14‑latek wsiadł do cudzego auta i... odjechał. "Chciał zrobić sobie wycieczkę"
Około godz. 20.30 na warszawskim Targówku policja zatrzymała 14-latka za kierownicą białej toyoty. Pojazd, którym przejechał prawie 7 kilometrów, należał do wypożyczalni samochodów. Teraz losem nastolatka zajmie się sąd rodzinny.
W niedzielę wieczorem przy skrzyżowaniu ulic św. Wincentego i Kondratowicza policjanci z Targówka zatrzymali skradziony wcześniej pojazd. Jak się okazało, prowadził go 14-latek. Samochód należał do wypożyczalni oferującej "auta na minuty", dlatego namierzenie nie stanowiło problemu - w jego wnętrzu znajdowały się zamontowane przez firmę nadajniki GPS.
Nastolatek wsiadł do białej toyoty na podziemnym parkingu centrum handlowego w pobliżu ronda "Radosław". - Wykorzystał nieuwagę kierowcy, który opuścił samochód nie domykając drzwi i pozostawiając kluczyki w pojeździe. Potem tłumaczył nam, że chciał zrobić sobie wycieczkę po Warszawie - mówi Paulina Onyszko z komendy rejonowej Policji.
Przesłuchanie, potem zarzuty
Zwiedzanie stolicy zakończyło się kilka kilometrów dalej. Policjantom udało się odzyskać nieuszkodzone auto, które zostało przekazane właścicielowi. Nastolatek trafił do policyjnej izby dziecka. To jednak nie koniec pracy funckjonariuszy. - Niezbędne będzie przesłuchanie chłopca oraz zgromadzenie innego materiału dowodowego, na przykład nagrań z monitoringu. Na jego podstawie będziemy formułować zarzut dla tego 14-latka - informuje Onyszko.
Jak udało nam się dowiedzieć, chłopiec nie był wcześniej notowany. Policja powiadomiła jego matkę o zatrzymanu, ale ta nie zgłosiła się po odbiór syna na komisariat. Sprawą wieczornej przejażdżki niepełnoletniego kierowcy zajmie się teraz sąd rodzinny.
Widzisz coś ciekawego? Masz zdjęcie, filmik? Prześlij nam przez Facebooka na wawalove@grupawp.pl lub dziejesie.wp.pl