PublicystykaW Polsce jak we Francji? Seksafery nie muszą rujnować polityków

W Polsce jak we Francji? Seksafery nie muszą rujnować polityków

Od tygodnia afera z udziałem Stefana Niesiołowskiego i jego spotkań z prostytutkami rozgrzewa media i czytelników. Nie wszędzie jednak seks-skandale budzą takie emocje. I nie zawsze kończą się polityczną śmiercią.

W Polsce jak we Francji? Seksafery nie muszą rujnować polityków
Źródło zdjęć: © East News
Oskar Górzyński

Choć prokuratura zapowiadała postawienie byłemu posłowi zarzutów o korupcję, to wcale nie aspekt korupcyjny sprawy wzbudził zainteresowanie. To, co rozpaliło ludzi, to seksualne wyczyny 75-letniego posła, wraz z „zarwaniem łóżka” przez niego. Co ciekawe, nie wszystkie komentarze na ten temat były nieprzychylne dla polityka. Niektórzy komentujący wyrażali wręcz podziw nad jego witalnością.

To ciekawe zjawisko. Z jednej strony pokazuje, że seksafery wciąż są w polskiej polityce czymś względnie nowym i ekscytującym. Ale jednocześnie może to wskazywać, że reakcje na nie zaczynają bardziej przypominać te w libertyńskiej Francji niż bardziej purytańskich krajach.

Francja nonszalancja

Kiedy w 2014 roku prezydent Francois Hollande wdał się w kolejny już romans - tym razem z aktorką Julie Gayet – sprawa odbiła się echem na całym świecie. Ale nie odbiła się negatywnie na notowaniach "jurnego” prezydenta. Wręcz przeciwnie, niektóre sondaże pokazały nawet niewielki wzrost popularnośći.

Francja z jej specyficzną kulturą sytuuje się na skrajnym biegunie jeśli chodzi o podejście do spraw łóżkowych osób publicznych. Ale nawet tam, nie wszystkim seksafery uchodzą zupełnie na sucho. Przekonał się o tym były szef Międzynarodowego Funduszu Walutowego Dominique Strauss-Kahn. Kahn był najpierw oskarżony o molestowanie pokojówki w nowojorskim hotelu, a potem wręcz zalany podobnymi zarzutami ze strony innych kobiet. W efekcie, Kahn, jeden z tuzów francuskiej polityki i mocny kandydat do prezydentury, musiał odejść w niesławie.

Różnica między losem Hollande’a i Strauss-Kahna jest oczywista. Wydziela ją przemoc. I dziś, w epoce #metoo, jest jeszcze bardziej odczuwalna.

Niemiecka obojętność, amerykańska ciekawość

Inne podejście do seksafer mają Niemcy. Skandali, które przedostają się do prasy jest zdecydowanie mniej. Budzą też mniejsze zainteresowanie. Ale podobnie jak we Francji, rzadko kiedy wiążą się z politycznymi konsekwencjami. Wyjątkiem od reguły był tu los młodego polityka CDU ze Szlezwika-Holsztynu, byłego europosła Christiana Boettichera. Boetticher - wówczas wschodząca gwiazda partii - odszedł z polityki po tym, jak w 2011 roku na jaw wyszły jego przygody z poznaną w internecie 16 -latką. Nawet wówczas jego decyzja została przyjęta ze zdziwieniem przez niemieckich komentatorów. Publicystka Berliner Zeitung stwierdziła z zaskoczeniem, że Boetticher postąpił bardziej jak polityk amerykański, niż niemiecki.

To porównanie nie jest bezpodstawne. Stany Zjednoczone są na przeciwnym biegunie aferalnej skali - jest ich dużo i generują zwykle olbrzymie zainteresowanie. Ale stosunek opinii publicznej do tych wydarzeń wcale nie jest oczywisty i czysto purytański. Z jednej strony, romanse polityków potrafią wciąż wzbudzać moralne oburzenie i polityczne straty. Przekonał się o tym np. Anthony Weiner, jeszcze kilka lat temu wschodząca gwiazda Partii Demokratycznej, którego karierę – i to dwukrotnie – wykoleiło ujawnienie wysyłanych przez niego zdjęć swoich genitaliów przygodnie poznanym dziewczynom.

Ale wcale nie jest to żelazna zasada. Wystarczy spojrzeć na obecnego rezydenta Białego Domu. Trumpowi nie zaszkodził cały szereg – prawie 20 - oskarżeń o molestowanie seksualne w czasie kampanii wyborczej. Jego popularności nie zmienił też pozamałżeński romans z gwiazdą porno. Co więcej, wszystkie te skandale wcale nie zraziły wyborców konserwatywnych i religijnych. Podobny los zresztą spotkał Billa Clintona, który – owszem – zapłacił pewną cenę za romans ze stażystką Moniką Lewinsky, ale jednocześnie uniknął poważnych strat w związku z licznymi oskarżeniami o molestowanie. Nawet w erze #metoo, Clinton pozostaje względnie szanowaną postacią.

Nie wiadomo jeszcze, jak seksafera odciśnie się na politycznej przyszłości Niesiołowskiego. Ale całkiem możliwe, że jego sprawa będzie przełomowa w polskiej polityce.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)