Incydent przed polską ambasadą w Moskwie. Czerwona farba na godle. Jest nagranie
W Moskwie oblano czerwoną farbą polską ambasadę. Zniszczona została m.in. tablica z polskim godłem. - Będziemy oczekiwać od strony rosyjskiej wyjaśnienia tej sprawy i ustalenia sprawców - powiedział wiceszef MSZ Marcin Przydacz. Polskie władze uważają, że to odwet za oblanie farbą ambasadora Rosji w Warszawie.
Propagandowe rosyjskie kanały w Telegramie publikują nagranie, nazywając to "symetrycznym odwetem" za oblanie rosyjskiego ambasadora farbą w Warszawie - informuje Biełsat.
Atak farbą na polską ambasadę. Zniszczone godło
Telewizja pokazała w mediach społecznościowych nagranie z ataku na polską placówkę w stolicy Rosji.
Widać na nim trzech mężczyzn, którzy podchodzą przed bramę polskiej ambasady w Moskwie. Jeden z nich wyjmuje następnie z torby pojemnik i oblewa czerwoną substancją tablicę informacyjną na budynku wartowników. Kolejny polewa okna i ogrodzenie.
Informację o incydencie potwierdził polski ambasador w Moskwie Krzysztof Krajewski. - Ambasador czeka teraz na przyjazd policji - przekazał Łukasz Jasina, rzecznik prasowy Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Dopytywany o dalsze kroki dyplomatyczne w związku z tym incydentem, Jasina przekazał PAP, że jeśli tylko takie decyzje zostaną podjęte, to MSZ poinformuje o nich.
Czerwoną farbą oblana została m.in. tablica z polskim godłem.
Zdewastowali wejście do ambasady Polski. Reakcja MSZ
- Nie wydaje mi się, by tego typu incydent wymagał szerszego komentarza, poza tym, że będziemy oczekiwać od strony rosyjskiej wyjaśnienia tej sprawy, jeśli takie zdarzenie miało miejsce i ustalenia ewentualnych sprawców tego typu działań - powiedział wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz, pytany o moskiewski incydent przez dziennikarzy podczas pobytu w Waszyngtonie.
- Jakiekolwiek próby tego typu reagowania na sytuacje, która miała miejsce w Warszawie, są oczywiście absolutnie nieakceptowalne. Placówki dyplomatyczne, dyplomaci cieszą się odpowiednim immunitetem - stwierdził Przydacz, który przebywa w USA m.in. w związku ze spotkaniem liderów Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa.
W TVP Info wiceszef MSZ Szymon Szynkowski vel Sęk został zapytany, czy jego zdaniem jest to niejako "odwet" za to, co zdarzyło się w poniedziałek w Warszawie przed Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich, gdzie doszło do oblania rosyjskiego ambasadora Siergieja Andriejewa czerwoną substancją.
Szynkowski vel Sęk: należy to odczytywać jako "odwet"
- Tak należy to odczytywać - ocenił wiceszef MSZ. - Tak samo, jak wezwanie do rosyjskiego MSZ (polskiego - red.) ambasadora - dodał. - My się tego spodziewaliśmy - przyznał wiceszef MSZ.
Zwracał również uwagę, że wiele osób chciałoby, abyśmy teraz dyskutowali o incydentach, odciągając uwagę od istoty sprawy. - Dzisiaj istotą sprawy jest agresja rosyjska na Ukrainę, ludobójstwo, które widzieliśmy w Buczy, Irpieniu czy Hostomelu; to, że Rosja cały czas łamie prawo międzynarodowe i nie oszczędza cywilów - wskazał wiceszef MSZ. Podkreślał przy tym, że Ukraina zasługuje na wsparcie.
- I Europa powinna tego wsparcia solidarnie udzielać. To jest istota rzeczy - wskazał.
Pytany, czy jego zdaniem Polska powinna oficjalnie przeprosić Rosję za incydent, do którego doszło w poniedziałek w Warszawie, czego domaga się Kreml, Szynkowski vel Sęk przypomniał, że minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau "jasno ustosunkował się do incydentu związanego z oblaniem farbą rosyjskiego ambasadora".
- Nie uważam, żeby jakikolwiek dodatkowy komentarz w tej sprawie był z naszej strony konieczny - powiedział wiceszef MSZ.
W poniedziałek rosyjski ambasador Siergiej Andriejew chciał złożyć kwiaty przed Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich w Warszawie, ponieważ 9 maja Rosja obchodziła dzień zwycięstwa nad hitlerowskimi Niemcami. Demonstranci z ukraińskimi i polskimi flagami uniemożliwili mu przejście przed miejsce upamiętnienia radzieckich żołnierzy, wznosili antyrosyjskie hasła i oblali ambasadora czerwoną substancją.
Ambasador wezwany do rosyjskiego MSZ
W środę ambasador Polski w Moskwie został wezwany do rosyjskiego MSZ. Jak przekazał dziennikarzom na briefingu prasowym Jasina, spotkanie Krajewskiego w rosyjskim MSZ trwało ok. 20 minut i miało "rzeczowy charakter".
Krajewski powiedział po wizycie w rosyjskim MSZ, że powtórzył tam stanowisko ministra spraw zagranicznych Zbigniewa Raua w sprawie incydentu, do którego doszło 9 maja w Warszawie z udziałem rosyjskiego ambasadora Siergieja Andriejewa.
- Zostałem wezwany do MSZ Rosji, gdzie wyrażono ustny protest w związku z incydentem na Cmentarzu Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich 9 maja. W reakcji powtórzyłem dosłownie pełne stanowisko MSZ RP, wyrażone przez ministra spraw zagranicznych Zbigniewa Raua w reakcji na incydent - powiedział szef polskiej placówki w Moskwie.
Polski minister spraw zagranicznych nazwał w poniedziałek oblanie ambasadora Rosji czerwoną substancją incydentem, który nie powinien był się wydarzyć.
Źródła: Biełsat, PAP