"W polityce warto mieć charakter". Zbigniew Ziobro gorzko o wetach prezydenta Andrzeja Dudy
- Nie możemy zapomnieć o wszystkich poświęceniach naszych środowisk, o wielkiej cenie, włącznie ze sprawą Smoleńska. Czy to wszystko ma zostać złożone na ołtarzu poprawności politycznej i wizerunkowych potrzeb najważniejszych osób w państwie? - zapytał minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro. Tak skomentował zachowanie prezydenta Andrzeja Dudy ws. zmian w sądownictwie.
31.07.2017 | aktual.: 28.03.2022 12:10
- To był smutny dzień dla tych wszystkich Polaków, którzy liczyli na rzeczywistą zmianę w wymiarze sprawiedliwości – tak Ziobro w rozmowie z tygodnikiem "Sieci Prawdy” ocenił wystąpienie Dudy dot. zawetowania ustaw o KRS i SN.
- Po ciężkich bojach w komisjach i na sali plenarnej trudno nam było spokojnie przyjąć ten ruch prezydenta, zwłaszcza że nie byliśmy uprzedzeni – przyznał minister sprawiedliwości. Jak podkreślił, Duda razem z całym PiS-em złożył zobowiązania w kampanii wyborczej, a teraz utrudnia ich realizację.
Zaznaczył, ze nie wolno ulegać presji większości. Tłumaczył, że w polityce nie chodzi o to, by być miłym. - Nie po to jest legitymacja wyborcza, żeby kapitulować pod wpływem tupania dobrze zorganizowanych grup, które mają wyraźną przewagę w mediach i potrafią zwołać kilkanaście tysięcy ludzi – podkreślił.
Dodał, że Duda "stoi na rozstaju dróg". - Jeżeli prezydent przedstawi propozycję, która będzie miała się podobać wszystkim, to znaczy, ze wybierze drugą drogę. Prowadzi do kabaretowego finału
Ziobro zwrócił też uwagę, że protestujący przeciwko zmianom w sądownictwie "powoli się rozchodzili", a po decyzji prezydenta dostali sygnał, że mogą jeszcze wygrać. - Nie znam motywacji prezydenta. Wiem tylko, kto się poczuł zwycięzcą. (…) - Sprawił wielką radość ludziom, którzy sami siebie określili, że są "nadzwyczajną kastą" – dodał minister sprawiedliwości.
Jego zdaniem ustępstwa Dudy mogą być niebezpieczne, zarówno dlatego, ze blokują wprowadzanie zmian, jak i zachęcają do kolejnych protestów.
- Pan prezydent musi mieć świadomość, że jego decyzje dają wiatr w żagle środowiskom stojącym za tym planem. To nie jest przypadek, że na tych wiecach tak ostentacyjnie obecne były tęczowe środowiska. Oni chcą przeorać naszą ojczyznę. to jest wielka bitwa, w której chodzi nie tylko o sądy. Musimy zwyciężyć – mówił.
Albo głęboka zmiana, albo żadna
Ziobro zwrócił uwagę, że zmiany w wymiarze sprawiedliwości są szczególnie ważne. Dlaczego? - To nie jest kwestia taktyczna. To sól naszego obozu. Bez zmian w tej dziedzinie pod znakiem zapytania stają inne reformy. Nie będziemy mogli skutecznie chronić naszej wspólnoty narodu i bliskich Polakom wartości przed lewicową rewolucją i ideologią – tłumaczył.
Jednocześnie podkreślił, że obecny rząd ma cierpliwość, z przeciwieństwie do jego poprzedników. Dodał, że do swoich sukcesów PiS mógł dołożyć kolejny. - Tak by było, gdyby nie weta prezydenta – tłumaczył.
Jego zdaniem podpisanie przez Dudę ustawy o sądach powszechnych z pominięciem pozostałych dwóch "kreuje jedynie stan niepewności w sądownictwie". Stwierdził, że być może lepiej byłoby, gdyby prezydent zawetował ustawę o KRS. - Byłaby jasność - podkreślił.
Mówił też o większych uprawieniach ministra wynikających z ustaw. Podkreślił, zwiększenie kompetencji było tylko pretekstem. - Chodziło tylko o rolę techniczną, organizacyjną, którą ktoś musiał przejąć. (…) Wystarczyłoby jedno słowo prezydenta, a wprowadzono by inną formułę. Na jego rzecz albo na rzecz przewodniczącego KRS – tłumaczył Ziobro.
