Walki w Bagdadzie, grabieże w Basrze
Amerykański żołnierz piechoty morskiej zginął, a sześciu zostało rannych w potyczkach na przedmieściach Bagdadu, do jakich doszło we wtorek po wejściu sił amerykańskich do stolicy Iraku. Walki we wschodniej części irackiej stolicy wciąż trwają.
Na wojnie w Iraku zginęło do wtorku wieczór co najmniej 10 dziennikarzy i około 125 żołnierzy sił koalicyjnych. Proporcjonalnie do łącznej liczby jednych i drugich straty wśród dziennikarzy są dziesięć razy większe. W Iraku jest obecnie ponad tysiąc dziennikarzy.
Rzecznik Pentagonu wyraził głęboki żal z powodu śmierci dziennikarza Reutera i obrażeń innych osób w następstwie ostrzelania przez wojsko amerykańskie hotelu "Palestine" w Bagdadzie. Pentagon zareagował na incydent, nim nadeszła informacja, że w następstwie amerykańskiego ostrzału poza dziennikarzem z telewizji Reutera, 35-letnim Tarasem Procjukiem, zginął również operator hiszpańskiej stacji Telecino Jose Couso.
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ostrzegła, że w szpitalach w Bagdadzie brakuje już leków, środków opatrunkowych i sprzętu, niezbędnego do leczenia ofiar wojny. "Brakuje sprzętu do leczenia oparzeń, ran po odłamkach, obrażeń kręgosłupa" - oświadczył rzecznik WHO Iain Simpson i poinformował dziennikarzy, że konwój WHO ze sprzętem medycznym czeka w Jordanii, ale nie może wyruszyć do Bagdadu z powodu działań wojennych.
W zajętej przez Brytyjczyków Basrze dochodzi do grabieży. Uzbrojeni w kałasznikowy rabusie wdzierają się do domów, sklepów i urzędów, wynosząc wszystko, od mebli po bańki z naftą. Utrzymanie porządku publicznego będzie jednym z najpoważniejszych wyzwań dla sił brytyjskich w trakcie tworzenia cywilnej administracji w tym mieście.
Testy, jakim poddano podejrzane substancje chemiczne, znalezione przez wojska USA w Iraku, nie wykazały, aby były to, jak sądzono początkowo, śmiercionośne gazy bojowe - podała telewizja MSNBC. W przeszłości Irak przyznał się, że wyprodukował 3.859 ton sarinu, tabunu, gazu musztardowego i innych śmiercionośnych gazów, ale twierdził, że zniszczył ich zapasy.
Prezydent Francji Jacques Chirac oświadczył, że tylko Narody Zjednoczone powinny kierować gospodarczą i polityczną odbudową Iraku po zakończeniu obecnej wojny. Podkreślił, że skończyły się czasy, kiedy "jeden czy dwa kraje mogą kontrolować losy innego kraju". Chirac wypowiedział się na konferencji prasowej po spotkaniu z wysokim komisarzem ONZ ds. praw człowieka Ruudem Lubbersem.
"Polityczna, gospodarcza i administracyjna odbudowa Iraku jest sprawą dla Narodów Zjednoczonych i tylko dla nich" - podkreślił prezydent.
Tymczasem rząd USA przystąpił już do organizowania w zajętych przez wojska koalicji częściach Iraku tymczasowych władz z udziałem Irakijczyków wracających z uchodźstwa i miejscowych obywateli. Jak podał wtorkowy "Washington Post", z powodu niespodziewanie szybkiego wyzwalania Iraku spod władzy Saddama Husajna organizowanie nowej administracji rozpocznie się jeszcze, zanim rozstrzygnie się spór o rolę ONZ w zarządzaniu krajem, toczący się między USA a krajami europejskimi.
Generał w stanie spoczynku Jay M. Garner, który ma stanąć na czele cywilnej administracji okupacyjnej - nadzorowanej przez władze wojskowe pod wodzą naczelnego dowódcy wojsk koalicyjnych generała Tommy'ego Franksa - czeka w Kuwejcie na wyjazd do Iraku wraz ze swymi współpracownikami.
Planuje się, że resorty "siłowe", tj. wojsko, policja i wywiad, będą kierowane przez Amerykanów, natomiast takie ministerstwa jak zdrowia, rolnictwa czy oświaty mają jak najprędzej objąć Irakijczycy. (mp)
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/pisane-ci-pisanie-6039096887997569a ) Skomentuj tę sprawę! Jak długo potrwa jeszcze wojna? Kto zastąpi Saddama Husajna? Jaka będzie przyszłość państwa nad Eufratem i Tygrysem?
Redakcja wiadomości WP zaprasza Cię do współredagowania naszego serwisu - prześlij nam Twój komentarz dotyczący powyższego tematu.