W Pucku przegrali wszyscy politycy z PiS. "Mieszkańcy nas pogonili
"Puck miastem wolnym od PiS" – cieszą się mieszkańcy. Żaden z polityków tej partii nie otrzymał takiej liczby głosów, by znaleźć się choćby w radzie miasta. – Niestety nie mieliśmy wsparcia z góry, ani agitacji w kościołach – mówi Wirtualnej Polsce Marek Rintz, który w wyborach na burmistrza dostał 556 głosów.
- Gdy pojawiły się wyniki wyborów, ludzie zaczęli do nas pisać, że przenoszą się do Pucka, bo tu nie ma nikogo z PiS. Wszystkich serdecznie zapraszamy - mówi Wirtualnej Polsce Wioletta Joskowska, skarbnik miasta.
Wybory miażdżącą przewagą wygrała dotychczasowa burmistrz Hanna Pruchniewska, która starowała z własnego komitetu. Zdobyła 72,06 proc. Krzysztof Gruchała mógł liczyć na 16,52 proc., a kandydat PiS na burmistrza Marek Rintz uzyskał 11,51 proc.
- Pani burmistrz wcale nie jest niezależna. To Platforma. Tak jak i jej ludzie. Przegraliśmy, bo ludzie nie chcieli tego naszego PiS. Poza tym, nie było wsparcia z góry, ani agitacji w kościołach. Kupiłem sobie ulotki, mniej więcej prawda w nich była, a ludzie pani burmistrz wydrukowali biuletyn za pieniądze miasta – mówi Rintz.
I dodaje, że PiS przegrało także przez lokalne media. – Są bardzo antypisowskie. Nic dziwnego, że w Pucku zrobił się jeden wielki antyPiS - mówi Rintz.
W ubiegłej kadencji urząd miasta był zdominowany przez kobiety. Zajmowały wszystkie najważniejsze stanowiska. - U nas jest skład silnych kobiet. To taka praca jak w prężnie działającej spółce. Pucczanie dokonali naprawdę dobrego wyboru. Kobiety mają inne spojrzenie na inwestycje. Nie wiem, dlaczego mężczyźni uważają, że tylko oni są skuteczni – mówi skarbnik miasta.
Hanna Pruchniewska pokonała rywali, a do rady miasta wprowadziła cały swój komitet. Dzięki temu nie ma tam ani jednego członka innej opcji. - Wyborcy docenili, że wreszcie w Pucku coś się dzieje. Znam to miasto od wielu lat. Długo był zapyziałą mieściną, jeden wielki marazm. Pani burmistrz pokazała, że można to rozruszać. Mieszkańcy to zauważyli i dlatego znów nas wybrali – mówi Wioletta Joskowska.
Pani burmistrz 26 lat była nauczycielem. Zajęła się polityką, gdy w 2005 r. Donald Tusk przegrał wybory. W 2006 roku została radną. Cztery lata później jako pierwsza kobieta w historii Pucka stała na czele Rady Miasta. W 2014 r. została pierwszą w historii kobietą burmistrzem w tym mieście.
Mieszkańcy mówią o "rządach kobiet" w Pucku. I są z tego bardzo zadowoleni. – Może wcześniej zachęta do głosowania na PiS było 500+, ale teraz to i PO obiecuje, że to utrzyma. Zamiast awantur o pomniki smoleńskie mamy władzę, która dąży do rozwoju miasta i robi tak, żeby zwykłym ludziom było dobrze – mówi Stanisław Nowacki z Pucka.
Hanna Pruchniewska w poprzedniej kadencji pokazała, że potrafi się porozumieć ze wszystkimi. Gościła prezydenta Andrzeja Dudę w czasie zaślubin z morzem, a podczas "czarnego protestu" razem z innymi urzędniczkami ubrała się na czarno. Serca mieszkańców podbiła też, wprowadzając zwyczaj, że odwiedza każdego nowo narodzonego mieszkańca Pucka i wręcza przy tej okazji drobny upominek.
- Kiedyś za taką przegraną to na Sybir i kulka w łeb, ale teraz to mogę powiedzieć: Polacy, nic się nie stało. Wracam do prowadzenia kwiaciarni. Już nie będę startował – mówi kandydat PiS na burmistrza Pucka.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl