W spodenkach nie wpuszczamy
"Głos Szczeciński" zastanawia się, jak urzędnicy radzą sobie z upałami, co mogą założyć, a jaki strój jest niedopuszczalny w pracy.
Największy rygor panuje w policji. W Komendzie Wojewódzkiej Policji w Szczecinie zdarzyło się, że pracownik, którzy przyszedł w spodenkach i sandałach musiał wrócić do domu i się przebrać. Niestety surowe zakazy dotykają także petentów - pisze dziennik.
"Ze względu na powagę urzędu i szacunek do osób, które nas odwiedzają, pracownicy komendy muszą wyglądać schludnie" - mówi gazecie sierż. Anna Lewandowska-Kasprzycka. "Jeżeli ktoś jest niestosowanie ubrany, zwracamy mu uwagę. Klapki, sandały, czy krótkie spodenki są niedopuszczalne. Właściwego stroju wymagamy nie tylko od siebie, ale także od osób, które nas odwiedzają. Jeżeli petent jest umówiony na wizytę, powinien przyjść odpowiednio ubrany. Oczywiście każdy, bez względu na strój, zostanie przyjęty" - dodaje.
Na korytarzu szczecińskiego magistratu panuje dużo większa swoboda, jeżeli chodzi o ubranie służbowe. Bez problemu znajdziemy urzędniczkę w zwiewnej sukience i klapkach noszonych na bosą stopę, czy pana, który zapomniał zapiąć pod szyją koszule i poluźnił krawat. Rajstopy u kobiet-urzędników to rzadkość - informuje "Głos Szczeciński".
Najostrzejsze zasady dotyczące służbowego stroju obejmują pracowników Biura Obsługi Interesantów. Ci bez względu na porę roku muszą siedzieć w służbowych strojach. W największe upały mogą zdjąć marynarkę, ale nie jest to mile widziane. Pracownice Poczty Polskiej w upalne dni nie muszą zakładać rajstop. Powód? Nóg nie widać zza lady. Klient widzi górną część ciała. A tu obowiązkowo musi być bawełniana biała lub żółta koszulka albo służbowa koszula z krótkim rękawkiem - czytamy w "Głosie Szczecińskim".
Surowe wymagania obowiązują w bankach. Nie ma mowy o kolorowych bluzeczkach i klapkach. Buty muszą być pełne i zakrywać całą stopę. Panowie dzień w dzień noszą koszule i krawat. Marynarkę mogą zdjąć tylko podczas największych upałów - podaje dziennik.(PAP)