W Tel Awiwie protestowało do 300 tys. ludzi
Ok. 300 tys. ludzi uczestniczyło w wielkiej czwartkowej demonstracji w
Tel Awiwie, zorganizowanej na znak protestu przeciwko wycofaniu
Izraela ze Strefy Gazy.
Zdaniem policji liczba protestujących była jednak niższa - ok. 100 tys. osób. Izraelskie media są godne w ocenie, że była to największa jak do tej pory akcja protestu przeciwko rozpoczynającemu się w najbliższy poniedziałek wycofaniu ze Strefy Gazy. W Strefie zlikwidowane zostaną osiedla żydowskie a następnie wyprowadzona zostanie stąd armia.
Wiec w Tel Awiwie trwał ponad cztery godziny. Demonstranci szczelnie wypełnili plac Icchaka Rabina w centrum miasta oraz przylegające do niego ulice. Wznosili transparenty, krytykujące premiera Ariela Szarona - głównego architekta likwidacji osiedli. Napis na jednym z transparentów nazywał plan wycofania się Izraela ze Strefy Gazy "czystką etniczną Żydów". Inny transparent głosił: "Gaza bez Żydów wita Al-Kaidę".
Żaden kraj arabski nie uczynił swym obywatelom tego, co nam czyni dziś Szaron... Plan, zakładający wyrzucanie ludzi z ich domów, winien zostać zaaprobowany przez wyborców, w referendum - wołał z trybuny przywódca rady osadników, Benzi Lieberman.
Organizatorzy protestu zapowiedzieli wysłanie w najbliższy poniedziałek ludzi w kierunku zablokowanej przez armię Strefy Gazy. Setki takich grup - jak powiedział inny mówca, Juwal Porat, podejmą próbę przedarcia się przez blokadę wojska i dotarcia do likwidowanych osiedli.
Tuż przed wiecem armia izraelska poinformowała o definitywnym zamknięciu osiedli w Strefie dla osób z zewnątrz. Zdaniem agencji Reutera, taki krok świadczy o tym, że władze poważnie obawiają się, że przeciwnicy wycofania mogą zakłócić przebieg operacji.
Telewizja izraelska w czwartek wieczorem nadała natomiast wywiad z prezydentem USA, George'm W. Bushem, który pozytywnie ocenił plan wycofania, stwierdzając, iż sprawi on, że "Izrael będzie bezpieczniejszy"; wycofanie także przyczyni się do pokoju w regionie.