W Libii jak w Kosowie - też wejdą wojska?
- W tej chwili formalnie państwa koalicji stoją na stanowisku, że nie będzie interwencji lądowej, ale sądzę, że to oświadczenie w przyszłości może jeszcze ulec zmianie - ocenia strategię państw koalicji wobec Libii płk dr hab. Maciej Marszałek, dziekan Wydziału Bezpieczeństwa Narodowego Akademii Obrony Narodowej w Warszawie.
21.03.2011 16:36
- Widzę pewną analogię między obecną sytuacją w Libii, a tym, co na początku lat 90. działo się w Kosowie - mówi ekspert, dodając, że wówczas państwa NATO również zdecydowały się rozpocząć działania od nalotów. - Interwencji lądowej tam nie było - do momentu doprowadzenia do negocjacji i podpisania porozumienia - potem do Kosowa weszły siły pokojowe. Myślę, że tu może być podobnie - wyjaśnia.
Według pułkownika Marszałka, jeśli zamknięcie strefy lotów będzie niewystarczające, by wymusić pokój, mogą nastąpić dalsze działania.
- I także standardowym działaniem strony przeciwnej jest wówczas bronienie się przed atakami z powietrza w sposób już znany - "żywe tarcze". Słyszymy o tym także obecnie w Libii. Tutaj znów sytuacja jest analogiczna do tej z Bałkanów z lat 90., gdy "żywymi tarczami" byli nawet polscy oficerowie ze stacjonującej tam misji UNPROFOR - mówi wojskowy.
Dziekan z AON wyjaśnia, że zdarza się, iż instalacje przeciwlotnicze i przeciwrakietowe, które mają być zniszczone, umieszcza się np. przy szpitalach. - Wówczas niewielki nawet błąd pilota może wywołać ofiary wśród ludności cywilnej. Reżim to wtedy eksponuje i nagłaśnia - mówi płk Marszałek.
Ekspert podkreśla także, że w wielu innych regionach objętych konfliktem trudno odróżnić cywilów od uczestników walki, bo nie noszą oni mundurów.
- Nie ma niestety sytuacji idealnej, dlatego państwa koalicji stosują takie rozwiązania, jakie już wcześniej stosowano i jakie najlepiej się sprawdziły. Jak się wydaje, wariant przyjęty obecnie przez siły koalicji - wymuszenie strefy zakazu lotów - jest optymalny. Ale nie przesądzono, że nie będzie dalszych kroków - ocenia wojskowy.
Pułkownik zaznacza również, że istotny jest aspekt polityczny. - Nawet najlepiej przeprowadzona operacja militarna, choćby i z zerowymi stratami w ludziach, nie przyda się na nic, jeśli cel polityczny nie będzie wyznaczony i osiągnięty - dodaje i wyjaśnia, że powstrzymanie Kadafiego przed prześladowaniem ludności cywilnej to cel militarny.
- Dalsze kwestie - tzn. czy ma on pozostać przy władzy, czy też rządy mają trafić w inne ręce - to już domena polityków. Dziś nie wiemy nawet, czy jest komu przekazać władzę w Libii - odpowiada płk Marszałek.