Seksafera z Niesiołowskim. Mamy podsłuchane rozmowy

Nowy wątek w seksaferze z udziałem posła Stefana Niesiołowskiego. Jak wynika z podsłuchanych rozmów, biznesmenów, którzy mieli spełniać zachcianki polityka, wybujałe potrzeby parlamentarzysty z czasem zaczęły irytować. - Przesadza z tym, terroryzuje mnie - mówi jeden z łódzkich przedsiębiorców.

Seksafera z Niesiołowskim. Mamy podsłuchane rozmowy
Źródło zdjęć: © PAP | Leszek Szymański
Sylwester Ruszkiewicz

01.02.2019 | aktual.: 01.02.2019 16:22

W materiałach ze śledztwa znajdują się stenogramy rozmów prowadzonych przez biznesmenów, a także rozmów z udziałem posła Stefana Niesiołowskiego. Według jednej wersji śledczych, podsłuch został założony w 2013 roku. Według drugiej, na początku 2015 roku. Działo się to jeszcze za rządów PO-PSL, a Niesiołowski był wówczas politykiem Platformy.

Niesiołowski miał otrzymać korzyść majątkową w postaci usług seksualnych co najmniej 31 razy. Jak wynika z dokumentów, poseł miał wielokrotnie wywierać presję na biznesmenach, by ci przywozili mu kobiety do cielesnych uciech. Wirtualnej Polsce udało się zapoznać z treścią części nagranych rozmów.

Terroryzuje mnie

W jednej z rozmów, Wojciech K. i Bogdan W. martwią się, że nie będą w stanie załatwić w wymaganym przez polityka terminie jednej z dziewczyn. – Nie wiem, czy ja coś załatwię na jutro, bo nie mam co załatwić, mogę tylko tą Malwinę – mówi Wojciech K. – O Jezus, powiedz mu, że nie możesz no… (…) On przesadza z tym no - odpowiada Bogdan W. – (..) Terroryzuje mnie tym, kur… - mówi Wojciech K. – Przesadza, kur… Przesadza no, kur… Bez przesady, ja pierd… On to kur…by non stop to robił jakby mógł – irytuje się biznesmen. – Ale jaki on jurny jest, nie? – odpowiada drugi biznesmen. – Daj spokój, to zboczenie jest, a nie jurność (…) Wiesz, on to naprawdę przesadza, no jeszcze oprócz tego on mnie pyta, czy ty możesz albo coś takiego, on żąda wręcz – mówi Bogdan W.

Miejscem schadzek miało być mieszkanie jednego z biznesmenów Mirosława J. w Łodzi. Według śledczych, spotkania miały odbywać się w porannych godzinach. O 9 polityk miał ustalać szczegóły. O 10 w lokalu miała pojawiać się prostytutka.

Zarwane łóżko

Kolejna rozmowa: Wojciech K. – Powiedz mu tam, że tam to łóżko nienaprawione, zarwane. On tam po prostu wpadł, (…) Ta, jakieś deski ma zrobić, także tam absolutnie nie tego no, żeby tam nie wchodził, żebyś nie zapomniał mu powiedzieć, no bo zarwie dalej. Bogdan W. –No tak, na kanapę niech się walnie.

- Część kobiet, które świadczyły usługi seksualne, wcale nie było prostytutkami. Na co dzień pracowały m.in. jako kelnerki w łódzkich restauracjach należących do biznesmenów. Niektóre z kobiet starły się wykręcić od spotkań z posłem. Wtedy biznesmeni, żeby kontynuować proceder, zastępowali je prostytutkami – mówi nam osoba znająca kulisy sprawy.

Sprawy się posuwają

Polityk, jeśli nie spełniano jego żądań i oczekiwań, co do konkretnej kobiety, mówił iż "sytuacja jest już męcząca". Dodawał przy okazji, że "on słowa dotrzymał” i dobrze byłoby, aby "inni dotrzymali”.

