Waldemar Kuczyński: tumiwisizm kadr Trzeciej Rzeczpospolitej
Oprócz czeskiego alkoholu drugą, osłupiającą wręcz sprawą ostatnich dni jest aresztowanie małżeństwa o statusie rodziny zastępczej podejrzanego o zabójstwo dwojga oddanych im pod opiekę dzieci. W tej sprawie osłupia nawet nie tyle sam czyn, o który są podejrzani, co kompletna ślepota na to, co się w tej zastępczej rodzinie działo, ze strony wszystkich służb publicznych od różnej strony zobowiązanych do tego, żeby ślepymi nie być.
Służb publicznych, a dokładnie ich pracowników z rejonu zamieszkania owej rodziny, którzy właśnie powinni, w ramach swych obowiązków mieć oczy otwarte. A jest niemożliwością, by mając je, pozostali bierni po nagłej śmierci pierwszego dziecka. Trwali w ślepocie tak głębokiej, że dziś nie czują, by mieli sobie coś do wyrzucenia.
Nie tak dawno pisałem na tych łamach, że afera Amber Gold stała się możliwa dzięki trzem aktorom; cwaniakowi, chciwym i naiwnym inwestorom oraz tuwisizmowi, czyli właśnie lekceważeniu, byle jakiemu wykonywaniu obowiązków przez pracowników służb publicznych. Wykonywaniu swej pracy z oczami niewidzącymi, co się dzieje w sferze danemu pracownikowi przypisanej.
Ten drastyczny przypadek dwóch zabójstw jest kolejną manifestacją owego tumiwisizmu. W naszym życiu publicznym od wielu lat takich przypadków, mniej lub bardziej szokujących pojawia się wiele i bardzo często. Wystarczająco często, by uznać, że mamy do czynienia z poważnym problemem społecznym, obniżającym jakość działania całej struktury państwa; rządowej, samorządowej, parlamentarnej. Jest moim zdaniem problem pod tytułem bylejakość kadry Trzeciej Rzeczpospolitej. Nie dotyczy to oczywiście każdego, kto do niej należy, a może i nie większości, ale zapewne wystarczająco wielu, by takie szokujące fakty wyskakiwały raz po raz. Za wielu więc. I dodam od razu, że żadna z barw partyjnych w tej kadrze reprezentowana nie jest od tumiwisizmu wolna. Nie ma świętych.
Z czego może się brać takie nasilenie złych postaw? One były, są i będą zawsze. Ale właśnie nasilenie. Można podać szereg przyczyn, ale ograniczę się do tej, którą uważam za najważniejszą i zarazem najbardziej porzuconą. Ważną częścią formowania kadr w korporacjach jest, oprócz przekazywania umiejętności, także przekazywanie korporacyjnego etosu. Pracownik ma pracować z poczuciem, że wykonuje misję. Takie właśnie poczucie jest najlepszą gwarancją, że obowiązki będzie wykonywał nie dlatego, że musi, by dostać wypłatę, lecz dlatego, że tak należy.
Nie dostrzegam niczego takiego; śladu przekazywania etosu pracy publicznej, etosu pracy państwowej ani w nauczaniu, ani w sposobie mówienia polityków do społeczeństwa, ani niestety także stylu działania wielu agend publicznych i państwowych. Wygląda na to, że w świadomości kadr Trzeciej Rzeczpospolitej coś takiego, jak etos służby państwu, a właściwie służby ludziom to najbardziej tam rzadkie, z rzadkich dóbr. Upowszechnienie tego dobra jest bardzo ważnym zadaniem do wykonania, a wcześniej do pomyślenia, jak to zrobić. I nie tylko przez polityków. Także przez naukowców. A może jeszcze wcześniej do dostrzeżenia, że ten problem istnieje nie jako jednostkowy, lecz społeczny i polityczny. Tak, i polityczny, bo jak do tej pory dostrzega go w stopniu większym, niż inne partie tylko Prawo i Sprawiedliwość.
Opacznie, z przesadą i w otoczeniu projektu politycznego, który może Polskę drogo kosztować, ale dostrzega. Tym bardziej podjęcie problemu uwiądu etosu służby publicznej i państwowej przez całą rządzącą formację jest pilne i ważne. Panie Prezydencie, Panie Premierze to powinna być myśl przewijająca się we wszystkim, co Panowie mówicie. To Wasza rola.
Waldemar Kuczyński specjalnie dla Wirtualnej Polski