W spółce Citibanku dorabiają, kserując dane
Jak pisze "Gazeta Wyborcza" szczegółowe informacje o klientach Citibanku Handlowego krążą po czarnym rynku.
Do "Gazety" w Łodzi zgłosiło się kilku byłych i obecnych pracowników spółki DSA, agencji sprzedaży podległej Citibankowi.
Z ich opowieści wynika, że dane klientów banku nie są należycie chronione, a co więcej - są przedmiotem handlu.
Na dowód przynieśli kilkadziesiąt skserowanych formularzy ze szczegółowymi informacjami o klientach: danymi osobowymi, adresem, posiadanym samochodem, zarobkami, telefonem, stażem pracy, rachunkiem w banku itp.
Tych dokumentów nie powinniśmy mieć - przyznają. Kserujemy dane, żeby dorobić - tłumaczą swoje postępowanie doradcy spółki Citibanku.
Dane klientów są potem sprzedawane firmom ubezpieczeniowym i doradcom finansowym z konkurencji. To idealne do telemarketingu. Konkurencja potem dzwoni do klienta i proponuje na przykład kredyt. Wie, ile zarabia, i ma większe szanse na sukces. Za wniosek dostajemy po 20 zł - przyznają.
Nic o tym nie wiem - zapewnia Robert Narloch, dyrektor DSA na region łódzki.
DSA została założona przez Citibank pięć lat temu tylko w jednym celu - by sprzedawała jak najwięcej kart kredytowych Citibanku.