Uzbrojona grupa uprowadziła 75 osób, w większości dzieci
Grupa uzbrojonych mężczyzn uprowadziła 75 osób, w tym w większości dzieci, ze szkoły podstawowej na południu Filipin - poinformował wysoki przedstawiciel filipińskiej armii. Według policji, 18 osób zostało uwolnionych, w tym 17 dzieci.
Grupa nauczycieli i uczniów rozpoczynała lekcje w jednej ze szkół w mieście Prosperidad, gdy uzbrojeni członkowie plemienia Manobo uprowadzili ich do lasu - poinformował generał Raymundo Ferrer. Zdarzenie miało miejsce w prowincji Agusan del Sur na północnym-wschodzie wyspy Mindanao.
- Wysłaliśmy żołnierzy, żeby pomogli zakładnikom - powiedział agencji Reutera gen. Ferrer. Według niego, napastnicy to grupa "bandytów", których oskarża się o kilka napadów rabunkowych i zabójstw.
- Nie wiemy nic o żądaniach politycznych. Trwają negocjacje w sprawie uwolnienia zakładników - dodał.
Porwanie i masowa egzekucja
Od tygodnia w prowincji Maguindanao na zachodzie Mindanao obowiązuje stan wojenny w związku z listopadową masakrą, w której zginęło 57 osób. O udział w morderstwach podejrzewa się ludzie związani z gubernatorem prowincji, Zaldym Ampatuanem.
Choć było to najpoważniejsze tego typu zdarzenie w historii Filipin, ostra reakcja prezydent Glorii Macapagal-Arroyo budzi kontrowersje. Prodemokratyczni aktywiści uważają, że nie było podstaw do ogłaszania stanu wojennego, który pozwala służbom bezpieczeństwa dokonywać aresztowań bez sądowych nakazów.
Rząd w Manili argumentuje, że musiał podjąć zdecydowane działania, gdyż posiadał informacje, jakoby zbrojne grupy zwolenników klanu Ampatuana planowały wzniecić w prowincji bunt przeciwko władzom centralnym.
23 listopada uzbrojeni napastnicy uprowadzili około 60 osób - głównie członków rodziny kandydata na gubernatora prowincji, będącego przeciwnikiem Ampatuana, oraz dziennikarzy - najprawdopodobniej po to, by nie dopuścić do jego zarejestrowania przed wyborami regionalnymi w maju 2010 roku. Później znaleziono ciała 57 osób.