Jak podkreślił, Duda jednak zgodził się na propozycje posłów. Choć prezydent miał uwagi, doszli z Ziobrą do porozumienia – po decyzji Trybunału Konstytucyjnego, który orzekłby, że KRS działa niekonstytucyjnie, Duda miał podpisać ustawę. Tak się jednak nie stało.
- Jestem szczególnie rozczarowany, ustalenia podjęte podczas spotkania z prezydentem nie zostały dochowane – skomentował Ziobro. Zwrócił też uwagę, że Lech Kaczyński wielokrotnie go zapraszał na spotkania, a Duda "bodaj tylko raz". – Wiem, że aktywne relacje z członkami rządu utrzymywali za swojej kadencji prezydenci zarówno Kwaśniewski, jak i Komorowski – dodał.
Przyznał też, że poprosił o spotkanie z prezydentem po ultimatum dot. 3/5 głosów. Duda najpierw się zgodził, a później zmienił zdanie. Jak zaznaczył Ziobro, prezydent mówił o licznych konsultacjach. – Ta z ministrem sprawiedliwości byłaby także pożądana – stwierdził. - Szkoda, bo w polityce nigdy dość rozmów i dialogu – dodał.
- My te zmiany przeprowadzimy wcześniej czy później. Wolałbym jednak, żeby stało się to za kadencji tego prezydenta. Chciałbym po prostu, aby w ostatecznym rachunku wyborcy byli zadowoleni z jego i naszej pracy - powiedział.
Przyszłość Dudy
Minister Sprawiedliwości zwrócił uwagę, że to nie Duda otworzył PiS-owi drogę do zwycięstwa - tak jak było w przypadku Lecha Kaczyńskiego. Obecny prezydent bowiem, jak tłumaczył Ziobro, wcześniej nie był „szerzej znany”. To Jarosław Kaczyński wskazał go jako kandydata na prezydenta i "otworzył mu drogę do zawrotnej wręcz kariery".
Ziobro powiedział też, że Duda może stać się drugim Kazimierzem Marcinkiewiczem. Co miał na myśli? - Na pewno pan prezydent będzie teraz chwalony i popierany przez telewizje TVN, "Gazetę Wyborczą" oraz różnej maści lewicowych i liberalnych publicystów. Będą się do niego przymilać, będą mu pochlebiać – stwierdził.
Jednocześnie zwrócił uwagę, że nadejdą wybory i partie opozycyjne wystawią swoich kandydatów, a mainstreamowe media będą miały swojego faworyta i nie będzie nim Duda. Co więcej, mogą zostać też zagrożone jego relacje z PiS. - Jeżeli prezydent rozejdzie się z wartościami naszego środowiska, to nie może zakładać, że zyska kolejny kredyt zaufania – podkreślił Ziobro.
Odniósł się on też do spekulacji na temat powstania nowej partii wokół Dudy. - W otoczeniu głowy państwa mogą znajdować się ludzie, którzy roztaczają piękne wizje prezydentury, uzasadniają je racją stanu i dobrem państwa. To jednak ludzie, którzy niczym larwy chcą się rozwijać w politycznym ciele prezydenckiego zaplecza, by później - o czym marzą - przeistoczyć się w motyle, stając się ważnymi postaciami na scenie politycznej. Najczęściej jednak tacy ludzie nie zostają nawet ćmami.
- Ufam, że pan prezydent, choć nie ma wielkiego doświadczenia politycznego, poszuka mądrej rady, a przed wszystkim, że będzie wierny wartościom – powiedział Ziobro. Ostrzegł jednocześnie, że "gdy rozrost własnego ‘ja’ przerasta wartości i strategiczne cele, to błędne wybory taktyczne prowadzą na mieliznę". Jak dodał Ziobro, ufa że w przypadku Dudy "mądrość zwycięży".
- Albo prezydent przejdzie do historii jako wielka postać, jako jeden z przywódców dobrej zmiany i człowiek, który przyczynił się do budowy silnego, uczciwego polskiego państwa, albo polegniemy – podsumował Ziobro. Dodał, że pierwszy polegnie właśnie prezydent.
- To jest w finale wybór między wielkością a groteską – podkreślił. Jak stwierdził, wierzy, że „Duda da radę”.
Źródło: "Sieci Prawdy"/WP