Tajemnicze drzwi
Marcinkiewicz, nie zwalniając uścisku, prowadzi cię po ciemnych schodkach. Potem jakimiś korytarzykami; skręca, kluczy, jakby gubił pogoń. Na ścianach nerwowo migają świetlówki, robi się coraz cieplej i coraz bardziej wilgotno. Wreszcie stajecie przed grubymi metalowymi drzwiami z lekko zamazanym napisem: "...tęp tylk...la...cowników PKP".
- To podpucha - tłumaczy Marcinkiewicz z pełną powagą.
Nagle rozlega się potężny głos: "podaj hasło".
Marcinkiewicz nie waha się:
"Włoszczowa" - mówi do czegoś, co wcześniej wydało ci się kratką wentylacyjną.