Azjatyckie bary masowo kupują zepsute mięso!
"Mięso tak śmierdziało, że kilka razy o mało się nie porzygałem, kiedy podawałem towar. Potrafiłem zarobić na tym 8 tysięcy złotych ekstra". Wstrząsająca opowieść sprzedawcy mięsa!
Mięso tak śmierdziało, że kilka razy o mało się nie porzygałem, kiedy podawałem towar. Potrafiłem zarobić na tym 8 tysięcy złotych ekstra - mówi sprzedawca zepsutego mięsa. Okazuje się, że azjatyckie bary zbytnio nie wybrzydzały i brały towar bez pytania. Od Bemowa i Bielan, po Wołomin i Marki - kupowali wszyscy. Marek Świtalski w serwisie Na:Temat opublikował dzisiaj wtrząsający wywiad .
Kiedy mięso zaczęło śmierdzieć, to szef kazał myć. Choć się z tym nie zgadzałem, to wykonywałem jego rozkazy, bałem się utraty pracy - mówi sprzedawca mięsa, który sprzedawał zepsute mięso warszawskim barom od maja do grudnia zeszłego roku - Zepsute mięso, które miało iść na psią karmę kupowali ode mnie "na boku" Wietnamczycy. To nie było zdrowe, nadające się do jedzenia mięso.
Arabowie to jeszcze potrafili wybrzydzać, powiedzieć że się mięso w ogóle do niczego nie nadaje. Jednak najgorsi byli Wietnamczycy. Brali wszystko, informowali się między sobą, że mam taki a taki towar. Chcieli jak najbardziej obciąć koszta produkcji - dodaje rozmówca Marka Świtalskiego. Mówi, że zepsute mięso kupowały zazwyczaj te najbardziej obskurne budki z jedzeniem.