W co grają Chiny? To na partnera Rosji coraz bardziej liczy Ukraina
Przedstawiciele Rosji kolejny raz spotykają się z Chinami. Celem rozmów dyplomatycznych jest pokazanie jedności sojuszu między mocarstwami, ale to Moskwa bardzo mocno zaznacza swoją pozycję. Jednocześnie Ukrainie bardzo zależy, by Chiny pojawiły się na spotkaniu w Szwajcarii. Tam ma zostać omówiony plan pokojowy.
10.04.2024 18:26
Po kilku miesiącach w Chinach doszło do spotkania mocarstw. Przedstawiciel Rosji spotkał się ze swoim chińskim odpowiednikiem w sprawie ich wzajemnych relacji, ale też kluczowych rozmów, jakie mają odbyć się w neutralnej Szwajcarii. To tam ma dojść do negocjacji dotyczących planu pokojowego. Ich celem jest dyskusja nad ewentualnym wypracowaniem strategii dot. zmiany sytuacji w Ukrainie.
- Więzi między Rosją a Chinami osiągnęły bezprecedensowy poziom dzięki przywódcom tych krajów - oznajmił szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow po spotkaniu w Pekinie. Jak mówił Wang Yi, kraje te "muszą stanąć po stronie postępu historycznego, uczciwości i sprawiedliwości". I na tym zresztą nie koniec. Władimir Putin ma w maju spotkać się w Chinach z Xi Jinpingiem.
To tylko dowód na kontynuację wdrożonego wcześniej planu. W końcu już w lutym 2022 roku Moskwa i Pekin ogłosiły partnerstwo "bez granic". Stało się to podczas wizyty Władimira Putina w Chinach na kilka dni przed rozpoczęciem przez Rosję pełnowymiarowej wojny w Ukrainie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Dużo ważniejsze jest wszystko to, co dzieje się wokół spotkania"
Radosław Pyffel, ekspert Instytutu Sobieskiego, przedstawiciel Polski w Azjatyckim Banku Inwestycji Infrastrukturalnych, autor książki "Biznes w Chinach" w rozmowie z Wirtualną Polską mówi, że "po spotkaniu zwracamy uwagę przede wszystkim na oświadczenie o kolejnym już pogłębieniu tego partnerstwa". Ale nie to powinno przykuwać naszą uwagę.
- Myślę, że to jest pewnego rodzaju pułapka, bo zawsze dochodzi do pogłębienia strategicznego partnerstwa między Rosją a Chinami, kiedy dochodzi do spotkań wysokiego szczebla - ocenia. Jego zdaniem w Polsce skupiamy się na słowach Ławrowa, a to jest "coś absolutnie kurtuazyjnego, przewidywalnego, co następuje zawsze przy tego typu okazjach".
- Można powiedzieć, że brakuje już miejsca do podnoszenia rangi tych relacji, tak często były podnoszone, a kiedy jednak dochodzi do kolejnego spotkania Rosja-Chiny to i tak staje się to w Polsce wiadomością dnia - dodaje. Tymczasem chodzi głównie o coś innego.
- Uważam, że dużo ważniejsze w tym kontekście jest wszystko to, co dzieje się wokół tego spotkania - mówi. I zaznacza, że "jest wyraźny sygnał, że chodzi przede wszystkim o podkopywanie czy osłabianie hegemonii amerykańskiej i to jest akcentowane chyba jeszcze bardziej niż wcześniej".
Dlaczego? Ekspert wskazuje, że dzieje się tak z powodu kilku innych istotnych wydarzeń na arenie międzynarodowej.
W tle ukraiński plan pokojowy
Pierwszą kwestią, na jaką zwraca uwagę Pyffel, jest "ukraiński plan pokojowy i spotkanie w Szwajcarii, do którego przygotowania są już na ostatniej prostej".
Jeszcze w lutym minister spraw zagranicznych Szwajcarii Ignazio Cassis potwierdził, że jego kraj zorganizuje latem tego roku szczyt pokojowy w sprawie toczącej się wojny w Ukrainie. Zdaniem szefa ukraińskiego MSZ Dmytro Kułeby, to okazja do "opowiedzenia się za sprawiedliwą i wszechstronną koncepcją pokoju", o czym mówił podczas Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Jorku.
- Od dłuższego czasu trwają zabiegi Ukraińców o to, żeby tam pojawiły się i Chiny - podkreśla z kolei ekspert.
Zobacz także
Pyffel dodaje, że choć starania Ukrainy są wielkie, w jego ocenie szanse na pojawienie się Chin na tych rozmowach są nikłe. - A na pewno naprawdę mniejsze niż w przeszłości, bo Pekin pojawił się kiedyś na takim spotkaniu w Arabii Saudyjskiej. Rosjanie - wobec zmniejszonego wsparcia dla Ukrainy - osiągają teraz przewagę na froncie. W tej sytuacji Chiny tym bardziej nie będą pomagać Ukrainie i angażować się, skoro problemy z tym na nawet Zachód - zaznacza.
