W trakcie interwencji użyli broni. "Policja zastrzeliła mi Tomka"
Zwykła interwencja policyjna zakończyła się śmiercią. Do tragedii doszło w związku z awanturą domową, którą wywołał 32-latek z Wydmin. Funkcjonariusze próbowali zakuć go w kajdanki i zawieźć na komisariat. W trakcie szamotaniny został oddany strzał, który trafił prosto w serce. Mężczyzna zmarł na miejscu.
Do zdarzenia doszło około trzeciej nad ranem ze środy na czwartek. Do jednego z domów w miejscowości Wydminy w woj. warmińsko-mazurskim został wezwany patrol policji w związku z awanturą. Kobieta zgłosiła, że jej partner jest pijany i nie chce się uspokoić. Na miejsce przyjechało dwóch funkcjonariuszy. Doszło do zamieszania z tragicznym w skutkach finałem.
Warmińsko-mazurskie. Ojciec zastrzelony na oczach dziecka
Policjantka i policjant chcieli zakuć pijanego mężczyznę, ale on na to nie pozwalał. Z relacji wynika, że chciał wyjść z domu i prosił, żeby go nie szarpali. W pewnym momencie policjant miał wyjąć gaz i psiknąć mężczyźnie w twarz. Doszło do szamotaniny, podczas której patrol nie potrafił sobie poradzić z wysokim, wysportowanym mężczyzną. W końcu funkcjonariusz wyciągnął broń i strzelił w jego kierunku.
– Powalili Tomka na łóżko i wtedy padł strzał. Tomek wstał, spojrzał na mnie i się osunął. Jak już nie żył, to go jeszcze policjant przygniótł kolanem. Zszokowana, spytałam go, co to była za kula. Może gumowa? Miałam nadzieję. Policjant odpowiedział, że ołów. Zabrałam dzieci do drugiego pokoju i błagałam, żeby go ratowali - powiedziała Elżbieta S., partnerka zastrzelonego mężczyzny, w rozmowie z "Faktem".
Tłumy policji przed Pałacem Prezydenckim. "Ustawieni w zwartym szeregu"
Pocisk trafił prosto w serce mężczyzny. Przybyli na miejsce ratownicy potwierdzili zgon. Do szpitala trafiła policjantka, którą rykoszet zranił w rękę.
Śmierć podczas policyjnej interwencji. "Jakim prawem wyciągnęli broń w domu?"
- To nie było zasadne użycie broni, Tomek nikogo nie uderzył, nie miał ostrego narzędzia w ręku. Przecież policjant, wyciągając broń, miał świadomość, że w mieszkaniu jest trójka dzieci i równie dobrze ta kula mogła trafić któreś z nich. Jakim prawem wyciągnęli broń w domu? – pyta pani Elżbieta na łamach "Faktu".
Policja się broni i twierdzi, że użycie broni było zasadne, ponieważ wymagały tego okoliczności. Sprawę śmierci mężczyzny bada prokuratura.
- Życie i zdrowie policjantów zostało poważnie zagrożone agresywnym zachowaniem mężczyzny. W pewnym momencie policjant oddał strzał z broni palnej w kierunku 32-latka - mówi asp. Tomasz Markowski, oficer prasowy olsztyńskiej policji.
Źródło: Fakt