Kolejna rozmowa: Poseł: Cześć Boguś, cześć, no nic tak dzwonię, bo Ali mówił, że coś narzekałeś, że nie dzwoniłem, ale nic, nic nie było. Bogdan W.: Aha, no nic nie miałem Stefciu, no posuwają się tamte sprawy (...) Poseł: Niestety już tylko sprawy się posuwają, drogi przyjacielu. Bogdan W.: No (...) ale coś zawsze jest do przodu wiesz generalnie. Poseł: Ale niestety już tylko sprawy... Bogdan W. : No ja wiem, tamte sprawy to już stoją w miejscu. Poseł: Nawet żeby stały chociaż (....)

- Działania operacyjne były prowadzone w tej sprawie od 2013 r. W ich wyniku ustalono, że Bogdan W. i Wojciech K. regularnie udzielali Stefanowi Niesiołowskiemu korzyści osobistych. Polegały one na organizowaniu i opłacaniu usług seksualnych świadczonych przez kobiety trudniące się zawodowo lub okazjonalnie prostytucją. Bogdan W. i Wojciech K. umawiali kobiety na spotkania ze Stefanem Niesiołowskim, organizowali miejsca, w których dochodziło do zbliżeń, organizowali transport dla kobiet i wypłacali im wynagrodzenie za usługi seksualne na rzecz posła – potwierdza w komunikacie Prokuratura Krajowa.

Seks za kontrakty

Efektem "współpracy" Niesiołowskiego z biznesmenami miały być dwa kontrakty z Zakładami Chemicznymi Police. Na niekorzyść polityka przemawiają podsłuchane rozmowy, ale także zeznania byłego prezesa spółki Krzysztofa J., a także pracowników firmy. Pierwszy kontrakt na 5 milionów złotych dotyczył dostawy miału węglowego. Firma biznesmenów miała dostać z realizacji umowy prowizję. Według śledczych, Zakłady Chemiczne kompletnie nie potrzebowały takiego towaru, a cena była zawyżona. Z kolei drugi kontrakt – 8 milionów za dostawę fosforytów - nie został sfinalizowany, ze względu na zmianę prezesa spółki.

Jak ujawnił Maciej Wąsik, zastępca ministra ds. służb specjalnych, zarzutów dla Niesiołowskiego może być więcej. - Nie chciałbym, żeby sprawa w mediach była przedstawiana jako seksafera, ponieważ jest to afera korupcyjna, gdzie korzyścią osobistą były usługi seksualne, ale nie tylko. Są wątki, które wskazują na korzyści majątkowe, bo sprawa jest wielowątkowa. Prokuratura w pewnym zakresie stara się uchylić immunitet. Sprawa jest dużo szersza, niż tak naprawdę zarzuty na to wskazują i będzie na pewno długie i wnikliwe śledztwo, które – mam nadzieję – wszystkie wątki skonsumuje procesowo – mówił Maciej Wąsik, cytowany przez portal wpolityce.pl

Deklaracja posła

Śledczy będą chcieli uchylić immunitet posłowi Niesiołowskiemu. W piątek wniosek w tej sprawie wpłynął do Marszałka Sejmu. Po ujawnieniu afery, polityk milczy. Nie odbiera również telefonu. W jego imieniu zabrała głos partia Unia Europejskich Demokratów, do której poseł należy. - Poseł Stefan Niesiołowski poinformował partię Unia Europejskich Demokratów, że jest gotów zrzec się immunitetu. Dajmy wymiarowi sprawiedliwości działać. Chcielibyśmy wierzyć, że sprawa nie będzie miała charakteru politycznego. Jesteśmy za jej pełnym wyjaśnieniem. Otwarte pozostaje pytanie, dlaczego akurat dzisiaj prokuratura ujawniła całą sprawę, skoro zarzucane czyny dotyczą lat 2013-2015 - czytamy w oświadczeniu.

W czwartek rano w rozmowie z Wirtualną Polską Niesiołowski mówił, że cała sprawa ma "przykryć informacje na temat powiązań Jarosława Kaczyńskiego z inwestycją spółki "Srebrna"". - Nie przyjmowałem żadnych łapówek, nie załatwiałem żadnych kontraktów. Chodzi o przykrycie medialnie sprawy taśm Kaczyńskiego. Nie mam żadnego związku z tą sprawą – mówił poseł.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2806)