moja położna kosztowała mnie 1600 zł.
Położna to jest przygotowana medycznie profesjonalistka.
Oczywiście. Po prostu uważam, że to coś zupełnie innego. Przy następnym porodzie chciałabym mieć i doule i położną.
Położne robią problemy? Może nie warto mówić w szpitalu, kim się jest lub powiedzieć, że siostrą lub krewną?.
Szpitala nie powinno interesować kim jestem. Rodząca ma prawo do osoby towarzyszącej. Niestety tylko do jednej, więc niektóre szpitale mogą się nie zgodzić dwie osoby przy porodzie. Przychodzisz do szpitala z mężem i doulą, a lekarz mówi - proszę sobie kogoś wybrać.
Warszawskie szpitale robią takie problemy?
Robią. W stolicy większość szpitali raczej nie wita doul z otwartymi ramionami. Szpital św. Zofii na Żelaznej jest pod tym względem najbardziej otwarty. Jedna z dziewczyn opowiadała mi, że zdecydowała się z mężem na szpital przy Madalińskiego i tam rodzącej kazano wybierać - albo doula, albo mąż. Myślę, że szpitale warszawskie są dość konserwatywne a lekarze trochę się boją - nie chcą doprowadzić do eskalacji, amerykańskiej wersji porodu, gdy na sali jest cała rodzina, włącznie z dziadkiem i biegającym pod nogami wnuczkiem.
Doula może być kobieta, która jeszcze nie rodziła?
Są takie dziewczyny. Chodzi o chęci, otwartość, chociaż ja przed dzieckiem takimi tematami nie byłam w ogóle nie zainteresowana.
Czujecie, że jesteście potrzebne? W stolicy będzie Was coraz więcej?
Oczywiście, to kwestia czasu. Widzimy taką potrzebę wśród młodych matek. Problemem jest to, że jednak wciąż wiele dziewczyn pracuje w stolicy na czarno, dobrze byłoby, gdyby ten zawód został jakoś prawnie uregulowany. Wciąż się zdarza, że ogłaszająca się w gazecie dziewczyna nie ma żadnych kwalifikacji, a przy porodzie potrafi nawet wtrącać się w pracę lekarza. Potem nic jej nie można zrobić, skoro wybrała ją rodzina, a nie ma żadnego statusu prawnego, żadnej umowy. Uczciwym wyjściem jest zawarcie umowy o dzieło, co leży też w interesie rodzącej. Każdy może nazwać się doulą i świadczyć takie usługi, nie przestrzegając dobrych praktyk czy nie mając żadnego przygotowania. I takiej osoby nie można pociągnąć do odpowiedzialności. Wydaje mi się, że większa formalizacja tej kwestii byłaby dla nas korzystna.
Myślę, że idea doulowania się rozpowszechni. Poród to jedno z najważniejszych wydarzeń w życiu kobiety i zasługuje na wszelkie możliwe wsparcie.
Dziękujemy za rozmowę.
Od redakcji: Fundacja Rodzić Po Ludzku na swoich stronach publikuje warunki, jakie panują na porodówkach. Czynią to na podstawie danych otrzymanych od szpitali. Przy szpitalu im. Witolda Orłowskiego na ul. Czerniakowskiej możemy przeczytać, że "możliwy jest poród z osobami towarzyszącymi we wszystkich salach. Rodzącej i jej partnerowi może towarzyszyć doula (dane z 2014)". Tymczasem od naszych czytelniczek dowiedzieliśmy się, że w tym szpitalu odmawiają obecności douli. Gdy tam zadzwoniliśmy, szpital poinformował nas, że możliwa jest obecność tylko jednej osoby. Warto więc najpierw upewnić się dzwoniąc bezpośrednio do szpitala.
Przeczytajcie też: BUW ma już 15 lat!