Wałęsa o Kaczyńskich: z małymi ludźmi się nie walczy
Były prezydent Lech Wałęsa uważa, że przyznanie mu 25 lat temu Pokojowej Nagrody Nobla było zachętą dla ruchu "Solidarność" do dalszego działania. - Komitet Noblowski dostrzegł, że dokonaliśmy wielkich zmian, zachęcił nas do dalszego działania - powiedział Wałęsa na konferencji "Solidarność dla przyszłości" zorganizowanej z okazji 25. rocznicy przyznania mu nagrody Nobla. Na pytanie o złe relacje z braćmi Kaczyńskimi były prezydent odpowiedział: Pan Bóg daje każdemu krzyż na miarę wielkości, a skoro jestem tak atakowany przez braci Kaczyńskich to znaczy, że mój krzyż jest wielki. Bo tylko z małymi ludźmi się nie walczy - mówił b. prezydent.
05.12.2008 | aktual.: 05.12.2008 16:28
Na konferencję w Gdańsku przybyli, oprócz Lecha Wałęsy, Szirin Ebadi z Iranu, były prezydent RPA Frederick de Klerk, argentyński działacz na rzecz praw człowieka Adolf Perez Esquivel oraz duchowy przywódca Tybetańczyków Dalajlama XIV. Po konferencji nobliści wzięli udział w spotkaniu "Forum Młodych" w gdańskiej Filharmonii Bałtyckiej.
- Mamy wielki konflikt z Chinami. Ich wartości są bardzo odmienne od naszych. Popieramy Dalajlamę, ponieważ on wszędzie mówi o wartościach - podkreślił Wałęsa.
Wałęsa podziękował Komitetowi Noblowskiemu. - Dziękuję za to, że wsparł nasze wielkie dążenie, za to, że wyczuł kończącą się epokę podziałów, wojen, granic. Pomagając nam spowodował uruchomienie epoki intelektu, informacji, globalizacji - powiedział b. prezydent.
Wałęsa: wyssałem antykomunizm z piersi matki
- Nigdy nie byłem po stronie komunizmu i nigdy nie zamierzałem im w czymkolwiek pomagać - oświadczył Lech Wałęsa. Jak mówił, w jego walce zdarzyły się różne rzeczy. - Bez doświadczeń lat 70. i otarcia się nawet o służby specjalne nie byłbym w stanie pokonać komunizmu i tak pięknie wygrać w 1980 roku - mówił.
- Natomiast nigdy nie byłem po stronie komunistycznej i nigdy nie zamierzałem w czymkolwiek im pomagać. Nie wierzcie w te bzdury, wyssałem antykomunizm z piersi matki - podkreślił.
- Oczywiście próbowałem różnych form walki, walczyłem wszędzie gdzie się da. Doprowadziliśmy do odejścia komunizmu z drogi i przeszkadzania w możliwości zjednoczenia Niemiec, budowania jedności europejskiej - zaznaczył b. prezydent.
- Jeśli sami komuniści to zrobili ze swoim agentem Wałęsą, to kiepski interes zrobili - żartował. - Dlatego bzdury na bzdurze, nie wierzcie w takie bzdury - mówił.
Nobliści o światowym kryzysie gospodarczym
Były prezydent Lech Wałęsa odniósł się do obecnych kłopotów gospodarczych. Uważa on, że nie ma kryzysu finansowego, a jedynie pewne "zacięcie techniczne". Jak wyjaśnił, chodzi o "złe programy, złe struktury". Jego zdaniem, rolą polityków jest, aby wyregulowali te kwestie. - Uważam, że nie ma mowy o kryzysie, a już na pewno nie ma mowy o kryzysie porównywalnym do tego w latach 30. - powiedział Wałęsa. - Sprawa bankowa - ja podejrzewam, że jakaś grupa bąka nam puściła. Nie wiem kto to zrobił, nie wiem jak to zrobił" - dodał.
Adolf Perez Esquivel z Argentyny nie zgodził się z opinią polskiego noblisty. Jego zdaniem mamy do czynienia z kryzysem, a jego pokonanie zależy od tego, czy uda się zreformować międzynarodowe stosunki finansowe. Esquivel dostrzega konieczność reformy Międzynarodowego Funduszu Walutowego, Banku Światowego oraz innych struktur międzynarodowych, w tym ONZ. Argentyński noblista podkreślił, że obecny kryzys jest efektem niesprawiedliwego podziału dóbr, a ten ma swoje źródło na przykład w głęboko zakorzenionych schematach kulturowych.
