Wagoniki nie ruszyły!
- W Szczyrku blokują, w Międzybrodziu otwierają - powiedział podczas sobotnich uroczystości w Międzybrodziu Żywieckim wojewoda śląski Lechosław Jarzębski. Trzecia w kraju kolej linowo-terenowa została otwarta.
22.12.2003 08:00
Tłum gości, w którym wypatrzyliśmy m.in. samorządowców z powiatów bielskiego i żywieckiego oraz lotników, musiał jednak zadowolić się przemówieniami, poświęceniem inwestycji i lampką szampana. Kiedy biskup ordynariusz diecezji bielsko-żywieckiej Tadeusz Rakoczy pokropił odnowiony wagonik, prowadzący imprezę powiedział, że dziś kolejka do góry nie pojedzie.
Gdy w czwartek rozmawialiśmy z kierownikiem budowy Andrzejem Maciejowskim, nie wiedział, czy dwa dni później wagonik zabierze na Żar pierwszych turystów.
- Robimy wszystko, żeby tak się stało - zapewniał. Niezwykle gorąco w Międzybrodziu Żywieckim było w piątek. Tego dnia odbył się kolejny próbny przejazd. 1,3-kilometrową trasę wagonik pokonał w... dwie godziny. Niezbyt pomyślne próby w piątek nie wróżyły nic dobrego na następny dzień.
Uroczyste otwarcie odbyło się w dolnej stacji kolei. Na próżno szukać było kas biletowych, a część ścian goście zobaczyli w stanie surowym. Po kilkunastu minutach uroczystości wagonik wjechał na peron. Konduktor otworzył drzwi. Można było wejść do środka. I na tym koniec.
Ogromnym problemem okazało się także znalezienie miejsca dla samochodu. Parking zostanie wybudowany później. Do tego czasu kierowcom pozostaje pobocze wąskiej drogi na Żar. W sobotę było zatłoczone niemiłosiernie.
Zapytaliśmy Jerzego Laszczyka, prezesa Polskich Kolei Linowych, które zainwestowały w Żar, kiedy pierwsi narciarze wyjadą kolejką na szczyt. Odpowiedział jedynie, że musi zostać przeprowadzonych jeszcze kilka prób.
W sobotę spotkaliśmy rodzinę z Krakowa, która wybrała się na narty. - Kolejka otwarta, ale zepsuta - ironizowali.
Z drugiej strony trudno nie zauważyć, że kolej linowo-terenowa na Żar powstała w rekordowym tempie. Do soboty budowa trwała 130 dni. W tym czasie robotnicy zmodernizowali torowisko, wybudowali dolną i górną stację oraz przygotowali stok dla narciarzy. Będzie czynny od 9.00 do 18.00, a w dalszej perspektywie pewnie dłużej, bo zostało zamontowane oświetlenie. Polskie Koleje Linowe, które wpompowały w Żar 17 mln złotych, chcą przyciągać narciarzy i turystów promocyjnymi cenami.
W przyszłości kolej na Żar służyć będzie także lotnikom. Do wagonu będzie doczepiany wózek, na którym transportowane będą szybowce. W sobotę wyszło na jaw, że niedoszłym szybownikiem jest bp Rakoczy. W latach 1955-1956 robił na Żarze kurs szybowcowy. Jednak nie latał, bo pogoda była fatalna i zbliżała się matura, więc zrezygnował z lotów.
Tomasz Wolff