Wakacje za 1 gr albo jeszcze taniej
Marzy ci się przejażdżka limuzyną, dobra kawa i wyśmienita książka, ale jesteś bez grosza? Głowa do góry! W dużych miastach wakacje mogą nic nie kosztować
Trudno planować wakacje bez kasy. Do nadmorskiego kurortu lepiej się nie ruszać bez worka pieniędzy. Tam wszystko - jak na morską okolicę przystało - słono kosztuje. Zupełnie inne zwyczaje panują w dużych miastach. Tu można jeść, mknąć autobusem i słuchać ulubionej muzyki zupełnie za darmo i bez łamania przepisów! Niemożliwe? Bajecznie proste, trzeba tylko poznać kilka miejskich trików.
Zasada numer jeden brzmi: im większe miasto, tym więcej możliwości i atrakcji. Warto o tym pamiętać przy wyborze kierunku. Przy odrobinie wyobraźni tygodniowy urlop w Warszawie czy Poznaniu nie będzie kosztował nic. Na początek trzeba odświeżyć wielkomiejskie znajomości. Zazwyczaj jeden telefon po latach wystarczy, by ciotka czy wujek pozwolili nam się zatrzymać u siebie na kilka dni. To najtrudniejszy egzamin na drodze do wymarzonych wakacji. Dalej już z górki.
Zaprzyjaźnij się z dilerem
Jak się dostać do metropolii bez forsy? Oczywiście autostopem. To prawda, że coraz więcej ludzi boi się podwozić przypadkowych pasażerów, nie należy jednak zapominać, że samochodami jeżdżą też eksautostopowicze, którzy spłacają dziś stare długi. Kiedyś tak jak ty tułali się po świecie bez grosza. Dres lepiej zostaw w domu, bo możesz zostać pomylony z "karkiem". T-shirt i dżinsy, w których staniesz przy drodze, nie powinny wywoływać oporu w twoim przyszłym kierowcy. Jeśli się zatrzyma, to znak, że twoje wakacje właśnie się zaczęły. Jeszcze tylko kilka godzin i poczujesz się jak światowiec. W centrum miasta koniecznie spytaj przechodniów, skąd i dokąd kursują darmowe autobusy wynajęte przez wielkie centra handlowe. To będzie twój miejski środek lokomocji. Bez biletu i bez strachu, że się natkniesz na kanara. W każdym dużym mieście znajdziesz co najmniej kilka różnych linii autobusowych należących do sieci Carrefour, Géant czy IKEA.
Jeśli masz większe ambicje i chciałbyś się przejechać po miejskim bulwarze kabrioletem, wystarczy uwierzyć, że wszystko jest możliwe. Trochę sprytu i odwagi pozwoli ci mknąć sportowym autem po ulicach miasta. Zanim jednak przekręcisz kluczyk w stacyjce, będziesz potrzebował prawa jazdy i wspólnika. Jeśli ciotka ma poczucie humoru, pomoże ci w tym bez problemu. Sezon letni to posucha w salonach samochodowych. Każdego dnia przez kilka godzin dilerzy czekają, aż zabrzęczy telefon. Poproś ciotkę, żeby zaanonsowała rozmowę. Wystarczy, że powie sprzedawcy, iż szef chciałby kupić samochód (niech poda konkretną markę, silnik i nazwę lakieru z katalogu). Zanim połączy z szefem (czyli z tobą), niech zapyta, czy możliwa jest jazda próbna. Latem dilerzy gniją w dusznych salonach, dlatego hasło "jazda próbna" jest dla nich szansą, żeby się przewietrzyć. Powiedz, że chcesz szybko, jeszcze przed końcem lata, kupić samochód (bo co ci po kabriolecie w październiku). Konkretna data powinna ożywić sprzedawcę. Potarguj się o
cenę, będziesz bardziej wiarygodny! Po szalonej przejażdżce podziękuj i obiecaj, że sekretarka skontaktuje się, żeby dopełnić wszelkich formalności.
