W Olsztynie przeprowadzono operacje wszczepienia stymulatorów. "Agnieszka po raz pierwszy odkąd jest w śpiączce - zapłakała"
• Zakończyły się operacje wszczepienia stymulatora osobie w śpiączce
• Operacje prowadzili: prof. Isao Morita, dr Monika Barczewska i dr Łukasz Grabarczyk
• W olsztyńskim szpitalu klinicznym przebywają dwie kobiety wcześniej operowane
• Chore czują się dobrze. Jedna z nich po raz pierwszy odkąd jest w śpiączce zapłakała
18.05.2016 | aktual.: 18.05.2016 17:18
W olsztyńskim szpitalu klinicznym zakończyła się ostatnia z serii operacji wszczepienia stymulatora osobie w śpiączce. Jako ostatni operowany był Adrian z Giżycka, który w śpiączce jest od 2,5 roku. Dotychczas operowane osoby czują się dobrze, a 24-letnia Agnieszka po raz pierwszy odkąd jest w śpiączce - zapłakała.
Operacje wszczepienia stymulatorów osobom w śpiączkach przeprowadzali pod okiem prof. Isao Morita dr Monika Barczewska i Łukasz Grabarczyk - oboje z zespołu prof. Wojciecha Maksymowicza. Jako pierwsza zoperowana została niespełna 20-letnia Sylwia spod Kielc, która zapadła w śpiączkę 2,5 roku temu, po tym, jak uległa wypadkowi komunikacyjnemu.
- Operacja przebiegła zgodnie z naszymi założeniami, wszystko poszło dobrze - powiedziała po wyjściu z sali operacyjnej dr Monika Barczewska.
Przed godz. 14.00 rozpoczęła się operacja 24-letniego Adriana z Giżycka, który jest w śpiączce od 2,5 roku. Chłopak, w ocenie jego rodziców, przeczuwał zabieg. - Na ile umiemy, tłumaczymy mu, że będzie cierpiał, ale że w konsekwencji ma mu to pomóc - mówił ojciec Adriana.
Dr Barczewska poinformowała, że operacja Adriana zakończyła się przed godz. 17.00. - Podobnie jak poprzednie operacje, tak i ta Adriana, się udała - powiedziała lekarka.
Dotychczas przeprowadzone operacje wszczepienia stymulatorów ludziom w śpiączkach przebiegły pomyślnie, chorzy są już na salach, podawane im są leki przeciwbólowe.
Przed rozpoczęciem operacji prof. Isao Morita odwiedził operowane wcześniej pacjentki: 22-letnią Olę i 24-letnią Agnieszkę. Obie przebywają już na oddziale neurologii i neurochirurgii i przyjmują leki przeciwbólowe. - Noc minęła spokojnie, nie ma żadnych komplikacji, wszystko jest w porządku - powiedział doktor Łukasz Grabarczyk.
Prof. Morita ustawi pacjentkom wszczepione stymulatory tak, by rozpoczęły wysyłanie impulsów elektrycznych do wszczepionych do rdzenia kręgowego elektrod. Obsługi stymulatorów nauczone zostaną także rodziny chorych.
- Ten impuls będzie na tyle mały, że nie będzie powodował ani pobudzenia chorych, ani nie będzie wywoływał bólu - zapewnił prof. Morita.
Półtora roku temu życie 24-letniej Agnieszki, a co za tym idzie jej bliskich, w jednej chwili zmieniło się o 180 stopni. Agnieszka skończyła studia w Londynie, wróciła do Warszawy i dostała dobrą pracę. Niespełna dwa miesiące później, w grudniu 2014 roku, na przejściu dla pieszych potrącił ją samochód. Jak mówi jej mama, pani Barbara, najpierw musieli walczyć o jej życie, a następnie powrót do życia.
22-letnia Ola pooperacyjną noc spędziła spokojnie, 24-letnia Agnieszka była bardzo pobudzona. - Od drugiej w nocy wierciła się, kręciła, próbowała zerwać z siebie podłączone urządzenia. A nad ranem zapłakała. Po raz pierwszy odkąd jest w śpiączce - zapłakała - powiedziała matka Agnieszki.
Dr Monika Barczewska zastrzegła, że nie wiadomo, czy płacz Agnieszki był efektem bólu, jaki odczuwa po operacji, czy też efektem emocji. Nie wiadomo też, czy był on celowy, czy przypadkowy. - Trzeba będzie ją obserwować, zobaczymy, czy będzie to powtarzała, czy też nie. Bez wątpienia jest to coś innego, zachowanie, jakiego dotąd pacjentka nie przejawiała - przyznała dr Barczewska.
Barbara Holka przyznała, że "zeszło z niej ciśnienie", że teraz będzie cierpliwie czekała na efekty zabiegu. - Nadzieja się tli - przyznała.
"Musimy tych ludzi niejako na nowo stworzyć, nauczyć ich mówienia, poruszania się"
Operacje wszczepiania stymulatorów ludziom w śpiączkach przeprowadzono dotąd tylko w Japonii. Polegają one na otwarciu kanału kręgowego, a następnie wprowadzeniu elektrody nad oponę twardą rdzenia kręgowego. Do tej elektrody przepływa prąd ze stymulatora, który jest umieszczany na tułowiu pacjentów. Prąd ze stymulatora poprzez elektrodę ma efektywnie drażnić struktury pnia mózgu. Stymulator z elektrodą połączony jest przebiegającym pod skórą przewodem.
Stymulator co 15 minut wysyła "porcję prądu" do mózgu. Prof. Wojciech Maksymowicz mówił wcześniej że ta stymulacja ma wpłynąć na zwiększenie przepływu mózgowego tak, "żeby było więcej odżywczej krwi, żeby te neurony, które przetrwały u tych chorych urazy, poczuły się lepiej, były lepiej odżywione". Zwiększenie przepływu mózgowego i stymulacja mózgu ma w konsekwencji doprowadzić do nawiązania kontaktu z osobami, które dotąd były w stanie minimalnej świadomości.
Doktor Barczewska powiedziała, że jeśli stymulatory zadziałają nie będzie to oznaczało, że "chorzy wstaną i pójdą". - Musimy tych ludzi niejako na nowo stworzyć, nauczyć ich mówienia, poruszania się, np. jedzenia, czy siedzenia - powiedziała lekarka.
Pierwsze efekty przeprowadzanych w Olsztynie operacji będą znane najwcześniej za miesiąc, kiedy chorym zostaną przeprowadzone badania m.in. przepływów mózgowych. U tych, u których one się zwiększą, będzie szansa nawiązania z nimi kontaktu.