Zbigniew Ziobro: prezydent musi wybrać między wielkością a groteską
Po zawetowaniu przez prezydenta Andrzeja Dudę dwóch ustaw ws. sądownictwa, między nim a ministrem Zbigniewem Ziobro jest bardzo gorąco. - Albo prezydent przejdzie do historii jako wielka postać, jako jeden z przywódców dobrej zmiany i człowiek, który przyczynił się do budowy silnego, uczciwego polskiego państwa, albo polegniemy - ocenia Ziobro.
30.07.2017 11:31
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W rozmowie z tygodnikiem "wSieci" szef resortu sprawiedliwości podkreślił, że jeśli w wyniku złych decyzji "Dobra zmiana" polegnie, "jako pierwszy polegnie pan prezydent". – I co najwyżej będzie mógł się w przyszłości cieszyć rolą młodego komentatora z własną ochroną – dodał.
- To jest w finale wybór między wielkością a groteską - podkreślił. Minister sprawiedliwości zaznaczył, że wierzy w mądrość, odwagę i męstwo Andrzeja Dudy oraz to, że mimo wielkiej presji "prezydent da radę". - W polityce warto mieć charakter. Pokazał to choćby Viktor Orbán, który nie przejmował się demonstracjami, krytyką czy próbami ośmieszania, ale zmieniał kraj wbrew europejskiemu establishmentowi i jego liderom. Większość rodaków jest mu wdzięczna za odwagę - stwierdził Zbigniew Ziobro.
W sobotę w sieci pojawiły się z kolei fragmenty wywiadu ze Zbigniewem Ziobro, jaki w poniedziałek w całości opublikowany zostanie w "Gazecie Polskiej". - Wybór sędziów do KRS większością trzech piątych to fatalne rozwiązanie. To jak ładunek podłożony pod reformę sądownictwa - ocenia w rozmowie minister sprawiedliwości. - W polskich warunkach spowoduje to decyzyjny paraliż w Sejmie, a alternatywą jest zgniły kompromis, czyli zmiany pozorne i w efekcie zahamowanie reformy - dodał.
Pytany o to, czy było konieczne, by nadzór nad Sądem Najwyższym sprawował prokurator generalny, Ziobro sprecyzował, że byłby to minister sprawiedliwości. - W czasie reorganizacji Sądu Najwyższego musiał ktoś zadbać o jego funkcjonowanie. Ustrojowa zmiana zakładała, że sędziowie odejdą w stan spoczynku, z wyjątkiem tych, którzy zostaną wskazani przez kompetentny organ - zapewnił.
- Jeśli prezydent dałby posłom sygnał, że chce wyeliminować z tego procesu ministra sprawiedliwości, to natychmiast posłowie by się zgodzili. Dotyczy to również wszystkich innych punktów projektu, w których w związku z organizacją Sądu Najwyższego pojawiał się minister sprawiedliwości. To dla klubu PiS była sprawa trzeciorzędna - podsumował Ziobro.
Źródło: "WSieci", "Gazeta Polska"