Wakacyjna logistyka. Jak pogodzić pracę z opieką nad dzieckiem?
W przedszkolach i szkołach zaczęły się wakacje. Dla dzieci to czas odpoczynku, dla rodziców żonglowania wolnym w pracy tak, żeby móc zająć się dziećmi. Wirtualnej Polsce opowiadają o swoich sposobach na "przetrwanie" wakacji.
29.06.2017 | aktual.: 29.06.2017 08:38
- Moje dzieci większość wakacji spędzą w szkole i przedszkolu. Na turnusach wakacyjnych, każdy z nich trwa dwa tygodnie. Ja zapisałam dzieci na kilka do wielu placówek. Chodzą tam na różne zajęcia. W zależności od szkoły może to być basen, zajęcia plastyczne czy granie w piłkę. Każdego dnia dzieje się coś nieco innego - opowiada Mariola, która ma 6-letnią córkę i 8-letniego syna.
Mariola tłumaczy też, że w przedszkolach o zapisanie na turnus jest trochę łatwiej - wszystko można zrobić on-line. Do szkół trzeba osobiście przynosić wnioski o przyjęcie. – Gdyby ktoś miał sytuację awaryjną, może szukać miejsca nawet w wakacje, bo czasem coś się zwolni. Ale lepiej załatwić to wcześniej – podpowiada.
W warszawskich przedszkolach jest 28,5 tys. miejsc na takie zajęcia. Może się wydawać, że to dużo, jednak kiedy zestawimy ją z faktem, że każdego roku w stolicy rodzi się około 30 tys. dzieci, to ta liczba przestaje robić wrażenie. Do tego nie każde dziecko odnajdzie się w tym systemie, gdzie co dwa tygodnie trzeba zmieniać miejsce, do którego się przychodzi i poznawać nowe dzieci.
– Moja córka ma autyzm więc miałaby kolosalny problem z adaptacją i mogłoby się to dla niej skończyć jakąś traumą – mówi Agata. Z tego powodu zdecydowała się skorzystać z ofert prywatnych przedszkoli. Dzięki temu ma też pewność, że jej dzieckiem zajmą się specjalnie przeszkoleni nauczyciele. Nie każdy może sobie jednak na to pozwolić.
Rodzice starają się więc żonglować urlopem. Składać w całość puzzle zajęć, wyjazdów i czasu, kiedy dziećmi mogą zająć się dziadkowie. Marcin razem z żoną mają plan na to, co robić do końca lipca. Potem dni wolne do wykorzystania kurczą się do minimum. I fakt, że dwójka ich synów (8 i 11 lat) wyjedzie na tydzień na kolonie, niewiele ratuje sytuację. - Do tego ich koszt to 1500 złotych za dziecko – tłumaczy Marcin. I podkreśla, że na więcej takich wyjazdów nie bardzo są fundusze. Co zrobią z żoną w sierpniu? Jeszcze nie wie.
Niektórzy cały rok odkładają wzięcie wolnego po to, by w wakacje wykorzystać cały urlop. – I tak jest właściwie na styk i trzeba organizować jakiś tydzień lub dwa wyjazdu dla córki – wyjaśnia Kasia, która w tym roku pierwszy raz zdecydowała się razem z mężem na ten sposób poradzenia sobie z wakacyjnym dylematem.
Czy pocieszeniem dla rodziców może być fakt, że dzieci niebawem urosną i będzie łatwiej? – Jest zdecydowanie lepiej, kiedy można już puszczać dzieci samopas – wyjaśnia Jarek, ojciec dwóch nastolatków. Wedle jego relacji wciąż nie jest jednak idealnie. – Ani jeden dzień urlopu mojego i żony o siebie nie zahacza – mówi. Wiele spraw, w których trzeba pomóc synom, można załatwić tylko w wakacje. – Z młodszym, 13-latkiem, jadę chociażby na warsztaty muzyczne do innego kraju. To już kilka dni, które muszę odjąć z dni do wykorzystania – wyjaśnia.
Do tego dochodzą jeszcze dni w ciągu roku szkolnego, kiedy dzieci mają wolne, a rodzice muszą być w pracy. I znów, albo wezmą wolne i będzie mniej do wykorzystania latem. Albo będą szukać opiekunów, prosić rodzinę o pomoc, a też nie każdy ma kogoś, kto go wesprze w takim momencie. I, niestety, nie ma prostej recepty na rozwiązanie tej sytuacji. – W końcu dzieci dorosną, wypuścimy je na studia i wtedy odetchniemy. A potem pewnie jeszcze zatęsknimy za tym "wakacyjnym kombinowaniem" – podsumowuje Kasia.