Przysmaki na wyciągnięcie ręki
Po ekscytującej jeździe próbnej czas na przekąskę. Na wizytę w kawiarnianym ogródku nie masz forsy, ale w dużych miastach nie brak miejsc, w których będą cię prosić, żebyś pił i jadł za darmo. Złap (darmowy) autobus do najbliższego hipermarketu i wyrusz z koszykiem na lunch. Bułeczki z serem pleśniowym, jogurty, kiełbasy i świeżo wyciskane soki owocowe będą na ciebie czekały za każdym spożywczym regałem. Serwowane w dodatku przez uśmiechnięte hostessy. Okaż im zainteresowanie - z rozkoszą próbuj frykasów i wychwalaj je. Po około 30 minutach będziesz najedzony. Na koniec łyk świeżo parzonej kawy i... czas na relaks na mięciutkiej kanapie w doborowym towarzystwie. Najpierw musisz złapać "swój" autobus i kierować się na Empik albo MediaMarkt, gdzie bez ograniczeń możesz słuchać ulubionych płyt.
Jeśli wolisz muzykę w plenerze, wybierz się do parku - w czasie wakacji, przede wszystkim w weekendy, jest mnóstwo darmowych imprez na świeżym powietrzu. Jeśli w muszli koncertowej trzeba płacić, rozłóż się na pobliskiej trawie. Oszczędzisz na bilecie, a muzyka i tak dotrze do twoich uszu. W końcu od tego są nowoczesne nagłośnienia na koncertach. Jeśli akurat gra twój idol i musisz go zobaczyć, pozostaje ci pobliskie drzewo. To stary, sprawdzony sposób, gdy brakuje na bilet. Mecz czy koncert będzie na wyci±gnięcie ręki, jeśli usadowisz się na wygodnej gałęzi.
Mokre orzeźwienie
Jeśli wolisz oddawać się rozrywkom w mniej barbarzyński sposób, wkręć się na wernisaż (informacje o aktualnych imprezach znajdziesz w bezpłatnych pismach typu "Aktivist"). Nie martw się o zaproszenie, którego i tak nikt nie sprawdza. Grunt, że na miejscu wino leje się strumieniami i nic nie kosztuje. Możesz też wyruszyć do Empiku lub Trafficu (tylko w Warszawie), w których czeka kilka miękkich kanap i setki regałów z książkami, by bez ograniczeń odpłynąć w świat literacki. Czasopisma oraz książki polskie i zagraniczne do wyboru, do koloru. Traffic to rodzaj biblioteki XXI wieku, ale bez karty bibliotecznej. Poza tym ma jeszcze dwie inne zalety - można tam poznać fajnych ludzi i przy okazji ochłonąć w upalny dzień w klimatyzowanym pomieszczeniu.
Jeśli gardzisz klimą, pozostaje schładzanie się w miejskich fontannach albo kąpiel w parkowych jeziorkach i stawach. Zanim jednak zanurzysz się w miejskim akwenie, sprawdź, czy kąpiel nie jest przypadkiem zabroniona. Nie musisz się martwić, że pływając w stawie, wzbudzisz sensację. Wiele miejskich parków zamienia się w wakacje w kąpieliska. Będziesz miał raczej problem ze znalezieniem miejsca na trawie. Jeśli już się uda, kilka promieni słońca wysuszy cię na pieprz.
Gdy dokuczy ci pragnienie, pamiętaj, że dobrej wody źródlanej bez ograniczeń napijesz się niemal na każdym rogu - przy studniach z wodą oligoceńską albo z baniaków w przychodniach rejonowych, niektórych aptekach i szpitalach.
Wypoczęty i opalony możesz wracać do domu. Na koniec pożegnalny rejs "marketowym" autobusem w stronę wylotówki, z której życzliwy kierowca zabierze cię do domu. Za rok szukaj ciotki w innym mieście. Zanim zostaniesz milionerem, zwiedzisz cały kraj!
Joanna Gorzelińska