Romanowski się przyznał. Zaskoczył wyznaniem

Marcin Romanowski, były wiceminister sprawiedliwości, przyznał, że to on "był dysponentem" publicznych pieniędzy i to on "w drodze osobistej personalnej decyzji" decydował, kto dostanie pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości.

Marcin Romanowski
Marcin Romanowski
Źródło zdjęć: © PAP | Tomasz Gzell
oprac. TWA

25.08.2024 | aktual.: 26.08.2024 15:56

Marcin Romanowski udzielił wywiadu Telewizji Republika. W rozmowie poruszony sprawę Funduszu Sprawiedliwości, za którą prokuratura usiłowała postawić zarzuty byłemu wiceministrowi. Romanowski odpowiadał za przyznawanie środków w ramach FS, gdy ministrem był Zbigniew Ziobro.

- Cały absurd tych zarzutów, polega na tym, że dyspontent - czyli w tym wypadku ja - podejmował decyzję, która organizacja ma wygrać, a która nie. Która otrzyma środki, a która nie - powiedział Romanowski.

Gdy prowadzący rozmowę Miłosz Kłeczek zapytał o rolę komisji konkursowej Romanowski odparł, że jej decyzja była tylko "rekomendacją". - (Decyzje) zapadały w drodze osobistej personalnej decyzji na podstawie rekomendacji komisji konkursowej, która nie była wiążąca. To jest cały absurd tej sytuacji - stwierdził były wiceszef resortu sprawiedliwości.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Środki z Funduszu Sprawiedliwości. Romanowski zdradza szczegóły

Prowadzący rozmowę, rzucił w pewnym momencie, że zakrawa to na "patologię" na co Romanowski zareagował z oburzeniem. - Dlaczego pan, panie redaktorze uważa, że decyzja, jakichś dwóch osób, urzędników z małym doświadczeniem - rocznym czy dwuletnim - jest ważniejsza niż decyzja ministra? - pytał polityk Solidarnej Polski.

- A kto wybierał skład komisji? - zapytał w kontrze Kłeczek.

- No oczywiście, że ja - odparł natychmiast Romanowski. - W jej skład wchodzili pracownicy departamentu. Proszę wybaczyć, ale wynagrodzenia w administracji rządowej nie są tak wielkie, żeby pozyskiwać osoby z wielkim doświadczeniem - podkreślił. Romanowski przyznał jednocześnie, że nie tylko osoby "z rocznym czy dwuletnim" doświadczeniem zasiadają w komisjach i pracują w resorcie. - Są osoby z 10- czy 20-letnim doświadczeniem. Podałem przykład - dodał.

Rozmowa wywołała sporo kontrowersji. "'Dysponent, czyli w tym wypadku ja'. To ciekawe, bo nawet w upolitycznionych zasadach dysponowania środkami z FS nigdzie nie było napisane, że dysponentem środków jest Marcin Romanowski" - skomentował dziennikarz Wirtualnej Polski Patryk Słowik.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (632)