Wałęsa: historia UE bez Solidarności - niemożliwe
W dobrym momencie, już w czwartek, odbywa się pierwsze posiedzenie Rady Mędrców UE. To czas przypominania o Polsce, o posłaniu Solidarności, ale też upominania się o wartości na jutro. Tak widzę swoje zadanie. Będę dążyć do zapisania Solidarności jako naczelnego prawa i podstawowej wartości w Unii Europejskiej. Będę walczyć o taki dekalog dla Europy.
03.12.2008 | aktual.: 03.12.2008 14:07
To mocno symboliczne, że Rada odbywa się dzień przed rozpoczęciem konferencji w Gdańsku, której tytuł brzmi „Solidarność dla Przyszłości”. Bo solidarność jest wartością, od której należy wyprowadzić dekalog dla Europy na pokolenia. Ta wartość sprawdziła się historycznie, dokonała rzeczy niemożliwych, musi być punktem wyjścia na przyszłość.
Solidarność jest wartością w pełni tego słowa znaczeniu. Ma w sobie siłę duchową, ponadczasową, uniwersalną. Gdyby spojrzeć na świat, na różne kultury, to trudno byłoby wskazać taką wartość, na którą mogłyby się zgodzić wszystkie narody i wszystkie tradycje. Różne jest wyobrażenia Boga, różnie nazywane wartości. Solidarność może być jednak taką wartością. W każdym miejscu globu może być zaakceptowana i stosowana. To jest jej siła, co udowodniliśmy w 1980 roku i później.
Ale, co ważne dziś, w globalnym świecie, solidarność ma też wymiar praktyczny. Z niej można wyprowadzać koncepcje gospodarcze, społeczne, od niej można zaczynać pisanie najważniejszych postulatów dla Europy. Odrzucenie solidarności rodzi z miejsca problemy. Mieliśmy dobitne przykłady. Wystarczy wskazać przykład Gruzji. Tu zabrakło solidarności, jako jedności, jednego głosu i wspólnego działania. Nie przesądzam w jedną czy drugą stronę rozwiązania problemów tego regionu. Chodzi o jedność. Stają przywódcy europejscy i mówią: „My, wszyscy, przywódcy jednoczącej się Europy powodowani troską o kontynent i solidarnością kontynentalną, domagamy się...”. Stało się inaczej – niektórzy pojechali w pojedynkę negocjować, inni pojechali krzyczeć na placu, że chcą tu walczyć. Czy to był głos solidarnej Europy? Wystarczy spojrzeć na marne owoce i stan obecny. Pęknięcie ucieszyło niejednego na świecie, bo pęknięcie nas osłabia.
Inny przykład to kryzys finansowy. Już o tym mówiłem, chociaż ekonomistą nie jestem. Dużo czasu upłynęło, zanim Unia zaczęła myśleć solidarnie, czyli jednolicie. Wcześniej każdy kraj wykonywał nerwowe ruchy, zabezpieczał siebie. Zapominano, że Europa i świat to naczynia połączone. I tylko wspólne działanie ma sens. Inaczej wszyscy tracą. Znów zabrakło solidarności. A gdyby tak, jeszcze na początku kryzysu wszystkie państwa powiedziały jasno – po pierwsze: solidarność i wspólne działanie, nikt nie może się wyłamać, razem poradzimy sobie z kryzysem. Jego koszty byłyby mniejsze. Znów pęknięcie. Wrogowie się cieszą. Idąc tym tropem, solidarność powinna być punktem wyjścia do rozmów o ekologii, o pakiecie klimatycznym, o energetyce, o bezpieczeństwie. Tego ciągle brakuje, rozgrywane są własne interesy.
Nie można też zapominać o solidarności wstecznie. To jest nasze, także europejskie, dziedzictwo. Z niepokojem usłyszałem, że jest pomysł Unii, żeby upamiętniać naszą europejską historię. Ale nie ma w tym upamiętnianiu mowy o polskiej Solidarności. A to przecież tu wszystko się zaczęło. Mur berliński i inne zmiany następowały po tym, a nie przed. Były skutkiem, a nie przyczyną. O to chcę się też upominać, bo to jest także fundament Unii. My dajemy ten wkład i z nim mamy tym większe prawo i święty obowiązek do głosu o przyszłości.
Mamy prawo i obowiązek walki o stosowanie tej sprawdzonej wartości przez Europę. I tego będę się domagać. Dziś widać, że Europa nie określiła i nie nazwała tego, co jest dla niej niepodważalne i zobowiązujące wszystkich. I z tego powodu mamy ciągle kłopoty - wcześniej z Konstytucją Europy, teraz z Traktatem. Bo brakuje solidarności, nie ma zapisanego obowiązku solidarnej odpowiedzialności. Bez tego jeden czy drugi prezydent rozgrywa wewnętrznie politycznie tak ważną dla Europy sprawę, blokując Traktat. Tylko tak rozumiana solidarność wzmacnia nas, jako Europę, także wobec świata, wobec innych potęg, które nie czekają na nas. A same są maksymalnie zjednoczone – wprawdzie z innych powodów i na innych zasadach – ale to procentuje siłą i argumentami. Z solidarnością, z zobowiązaniem do bezwzględnej solidarności, inaczej będziemy widziani na świecie i będziemy mieć mocniejszą pozycję w rozmowach z innych państwami, z innymi światowymi graczami. Bez solidarności, to oni nas rozegrają. O taką solidarność będą
zawsze się upominać.
Lech Wałęsa specjalnie dla Wirtualnej Polski