I faktycznie, także bliscy sojusznicy Ukrainy mają coraz większy problem w dotowaniu walk na tamtejszym froncie. Wpływ na decyzje polityczne w tym zakresie mają między innymi nastroje społeczne, które jasno wskazują, że zapał nawet Polacy - dotąd tak otwarci i chętni do pomocy Ukraińcom - przejawiają coraz mniejszy zapał w tej kwestii.
Ławrow po spotkaniu z Yi przekazał, że omówili oni "obecną sytuację wokół kryzysu ukraińskiego". - My i nasi chińscy koledzy zgodziliśmy się, że wszelkie spotkania międzynarodowe, które (…) ignorują stanowisko Rosji, promując (…) tak zwaną formułę pokojową Zełenskiego i w związku z tym są oderwane od rzeczywistości, są daremne - powiedział.
Jak dodał, Moskwa jest wdzięczna Pekinowi za jego "bezstronne i wyważone" stanowisko w sprawie Ukrainy oraz chęć odegrania "pozytywnej roli w rozwiązaniu kryzysu środkami politycznymi i dyplomatycznymi".
"Pole manewru Rosji staje się większe"
Zdaniem eksperta, nie bez znaczenia jest także rola USA w konflikcie między Rosją a Ukrainą, a także relacje Stanów Zjednoczonych z Zachodem. Jak mówi w rozmowie z WP Radosław Pyffel, w tle jest między innymi coraz większa presja, którą Amerykanie wywierają na Indo-Pacyfiku, na Chiny.
- Po zablokowaniu wsparcia dla Ukrainy jesienią zeszłego roku, Amerykanie wyraźnie bardziej skupili się na tamtym regionie świata. AUKUS (porozumienie między Australią, Wielką Brytanią i Stanami Zjednoczonymi w zakresie wymiany technologii obronnych - red.) może zostać poszerzone o Japonię - wyjaśnia ekspert.
Przedstawiciele USA zarzucali zresztą ostatnio Chinom ich nadprodukcyjność, mówiąc, że "świat nie jest w stanie jej przyjąć i należy ją ograniczyć". - Do tego dochodzi zacieśnienie współpracy wojskowej USA-Japonia-Filipiny, które ma być wkrótce ogłoszone w Białym Domu - wylicza i dodaje, że "pole manewru Rosji staje się większe". To z kolei prowadzi do tego, że teraz o współpracę z tym krajem będą zabiegać Chiny, a nie odwrotnie.
"Chiny są otoczone przez wielu wrogich sąsiadów"
Na tym jednak nie kończy się zagrożenie, które ze strony USA mają czuć Chiny. - Z punktu widzenia Pekinu prawdziwym koszmarem byłby "plan Trumpa" - twierdzi ekspert. To właśnie o nim zaczęto spekulować w ostatnich dniach.
- Miałby się on skończyć uznaniem aneksji części terytoriów Ukrainy i jakimś dealem z Rosją, która miałaby zacząć myśleć o tym że "największym zagrożeniem dla niej są Chiny" - tłumaczy Radosław Pyffel i zwraca uwagę, że "Chiny są przecież otoczone przez bardzo wielu wrogich sąsiadów, w tym Japonię, Indie, Filipiny i Wietnam.
Gdyby do tego nieprzewidywalna stała się Rosja, to wtedy jej otoczenie geopolityczne byłoby już bardzo niestabilne i niezwykle skomplikowane". - Zagrożenie groziłoby praktycznie ze wszystkich stron - zaznacza.
"Chiny przede wszystkim skupiają się na USA"
Jak na razie "Chiny przede wszystkim skupiają się na USA" - twierdzi Pyffel. - W sytuacji, w której wsparcie dla Ukrainy bywa ograniczane, a uwaga USA koncentruje się na Indo-Pacyfiku i w której nie do końca wiadomo, co zrobi Donald Trump jako prawdopodobny przyszły prezydent, jakie ma plany wobec Moskwy, nie sądzę by Chiny chciały się zaangażować przeciw Rosji - zaznacza.
Zobacz także
Spotkanie na szczycie
Według rzeczniczki Rady Bezpieczeństwa Narodowego Białego Domu, Adrienne Watson, podczas rozmowy telefonicznej z Xi Jinpingien prezydent USA Joe Biden wyraził zaniepokojenie w związku z tym zacieśnieniem relacji i wspieraniem przez Pekin rosyjskiego przemysłu militarnego.
Bloomberg przypomina, że według zastępcy sekretarza stanu USA Kurta Campbella, Rosja już odbudowała swoją armię po stratach podczas inwazji na Ukrainę. Stało się to dzięki pomocy nie tylko Chin, ale też Korei Północnej i Iranu.
Żaneta Gotowalska-Wróblewska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Czytaj także: