W Toruniu manifestacja mimo zakazu władz
Około 150 młodych osób wzięło udział w
półgodzinnym wiecu w obronie wolności zgromadzeń i praw człowieka,
zorganizowanym przed pomnikiem Mikołaja Kopernika na Starym
Mieście w Toruniu. Wiec zorganizowano mimo zakazu władz miasta.
Kilkudziesięciu policjantów w hełmach, z tarczami i pałkami oraz strażników miejskich nie dopuściło do konfrontacji 20- osobowej grupy agresywnie zachowujących się nastolatków z uczestnikami wiecu. Młodzi ludzie z szalikami na twarzach, wznosili hasła przeciwko mniejszościom seksualnym.
Na początku manifestacji jego współorganizatorka Monika Weychert-Waluszko uprzedziła zgromadzonych, że na skutek zbyt późnego powiadomienia przez nią władz miasta, wiec jest nielegalny i zaapelowała o skrócenie go do pół godziny.
Uczestnicy wiecu i kontrmanifestacji nie posłuchali wezwań policjantów do rozejścia się ze względu na nielegalny charakter zgromadzenia. Ich odpowiedzią było skandowanie: "pokojowa demonstaracja, pokojowa demonstracja".
Część zgromadzonych została wylegitymowana przez policjantów, a rzecznik kujawsko-pomorskiej policji Jacek Krawczyk zapowiedział skierowanie przeciw nim wniosków do sądów grodzkich.
Weychert-Waluszko przyznała, że do zorganizowania wiecu skłoniła ją i inne osoby reakcja władz na "marsz równości" przed tygodniem w Poznaniu. Przed 20 laty w tym miejscu i z tych samych powodów demonstrowali moi rodzice. Mam dziecko i chcę, aby wzrastało w duchu tolerancji, równych praw dla wszystkich i swobody zgromadzeń - powiedziała.
Młodzież ułożyła na bruku liczbę "57" z białych i czerwonych zniczy, co miało wskazywać na artykuł w Konstytucji, mówiący, że "każdemu zapewnia się wolność organizowania pokojowych demonstracji i uczestniczenia w nich". Wznoszono hasła: "dość represji za poglądy", "prawa człowieka są ważniejsze od biurokracji".
Po pół godzinie uczestnicy wiecu rozeszli się w spokoju, a agresywną grupę nastolatków policjanci odprowadzili poza Rynek Staromiejski, na którym odbyła się manifestacja.
Demonstracji przyglądało się kilku członków Młodzieży Wszechpolskiej, którzy uznali ją za promowanie homoseksualizmu.
Spośród pytanych przez dziennikarzy uczestników wiecu nikt nie przyznawał się do reprezentowania mniejszości seksualnych.
Władze Torunia zakazały przeprowadzania wiecu, gdyż organizatorzy powiadomili o nim dwa dni wcześniej, zamiast - jak wymaga prawo - przynajmniej z trzydniowym wyprzedzeniem.