Były prezydent RPA Frederick de Klerk jest przekonany, że sama zmiana w redystrybucji dochodu światowego nie uchroni świata przed kryzysami. Jego zdaniem, należy większą wagę przykładać do wykorzystania bogactwa do promowania przestrzegania prawa i pomocy krajom rozwijającym się. Noblista zaapelował o "wyciągnięcie ręki do Afryki" poprzez zwiększenie współpracy gospodarczej państw rozwiniętych z krajami afrykańskimi.
Irańska obrończyni praw człowieka Szirin Ebadi uważa, że społeczeństwa krajów rozwiniętych powinny ograniczyć konsumpcyjny styl życia. Zdaniem Ebadi, współczesny świat stoi przed wieloma nowymi wyzwaniami, równie niebezpiecznymi, co kryzysy koniunktury gospodarczej. Jako przykład podała kwestie klimatyczne. Jej zdaniem ONZ w momencie powstania była nastawiona głównie na zapobieganie ewentualnym konfliktom wojennym. - Tymczasem współczesny świat musi zmierzyć się z nowymi wyzwaniami - uważa Ebadi.
Apel o światowy dialog
- To tutaj zostały położone fundamenty prowadzące do społeczeństwa wolnego od fanatyzmu i despotyzmu - mówiła na konferencji w Gdańsku irańska laureatka pokojowego Nobla Shirn Ebadi.
Irańska laureatka pokojowej nagrody apelowała, by uczyć młodych ludzi, żeby zamiast "lżenia cywilizacji, myśleli o dialogu cywilizacji". Jak mówiła, młodzi powinni wiedzieć, że między ludźmi różnych religii i różnych cywilizacji istnieją wspólne wartości. - Powinniśmy korzystać z tego, co nas łączy - podkreśliła.
Były prezydent RPA Frederick de Klerk zaznaczył, że przyjął zaproszenie do Gdańska, bo chciał złożyć hołd osiągnięciom "Solidarności" i temu, w jaki sposób wydarzenia w Polsce przyczyniły się do późniejszych wydarzeń w RPA. Jak mówił, gdyby komunizm nie przestał stanowić zagrożenia dla świata, być może on i jego współpracownicy nie byliby w stanie stworzyć systemu demokratycznego w RPA.
- To, co rozpoczęło się tutaj, miało konsekwencje, dotarło do najdalszych części Afryki - podkreślił. Zaznaczył, że gdy skończyła się zimna wojna, były nadzieje, że świat dotarł do etapu, w którym panował będzie powszechny pokój.
- Jeśli przyjrzymy się sytuacji na świecie i konfliktom, które występują w tak wielu krajach na świecie, gdzie tysiące i setki tysięcy ludzi ginie, jeśli przyjrzymy się sytuacji w Afryce, w Azji, i w innych częściach świata, zdamy sobie sprawę, że pokój nie został osiągnięty. Nie wiemy, jakie jest właściwe rozwiązanie - przyznał.
Dalajlama: cieszę się ze spotkania z Lechem Wałęsą w tym miejscu
Dalajlama XIV został powitany przez uczestników spotkania gromkimi brawami. Duchowy i polityczny przywódca Tybetu wyraził radość ze spotkania z Lechem Wałęsą w miejscu gdzie - jak mówił - rozpoczęło się jego wielkie dzieło. Dodał, że już od dawna chciał przyjechać i zobaczyć Gdańsk. - Dzisiaj moje marzenie się spełniło - zaznaczył.
Na pytanie, czy podczas tegorocznej olimpiady w Chinach czuł solidarność Polaków z Tybetańczykami, Dalajlama odparł: Z pewnością tak. Dlatego, że naród polski w XX wieku przeszedł - moim zdaniem - bardzo ciężkie czasy. I w tych czasach naród polski nigdy nie wyrzekł się nadziei i determinacji.
