Wałęsa ostro o Kaczyńskim: mały, zawistny człowiek
Były prezydent Lech Wałęsa uważa, że na całym świecie demokracja przeżywa kryzys. Nie oszczędził też rządu i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. - Polska rządzona jest fatalnie - mówił. - Mamy władzę niepoważną. Choć wybraną demokratycznie, ale niepoważną - stwierdził.
W całym świecie i w Stanach Zjednoczonych demokracja przeżywa kryzys - mówił w "Kropce nad i" w TVN24 były prezydent, dodając: - Nie zdążyliśmy za populistami, demagogami. Wałęsa uważa, że prezes PiS powinien "wziąć odpowiedzialność" za rząd. - Właściwie się nikt nie przyznaje, kto rządzi, ale wydaje się, że jednak najwięcej do powiedzenia ma Kaczyński z tylnego siedzenia - ocenił. - Nie może być tak, że nie bierze odpowiedzialności, a wtrąca się we wszystkie sprawy - powiedział o Jarosławie Kaczyńskim.
Nie ukrywał przy tym, że ma do Kaczyńskiego pretensję: - Kaczyński to mały i zawistny człowiek, przecież to on mnie zrobił "Bolkiem". Nikt inny - stwierdził Lech Wałęsa.
- Należałoby już wydać odezwę: "Niszczony jest dorobek narodowy i trzeba tę władzę zmienić". A żeby to było demokratycznie, pokojowo, to niech ta władza zapyta narodu, czy ma prawo na takie rządzenie - proponował. A więc referendum - powiedział. Zaproponował też: - Musimy wpisać do konstytucji, że naród zawsze ma prawo do referendum, a rząd może to tylko wykonać - dodał. Kwestię referendum edukacyjnego, o którym premier Beata Szydło powiedziała, że jest już na nie "za późno", Wałęsa skwitował słowami, że "to tylko potwierdza" jego słowa. - Mamy luki, mamy brak precyzji. Tutaj trzeba wprowadzić coś, że będzie wiadomo, kiedy można referendum wprowadzić, a kiedy już jest za późno - wskazywał.
Lech Wałęsa pytany był również o sondaż dla "Faktów" TVN i TVN24, w którym porównano szanse Andrzeja Dudy i Donalda Tuska w wyborach prezydenckich. Z sondażu wynika, że to były premier zdobyłby więcej głosów niż obecny prezydent. Wałęsa uważa, że do rzeczywistych wyborów prezydenckich wiele jeszcze wydarzy się w kraju. - I to będzie rzutowało na stosunek społeczeństwa do kandydatów - podkreślił. - Tusk to naprawdę zdolny polityk, ale myślę, że tu jeszcze jest paru innych zdolnych, którzy uzupełnią tą listę chętnych na prezydenta - skomentował.
Wałęsa mówił tez o szefie resortu obrony narodowej. Zapytany, czy Antoni Macierewicz szkodzi polskiej armii, Wałęsa odpowiedział, że "straszliwie", że "niszczy dorobek armii". - Wprowadza niebezpieczeństwo, i to w paru dziedzinach związanych w obronnością - zaznaczył. - Musimy sprecyzować, czy może minister robić, co chce, armię powoływać, wydawać pieniądze na bzdury, na komisję, kiedy była komisja, kiedy poważni ludzie wszyscy się wypowiedzieli jak sprawa wyglądała - mówił Wałęsa, nawiązując do ponownego badania przyczyn katastrofy smoleńskiej przez podkomisję powołaną w MON.
Były prezydent zapytany, co sądzi o słowach Wacława Berczyńskiego, który - jeszcze jako przewodniczący podkomisji smoleńskiej - twierdził, że najbardziej prawdopodobną przyczyną katastrofy był wybuch bomby termobarycznej, odrzekł, że "bombą to jest Macierewicz". - I to jest niebezpieczeństwo - mówił Wałęsa.
Skomentował też kwestie lokalizacji pomników smoleńskich. Pytany, czy w Warszawie powinny stanąć pomniki Lecha Kaczyńskiego i wszystkich ofiar katastrofy, były prezydent odparł: "tylko nie za pieniądze z naszych podatników". - Jestem przekonany, o wszystko się zakładam, że wszystkie te pomniki będą wyrzucone na śmieci, bo (Lech Kaczyński) nie zasługuje na pomnik nawet za to nieszczęście. Jaką decyzję podjął? Zawsze się kapitan pyta: panie prezydencie, jest taka sytuacja, co robimy. I wtedy też się pytał, to on podjął decyzje złą i to on jest odpowiedzialny - powiedział.
Zastrzegł, że to jego wersja, ale dodał że wie, iż "ta wersja zwycięży". - Wiem że znajdą się i taśmy. Tylko na razie nie ma nikt interesu. Stany Zjednoczone nie mają interesu, bo podsłuchują cały świat, a Rosja nie ma interesu, żeby to zrobić - niech Polacy się kłócą i biją - mówił. - Ale przyjdzie czas, że wszystko to, co ja mówię, będzie udowodnione - podsumował Wałęsa.