Wagnerowiec uciekł do Norwegii. Pożałuje swojego czynu
Były wagnerowiec Andriej Miedwiediew, który ubiega się o azyl w Norwegii, jest oskarżony przez tamtejszą prokuraturę o posiadanie broni w miejscu publicznym, udział w bójce i napaść na interweniującego funkcjonariusza. Przed sądem tłumaczył, że kopnął policjanta, bo inaczej zwichnąłby kostkę.
Andriej Miedwiediew, były dowódca oddziału grupy Wagnera, który zdezerterował i uciekł do Norwegii i tam ubiega się o azyl, stanął we wtorek przed Sądem Rejonowym w Oslo. Oskarżony przyznał się do dwóch z trzech zarzucanych mu czynów i skrytykował norweską policję.
Bójka przed pubem i atak na policjanta
Ubiegający się o azyl były wagnerowiec raczej nie świeci przykładem w Norwegii. Pod koniec lutego wdał się w bójkę z innym mężczyzną przed pubem w Oslo. Gdy na miejsce przyjechała policja, Rosjanin twierdził, że doszło do nieporozumienia po alkoholu. W późniejszej rozmowie z norweską stacją TV 2 jego obrońca, adwokat Brynjulf Risnes wyjaśniał, że Miedwiediew ma problemy z językiem i trudno mu się porozumieć.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na wtorkowym posiedzeniu przyznał się do udziału w bójce. Jak mówił w sądzie jego obrońca, cytowany przez "NRK", "oskarżony wie, że było to głupie działanie, ale został sprowokowany". Rzekomo w pewnym momencie 26-latek nie wiedział już, kto jest przeciwko niemu i kto kogo atakuje - tak wywiązała się bijatyka.
Miedwiediew nie przyznał się natomiast do napaści na norweskiego funkcjonariusza i skrytykował policję za niepotrzebne użycie przemocy podczas aresztowania go.
Zatrzymany po akcji przed pubem 26-latek, jak podaje za treścią aktu oskarżenia "NRK", "stawiał opór i kopnął interweniującego policjanta".
Z kolei według Miedwiediewa mundurowi rzucili się na niego i wykręcili mu ręce. Jak mówił we wtorek w sądzie, dwóch policjantów siedziało na nim w radiowozie przez całą drogę na komisariat - odruchowo kopnął jednego, bo gdyby tego nie zrobił, "jego kostki zwichnęłyby się". Natomiast w trakcie zakuwania go w kajdanki jedynie "pluł, bo bolało".
Przyszedł z bronią do baru
Po tym jak został zwolniony z aresztu, Miedwiediew (14 marca) znów przyszedł do baru w centrum Oslo. Tym razem miał ze sobą pistolet pneumatyczny. Na wtorkowej rozprawie oskarżony przyznał się do noszenia broni w miejscu publicznym. Zdaniem jego obrońcy, 26-latek robił to dla samoobrony.
- Mamy nadzieję uniknąć kary więzienia - powiedział Reutersowi obrońca Rosjanina. - Najpoważniejszym zarzutem jest stawianie oporu przy aresztowaniu, za co maksymalna kara może wynieść trzy lata więzienia.
Nie oznacza to, że skazany zostałby z automatu wydalony z Norwegii. Tamtejsze władze imigracyjne powiedziały Reutersowi, że gdyby osoba ubiegająca się o azyl została skazana za brutalne przestępstwo, nadal mogłaby otrzymać tymczasowe zezwolenie na pobyt czasowy zamiast stałego.