Wakacje z koszmaru. "Jedzenie jak trutka", "zaczęłam się dusić"
- Polacy dostali najgorszy sort pokoi - mówi WP pani Kasia, która wróciła z zagranicznego wypoczynku i opowiada o "prawdziwym koszmarze" z karaluchami i pluskwami. Niektóre z opowieści mrożą krew w żyłach. "Muchy w surówce, "jedzenie jak trutka" - to inne opisy historii z wakacji, o których turyści chcieliby jak najszybciej zapomnieć.
Tegoroczny sezon wakacyjny powoli dobiega końca. Turyści dzielą się w sieci swoimi relacjami. Wśród nich nie brakuje ostrzeżeń dla innych. Wielu wczasowiczów opisuje niezbyt miłe doświadczenia, jak m.in. brudne i przepełnione robakami pokoje. Porozmawialiśmy z Polakami, którzy swoje zagraniczne urlopy zapamiętają na zawsze i to nie do końca w przyjemny sposób.
Jedną z takich osób jest pani Agata, która wraz z mężem i dwójką dzieci zdecydowała się na tygodniowe wczasy w Tunezji. Wybrali hotel o standardzie czterech gwiazdek, który w sieci oceniany był jako "dobry".
- To były nasze pierwsze zagraniczne wakacje i chyba ostatnie. Niestety, jesteśmy mocno rozczarowani. Już od samego początku wiele rzeczy było nie tak. Dostaliśmy dwa pokoje zamiast jednego, nasze dzieci - 10- i 14-letnie dostały pokój na innym piętrze - on był jeszcze znośny. W naszym unosił się zapach pleśni. Nie było okna, a jako że jestem alergikiem, zaczęłam się dusić - relacjonuje pani Agata.
- Poprosiliśmy o zmianę pokoju, więc zasugerowano nam, że mogą to zrobić, ale za opłatą. Finalnie udało się to załatwić za 40 dolarów. To jednak nie był koniec - dodaje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nagranie rozpaliło sieć. Warszawska policja w akcji. "Boją się"
"Karaluchy, brudne ręczniki, jedzenie jak trutka"
W nowym pokoju pani Agaty było brudno. - Na pościeli były włosy, a na prześcieradle widniały ciemnoczerwone plamy. Następnego dnia na basenie okazało się, że przy leżakach jest brudno, a ręczniki również nie są czyste. Mimo licznych sygnałów obsługa nie reagowała na prośby o wymianę pościeli - opisuje.
Rodzina wróciła z wakacji z ogromnym niesmakiem.
Okazuje się, że nie są to jedyni turyści, których pobyt w Tunezji rozczarował. Pani Kasia opowiada, że w czasie pobytu na Dżerbie w ich hotelu, który cieszył się bardzo dobrymi opiniami, pojawiły się karaluchy.
- Polacy dostali najgorszy sort pokoi. Brytyjczycy, Niemcy czy Francuzi zostali zakwaterowani w budynku głównym. Polacy i Ukraińcy w bungalowach. W nocy z dziur w podłodze zaczęły wychodzić karaluchy. U znajomych w pokoju obok były pluskwy. Prawdziwy koszmar - stwierdza krótko nasza rozmówczyni.
Fatalne doświadczenia opisują również turyści, którzy wypoczywali w Turcji i Egipcie. Pan Artur opublikował m.in. zdjęcie hamburgera serwowanego na all inclusive w jednym z egipskich kurortów, gdzie do suchej bułki włożony został malutki kawałek spalonego mięsa. Podobnym obrazem podzieliła się pani Ewelina, która opublikowała fotografię spalonego jedzenia. "Wyglądało jak trutka" - pisze krótko.
"Zakuł w oczy wszechobecny syf"
Pani Ania podzieliła się z kolei relacją z pobytu w tureckim Bodrum. "Przylecieliśmy do hotelu siedmioosobową grupą z malutkim dzieckiem. (...) W brudnej stołówce pierwszy zakuł w oczy wszechobecny syf. Muchy w surówce, zapach kociego moczu i padliny przy automacie do napojów. Stoły brudne, lepiące, codzienna walka o sztućce, maty na stołach brudne" - opisuje. Jak podkreśla, cena za wycieczkę wynosiła 3,2 tys. zł od osoby. Do swojego postu pani Ania dołączyła zdjęcie ogromnych plam na ręcznikach i zardzewiałych parasoli.
Joanna Zajchowska, dziennikarka Wirtualnej Polski