W sprawie wanny nie doszło do mediacji
W ubiegłą sobotę Zbigniew Wassermann nie pojawił się na posiedzeniu mediacyjnym w procesie o pomówienie, jaki wytoczył Wandzie Gąsior, teściowej budowniczego swojego domu. W tej sytuacji nie mogło dojść do ugody - informuje "Gazeta Krakowska".
Według dziennika ministra-koordynatora służb specjalnych nie zatrzymały w Warszawie sprawy wagi państwowej. Polityk PiS tego dnia był w Krakowie, ale zamiast do sądu, wybrał się do... cukierni przy placu Na Stawach. Był tu tylko chwilę, powiedziały gazecie pracownice cukierni. - Wyglądało na to, że dokądś się spieszył.
"Krakowska" zapytała Wassermanna, czy faktycznie zamiast rozmawiać z Wandą Gąsior kupował babeczki. W odpowiedzi gazeta otrzymała oświadczenie ministra: "Pani Gąsior nie tylko nie wykazuje dobrej woli pogodzenia się, ale także zaprzestania szkalowania mnie i mojej rodziny w listach skierowanych do instytucji oraz osób publicznych. Powyższa praktyka trwa nieprzerwanie od trzech lat i jest kontynuowana. Świadczą o tym jej ostatnie wypowiedzi w prasie. Z komentarzy prasowych, jak i wypowiedzi prof. Hołdy wynika, że nie rozróżniają oni mediacji procesowej w postępowaniu cywilnym od mediacji w postępowaniu karnym. W tym drugim nie ma bowiem równości stron, a występują oskarżony i pokrzywdzony. Mediacja ma sens wówczas, gdy oskarżony zaprzestaje przestępczej działalności i wyraża wolę zadośćuczynienia. Takiej postawy u pani Gąsior nie można się dopatrzyć".
Ubolewam, że minister nie wie na czym polega mediacja. Odsyłam go do bogatej literatury dotyczącej koncepcji sprawiedliwości naprawczej, gdyż koncepcja mediacji przedstawiona w oświadczeniu pana Wassermanna jest bardzo osobliwa - mówi prof. Hołda z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, który jest pełnomocnikiem Wandy Gąsior. - Mediacja polega na rozmowie obu stron, które starają się osiągnąć porozumienie. My nie mieliśmy z kim rozmawiać.
Wassermann nie przyjechał także na pierwsze spotkanie, które odbyło się na początku listopada. Sobotni termin został wyznaczony na prośbę ministra. Czuję się osobiście urażony jego zachowaniem - podkreśla prof. Hołda.
Jak minister może mówić, że nie wykazuję dobrej woli? Przecież nie chce się ze mną spotkać - dziwi się Wanda Gąsior, emerytowana nauczycielka historii z Nowej Huty. - Przychodzę na posiedzenia mediacyjne i jestem gotowa porozumieć się z panem Wassermannem. Skoro on w tym czasie kupuje babeczki w cukierni, to jak mamy się dogadać?
Wstępny termin kolejnego posiedzenia ustalono na 7 stycznia. Pełnomocnik Wassermanna zapowiedział, że jego klient tym razem osobiście porozmawia z Wandą Gąsior.