W Sejmie o deklaracji solidarności z narodem tybetańskim
Kluby UW, SKL i PiS opowiadają się za przyjęciem deklaracji "solidarności Sejmu RP z narodem tybetańskim". AWS chce, aby projekt wrócił do komisji; SLD wstrzyma się od głosu, a PSL twierdzi, że nie może go poprzeć.
Projekt wrócił więc do komisji.
Sejm wolnej Polski będzie kontynuował zabiegi na arenie międzynarodowej o wykonanie wszystkich rezolucji ONZ dotyczących sytuacji w Tybecie, w tym rezolucji z 1959 r., z 1961 r. oraz z 1965 r., w których wyraźnie uznano prawo narodu tybetańskiego do samostanowienia, a komunistyczne Chiny wezwano do zaprzestania praktyk pozbawiających naród tybetański podstawowych praw człowieka i wolności - głosi najbardziej kontrowersyjny fragment projektu deklaracji.
Antoni Kobielusz (SLD) deklarował, że klub SLD przestrzeganie praw człowieka uznaje za standard. Jednak - jak mówił - w interesie Polski jest posiadanie dobrych stosunków z szybko rozwijającymi Chinami, bo może to sprzyjać rozwojowi współpracy gospodarczej między naszymi krajami.
Ponadto SLD - jak powiedział Kobielusz - spodziewa się, że z powodzeniem wprowadzana przez Chiny gospodarka rynkowa będzie sprzyjać przemianom politycznym i społecznym w tym kraju.
Według niego, projekt deklaracji zawiera wiele niedostatków i niezręczności w związku z czym SLD wstrzyma się od głosu. Jako jedną z "niezręczności" wymienił zapis o prawie Tybetańczyków do samostanowienia. Argumentował, że idzie on dalej niż postulaty samego Dalajlamy, który oczekuje jedynie autonomii i wolności religijnej dla Tybetu.
Z tym argumentem zgodzili się przemawiający w imieniu klubu AWS Czesław Bielecki oraz Janusz Dobrosz z PSL.(mon)