Afera z martwymi kozami. Abdullah K. dostawał od miasta 12 tys. zł. Usłyszał zarzuty
Kozy na wyspie na Wiśle miały być częścią stołecznego projektu. W niedzielę służby weterynaryjne znalazły 12 martwych zwierząt. Te, które jeszcze żyją, zostały w nocy ewakuowane. Ich właścicielem jest Rustam K. Dostawał od miasta 12 tys. miesięcznie.
02.10.2019 08:17
Kozy mieszkające nad Wisłą w okolicach mostu Gdańskiego to część ekologicznego projektu warszawskiego ratusza. Zadaniem zwierząt było wyjadanie roślinności, aby wyspa nadawała się do gniazdowania nadwiślańskich ptaków. Na początku kóz było 60. W niedzielę na wyspie odkryto 12 szkieletów kóz przysypanych ziemią i 30 żywych wygłodzonych zwierząt
Kozami miał się opiekować bezdomny, ale właścicielem stada jest pasterz z Józefowa. To Rustam K. z Dagestanu. Jego imię religijne to Abdullah. Do Polski trafił ponad 10 lat temu i rozkręcił biznes pod Warszawą. Prowadzi gospodarstwo ze zdrową żywnością. Jak opowiadał w zeszłym roku w "Gazecie Wyborczej", ma 11 dzieci i 3 żony.
Teraz odnosi się do tragedii zwierząt na warszawskiej wyspie. - To jakaś tragedia. Od trzech lat prowadziłem wypas kóz w tamtym miejscu na podstawie umowy z miastem. Dostawałem za to 12 tysięcy miesięcznie. Od początku w wypasie pomagał mi Bolesław, bezdomny któremu pomogłem wyjść z nałogu alkoholowego. Po dwóch latach zaufałem mu na tyle, że w tym sezonie zostawiłem go na wyspie samego. I to prawdopodobnie był błąd z mojej strony – opowiada "Super Expressowi".
We wtorek K. usłyszał zarzuty prokuratorskie. Nie przyznał się do zarzucanego mu czynu i odmówił składania wyjaśnień. Za znęcanie się nad zwierzętami grożą mu trzy lata więzienia.
W jego gospodarstwie w Józefowie odbyła się także inspekcja weterynaryjna. Jak ujawnia "SE", nie było zastrzeżeń.
Dramat kóz na warszawskiej wyspie
Zwierzętami miał opiekować się bezdomny na zlecenie właściciela stada. Z jego zeznań wynika, że martwe zwierzęta właściciel kazał mu zakopywać – tak miał więc postąpić w ponad 20 przypadkach. Osiem kolejnych kóz - jak twierdzi - wrzucał do Wisły.
Podkreśla, że nie miały wystarczająco dużo pożywienia oraz podstawowej opieki weterynaryjnej.
Fundacja Animal Rescue, która nagłośniła sprawę dramatu zwierząt, poinformowała, że "sytuacja z tzw. 'Wyspą Kóz/Owiec' w Warszawie zakończyła się około godziny 3 rano. "Udało się zabrać wszystkie zwierzęta. Pogoda była niebezpieczna. Musieliśmy jak najszybciej zabrać chore zwierzęta i przetransportować je w bezpieczne miejsce. Miasto stołeczne Warszawa nie umiało wskazać odpowiedniego miejsca, do którego można by przewieźć zwierzęta" - pisze na swoim profilu na Facebooku fundacja.
"Miasto Stołeczne Warszawa nie zwróciło również uwagi na to, że w ich projekcie biorą udział nielegalnie przetrzymywane zwierzęta pozbawione ochrony i nadzoru Powiatowego Lekarza Weterynarii gdyż nie są zakolczykowane i nie posiadające numeru stada. Ten błąd ratusza sprawił, że żadne współpracujące z nami gospodarstwo nie mogło ich przyjąć nie ryzykując utraty swojego numeru stada" - czytamy.
Zwierzęta trafiły do gospodarstwa użyczonego fundacji przez jedną z wolontariuszek.
Zobacz aktualne wiadomości na WIADOMOSCI.WP.PL.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl