ŚwiatW samochodzie Milinkiewicza milicja szukała narkotyków

W samochodzie Milinkiewicza milicja szukała narkotyków

Białoruska milicja zatrzymała samochód, którym jechał lider sił demokratycznych Alaksandr Milinkiewicz, i szukała w nim narkotyków oraz alkoholu - poinformował rzecznik opozycyjnego polityka Pawał Mażejka.

04.12.2006 | aktual.: 04.12.2006 17:28

Milinkiewicza oraz towarzyszących mu Mażejkę i jeszcze jednego działacza zatrzymano w Biełaaziorsku w obwodzie (województwie) brzeskim. Lider sił demokratycznych zbierał tam podpisy na aktywistów ruchu "O wolność", którzy chcą kandydować w styczniowych wyborach lokalnych.

Przeszukanie samochodu Milinkiewicza milicjanci uzasadnili sygnałem z anonimowego telefonu. Twierdzili, że rozprowadzamy narkotyki i alkohol. Wąchali wszystko, co było w aucie, nawet aceton, którym zmywaliśmy farbę po tym, jak w sobotę pomazano nam samochód, gdy stał na parkingu w Lidzie - relacjonował Mażejka.

Pytali nas najpierw o narkotyki, a potem po co przyjechaliśmy, z kim się spotykamy, gdzie zbieramy podpisy, w którym budynku i na którym piętrze, z jakimi osobami się kontaktujemy - opowiadał.

Po godzinie Milinkiewicza i jego towarzyszy wypuszczono, spisując jedynie protokół przeszukania. Sądzimy, że milicja została w tej sprawie wykorzystana przez KGB - ocenił Mażejka.

Cały czas przeszkadzają nam pracować i uważam, że to naprawdę nasz sukces. Nie wiedzą, jak nas powstrzymać, choć uważają się za panów sytuacji - skomentował sam Milinkiewicz w rozmowie z Radiem Swoboda.

Lider sił demokratycznych nie pierwszy raz był kontrolowany przez milicję w czasie swych podróży po kraju w ramach kampanii wyborczej. Półtora tygodnia temu w Witebsku zatrzymała go drogówka. Milicjanci twierdzili, że samochód, którym jechał, jest podobny do auta, jakie spowodowało wypadek drogowy.

Milinkiewicz podróżował po kraju, zbierając podpisy na działaczy swego ruchu "O wolność", by mogli zarejestrować się jako kandydaci w wyborach lokalnych. Zebrał ok. 400 podpisów na 70 demokratycznych aktywistów.

Zrozumiałem, że trzeba jak najwięcej jeździć po kraju. Jest to potrzebne również naszym działaczom, którzy zbierali podpisy na mnie w czasie wyborów prezydenckich, a teraz ja zbieram na nich. Pokazujemy, że jesteśmy razem, że jesteśmy jedną drużyną i kontynuujemy działalność - powiedział Radiu Swoboda.

Kampania zbierania podpisów kończy się w poniedziałek. Potem komisje wyborcze będą miały 10 dni na rejestrację kandydatów. Po jej zakończeniu rozpocznie się oficjalna agitacja wyborcza.

Zobacz także
Komentarze (0)