Warszawa: posypały się mandaty dla protestujących taksówkarzy
Ośmiu kierowców ukaranych manatami za jazdę tamującą i utrudniającą ruch innym pojazdom. W dziewięciu przypadkach skierowano wnioski do sądu po proteście taksówkarzy w Warszawie.
05.06.2017 | aktual.: 05.06.2017 17:39
Taksówkarze chcieli zwrócić uwagę na - jak mówili - "problem nielegalnych przewoźników". Jak poinformowała Iwona Jurkiewcz z zespołu prasowego KSP, funkcjonariusze przeprowadzili 30 kontroli. - Chodzi o takie wykroczenia jak tamowanie i utrudnianie ruchu drogowego, jazdę z prędkością utrudniającą ruch innym pojazdom, zatrzymywanie lub postój w miejscu, w którym mogłoby to utrudniać ruch - powiedziała Jurkiewicz.
Jak zapowiadał szef Związku Zawodowego Taksówkarzy "Warszawski Taksówkarz" Jarosław Iglikowski w proteście uczestniczyli taksówkarze z Warszawy, Poznania, Łodzi i Wrocławia. Przygotowali petycje do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa, Ministerstwa Finansów i wojewodów. Zwracają w nich uwagę, że taksówkarze mają kasy fiskalne, badania psychotechniczne i licencje, zaś tani przewoźnicy, jak np. Uber, nie spełniają tych warunków.
Minister infrastruktury i budownictwa Andrzej Adamczyk oświadczył, że równe zasady powinny dotyczyć wszystkich podmiotów realizujących przewozy osób samochodami osobowymi. Zapowiedział, że w tym tygodniu pod obrady rządu trafi projekt ustawy regulującej tę kwestię.
Przed protestem Uber wystosował oświadczenie, w którym zwracał uwagę, że miejska mobilność zmienia się na całym świecie. Według firmy "na rynku jest miejsce na współistnienie obu rozwiązań", a "możliwość wyboru środka transportu w zależności od potrzeb i preferencji mieszkańców jest czynnikiem wpływającym na jakość życia we współczesnych miastach". Firma argumentowała, że cieszy się poparciem wielu klientów, zaproponowała likwidację licencji taksówkarskich i zastąpienie ich zezwoleniami.
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów na początku maja zapewniał, że monitoruje i analizuje wpływ pojawienia się na rynku platform internetowych kojarzących kierowców z pasażerami; według UOKiK dotychczasowy monitoring oraz analizy nie wskazują na konieczność interwencji urzędu.