W Grecji znowu protesty
Na ulicach Aten w piątek 9 stycznia pojawili się demonstranci. Nie obyło się bez starć z policją.
Protest, w którym wzięło udział kilkuset nauczycieli, studentów i wykładowców, upamiętniał zamordowanego przed osiemnastu laty nauczyciela Nikosa Temponerasa i miał na celu zwrócenie uwagi rządzących na sytuację w kraju. Na transparentach można było przeczytać: "Temponeras żyje, "Nieustająca walka o pokój, demokrację, edukację i zatrudnienie", "Zmiany personalne [w rządzie] nie oznaczają zmiany polityki".
Do starć z siłami porządkowymi doszło przed budynkiem parlamentu. W stronę policji poleciały kamienie, zaś ta odwzajemniła się gazem łzawiącym. Według radia NET 105.8, cytowanego przez news.ert.gr policja zachowywała się agresywnie nie tylko przeciwko wrogo nastawionym do niej grup młodzieży, ale również w stosunku do pozostałych demonstrantów i reporterów.
Protest wsparła lewica. Lider Koalicji Radykalnej Lewicy (SYRIZA) Alexis Tsipras dołączył do demonstrujących, głosząc hasło, iż walka młodych, klasy robotniczej i związków zawodowych jest odpowiedzią na spiralę przemocy. Zdaniem lewicowej deputowanej Anny Diamantopoulu pojawienie się studentów na ulicy świadczy o skali problemów, z jakimi zmaga się grecki system edukacji. Konieczna jest wg niej reforma systemu edukacji, która nie będzie zmuszała studentów i nauczycieli do wychodzenia na ulicę. Sekretarz Generalna Komunistycznej Partii Grecji (KKE), Aleka Papariga, zwracała uwagę, że absolwentom bardzo trudno jest znaleźć pracę.
Istnieje szansa, iż nowo mianowany minister edukacji Aris Spiliotopoulos uspokoi sytuację. Komentując demonstracje na ulicach Aten, podkreślał, iż sposobem na rozwiązanie problemów jest dialog. - Wierzę w dialog i myślę, że tego dowiodłem. Innymi słowy wierzę, że decyzje mogą przynosić efekty, jeżeli są konsekwencją odpowiedzialnego dialogu i dokładnej znajomości wszystkich czynników - oświadczył szef greckiego resortu edukacji.