W poniedziałek apelacja ws. "łowców skór"
Na poniedziałek Sąd Apelacyjny w Łodzi
wyznaczył pierwsze posiedzenie w sprawie głośniej przed laty
aferze "łowców skór" w łódzkim pogotowiu. Apelację od wyroku
złożyli obrońcy oskarżonych.
Wyrok w procesie "łowców skór" ogłoszono w styczniu 2007 roku. Sąd Okręgowy skazał wówczas na dożywocie i 25 lat więzienia dwóch b. sanitariuszy łódzkiego pogotowia oskarżonych o zabójstwa pięciu pacjentów.
Dwóch b. lekarzy pogotowia oskarżonych o narażenie życia 14 pacjentów, którzy zmarli, zostało skazanych na 5 i 6 lat więzienia. Wobec całej czwórki sąd orzekł 10-letni zakaz wykonywania zawodu.
Był to pierwszy wyrok w ujawnionej przed sześcioma laty tzw. aferze łowców skór w łódzkim pogotowiu.
Jak poinformowała PAP rzeczniczka łódzkiego SA Elżbieta Łopaczewska, obrońcy oskarżonych zakwestionowali wysokość kar. W związku z tym domagają się uniewinnienia swoich klientów lub uchylenia wyroku i skierowania sprawy do ponownego rozpoznania.
Sąd Apelacyjny wyznaczył dwa terminy posiedzeń - na poniedziałek 2 czerwca i czwartek 5 czerwca. Jeśli nie będzie żadnych formalnych przeszkód, to na tym drugim posiedzeniu powinien zostać ogłoszony wyrok.
Proces "łowców skór" trwał niemal dwa lata. Sąd uznał b. sanitariusza, 38-letniego wówczas Andrzeja N., za winnego zabójstwa z zamiarem bezpośrednim czterech pacjentów, którym podał podczas przewozu karetką lek zwiotczający mięśnie - pavulon oraz pomocnictwa w zabójstwie jednej osoby.
Drugi z sanitariuszy, 40-letni Karol B., został skazany na 25 lat więzienia za zabójstwo jednej pacjentki i pomocnictwo przy czterech zabójstwach.
Byli sanitariusze zostali także skazani za fałszowanie recept na pavulon oraz uznani winnymi wyłudzenia pieniędzy na szkodę rodzin zmarłych i przyjęcia 30 tys. i 10 tys. złotych od firm pogrzebowych za informacje o zgonach pacjentów.
Na sześć lat więzienia został skazany lekarz, 51-letni Janusz K., którego sąd uznał za winnego narażenia życia 10 pacjentów. Karę pięciu lat więzienia wymierzono drugiemu z oskarżonych lekarzy - 35-letniemu Pawłowi W. - za bezpośrednie narażenie życia czterech osób.
Sąd uznał, że obaj dopuścili się także oszustwa na szkodę rodzin zmarłych pacjentów i przyjmowali pieniądze od zakładów pogrzebowych za informacje o zgonach - pierwszy z nich 16 tys., a drugi 13 tys. zł.
Zdaniem sądu pierwszej instancji, fakt podawania pavulonu pacjentom pogotowia przez sanitariuszy nie budził wątpliwości, a zasadniczym dowodem są wyjaśnienia Andrzeja N., który w śledztwie sam opowiadał, jak podawał pacjentom pavulon. Mówiąc o Andrzeju N., sędzia nazwał go "agentem ciemności" - bezwzględnym, cynicznym, "gardzącym ludzkim życiem".
Odnosząc się do zarzutów wobec lekarzy sąd podkreślał, że poważny brak elementarnej wiedzy lekarza Janusza K. był prawdopodobnie przyczyną tragedii wielu osób. Zdaniem sądu, obaj medycy nie powinni zostać lekarzami, albo powinni po pewnym czasie zrezygnować z tego zawodu. Zdaniem sądu, dowody wskazują także, że handel informacjami o zgonach trwał w łódzkim pogotowiu od lat 90. ub. wieku.
W styczniu 2002 r. "Gazeta Wyborcza" i Radio Łódź ujawniły, że w łódzkim pogotowiu handlowano informacjami o zgonach, a być może celowo zabijano pacjentów. Media podały, że istnieją poszlaki, iż niektórym chorym podawano lek zwiotczający mięśnie, co w określonych przypadkach powodowało ich śmierć.