Podkreślił, że pod przewodnictwem Lecha Wałęsy powstał ruch, który doprowadził do wolności. - Więc również my przechodzimy ciężką próbę, zawsze zatem szukamy braci i sióstr, którzy mieli podobne doświadczenia i którzy wykazali się determinacją i zwyciężyli - zaznaczył.
Zwrócił uwagę, że zanim rozpoczął się ruch "Solidarności" w Gdańsku, wcześniej nie słyszał o tym mieście, ale później ta nazwa stała mu się bliska, podobnie jak nazwisko Lecha Wałęsy.
Dalajlama: nie dążę do zniszczenia rządu Chin
- Nie dążę do zniszczenia rządu Chin, powinniśmy żyć obok siebie; jedyne czego pragnę, to pewnej dozy wolności - mówił duchowy i polityczny przywódca Tybetu Dalajlama XIV.
Dalajlama podkreślał, że wszyscy ludzie są tacy sami, są członkami tej samej ludzkiej rodziny, globalnej gospodarki i globalnych problemów. Dlatego - przekonywał - "musimy działać jako jedna społeczność".
- Myślę, że duch „Solidarności” powinien być przyjęty przez całą ludność świata, musimy działać jako jedna społeczność, która ma wspólne cele - mówił duchowy przywódca Tybetańczyków.
Jego zdaniem to, co jest obecnie szczególnie potrzebne, to zrozumienie drugiej osoby. - Musicie pamiętać, że zniszczenie swojego sąsiada, nawet swojego wroga, jest zniszczeniem samego siebie, dlatego trzeba działać jako jedna społeczność - mówił.
- Jeżeli wziąć pod uwagę moją walkę przeciwko rządowi chińskiemu, nie dążę do ich zniszczenia. Moim zdaniem powinniśmy żyć obok siebie. Jedynym, czego pragnę, to jest pewna doza wolności, ponieważ my Tybetańczycy mamy własną kulturę, tradycję - argumentował Dalajlama.
Według niego, nawet w chińskiej konstytucji jest zapis o "pewnej roli, którą powinny odgrywać tam różne grupy etniczne".
Nagroda im. L. Wałęsy dla króla Arabii Saudyjskiej
Lecha Wałęsę pytano m.in. o powody, dla których podjęto decyzję o przyznaniu nagrody jego imienia królowi Arabii Saudyjskiej Abdullahowi Bin Abdulazizowi Al Saudowi. – Nigdy nie jest tak, że inni mogli szukać lepiej i lepiej znaleźć. Wydaje nam się, że na te czasy, patrząc perspektywicznie to był bardzo dobry wybór – wyjaśnił Lech Wałęsa.
Prezes Fundacji Instytutu Lecha Wałęsy Piotr Gulczyński stwierdził, że wyróżnienie przyznano w uznaniu dla działalności międzynarodowej tego absolutnego władcy, która jest bardzo dobrze oceniania przez kraje Bliskiego Wschodu. – Jesteśmy świadomi kontrowersji, jakie wywołuje polityka krajowa króla, jednak nalegamy, by spojrzeć na tę sprawę z perspektywy globalnej, wówczas można dostrzec, że działalność króla umożliwia tak cenny dialog międzykulturowy - powiedział Gulczyński.
Były prezydent odpowiedział również na pytanie o przyczynę złych stosunków z Jarosławem i Lechem Kaczyńskimi. - Bóg daje każdemu krzyż na miarę wielkości. Mój krzyż jest wielki i tym bardziej muszę walczyć. Ale z małymi nie walczę - ironicznie skomentował Wałęsa.
Pytany o ostatnie spotkanie z gen. Wojciechem Jaruzelskim oraz ewentualne rozliczenie go z przeszłości, Wałęsa zapewnił, że "żadne rozliczenia go nie interesują". - To było pokolenie nieszczęśliwych czasów, pokolenie zdrady, nie miało siły się obronić i dlatego różnymi krętymi drogami próbowało coś zrobić - powiedział były prezydent. - Na następne rozliczenie czekam u Stwórcy. Niech on nas rozsądzi - dodał Wałęsa.
Lech Wałęsa otrzymał pokojowego Nobla w 1983 roku. Nagrodę, podczas uroczystości, która odbyła się w Oslo 10 grudnia 1983 roku, odebrała jego żona Danuta. Wałęsa pozostaje jedynym Polakiem wyróżnionym tą nagrodą.