Uwaga, górale dziurawią opony. Turysta porzucił samochód obok płatnego parkingu
Kto bez zgody właściciela porzuci samochód na prywatnym terenie mieszkańca Zakopanego, może liczyć się z surową karą. "Niewidzialna ręka" niemal na pewno przebije oponę. W Zakopanem, jednym z najbardziej obleganych polskich kurortów, na nowo wybuchła wojna o miejsca do parkowania.
Turyści, planujący kilkudniowe wycieczki górskie powinni szukać bezpiecznych miejsc do parkowania w Zakopanem. Nie jest nim osiedlowy parking, pobocze drogi i temu podobne. Jeśli porzucą samochody na prywatnych posesjach, możliwa kara to co najmniej jedna przebita opona. Przekonał się o tym mieszkaniec Warszawy, który próbował zaoszczędzić 75 zł na opłacie parkingowej w Kościelisku.
- Wybraliśmy się na weekendową wycieczkę w Tatry. Zaparkowałem w bocznej drodze niedaleko wejścia do doliny Kościeliskiej. Chcieliśmy oszczędzić. Opłata to aż 25 zł za dzień, razem 75 zł. Po powrocie z gór zastaliśmy jedno koło bez powietrza - skarży się Piotr, turysta z Warszawy. Rachunek u wulkanizatora, który w niedziele wieczorem podjął się naprawy wyniósł 150 zł. Ten zaś pochwalił się, że naprawiał opony z aut jeszcze trzech innych turystów.
- Nie spodziewałem się, że obce samochody wywołują aż tak negatywne emocje. Przecież podczas całego wyjazdu i tak wydaliśmy 1,5 tys. zł. Ostrzegam, trzeba szukać bezpiecznych miejsc do parkowania - dodaje turysta.
Turyści zablokowali Zakopane. Rośnie gniew górali
Górale potwierdzają. Rośnie złość na turystów, którzy podczas trwającego sezonu zastawiają samochodami każdy wolny skrawek terenu w mieście oraz okolicach. Jeśli obce auto stanie na prywatnym terenie: skrawku pola, drodze dojazdowej itp., to niemal na pewno zadziała "niewidzialna ręka". Mimo ostrzeżeń i zakazów samochody są porzucane na parkingach przed sklepami Biedronka i Lidl.
- Problem jest masowy. Wystarczy, że pierwszy samochód stanie na poboczu i w tym miejscu w godzinę wyrasta cały sznur pojazdów. Trudno o rozwiązanie, bo brakuje nie tylko płatnych miejsc, ale w ogóle jakichkolwiek parkingów - mówi Edward Włazło, komendant straży Tatrzańskiego Parku Narodowego.
- Za porzucenie auta na terenie parku zazwyczaj dajemy minimalny mandat, czyli 100 zł. Chyba, że kierowca się awanturuje albo porzucone auto utrudnia przejazd służbom ratowniczym. Wtedy kara może być wyższa - dodaje.
Tłumaczy, że nie należy dziwić się gniewnej reakcji mieszkańców. W wakacje cierpią z powodu totalnego zakorkowania miasta. - Trudno dojechać do pracy, na zakupy, na pocztę i do urzędu. Codziennie widuję zatarasowane pobocza dróg, prowadzących do tatrzańskich dolin albo prywatnych posesji - wylicza Wlazło.
Gdzie parkować w Zakopanem? Są bezpłatne miejsca
Samochodowa samowolka to odpowiedź na parkingową drożyznę. Na trzech parkingach wzdłuż ulic centrum miasta miesięczny utarg wynosi powyżej 100 tys. zł. Według Gazety Krakowskiej wynajem tych miejsc to biznes lepszy od pensjonatów i hoteli. Samo miasto Zakopane z tytułu dzierżawy miejsc parkingowych rocznie zarabia 1 mln 946 tys. zł.
Turyści nie mają co liczyć na niskie ceny parkowania. Dzierżawca parkingu przy drodze do Morskiego Oka płaci za teren ponad 500 tys. zł rocznie. Dlatego całodzienny koszt pozostawienia tam samochodu wynosi 30 zł. Nie ma taryfy ulgowej. Taternicy planujący tury po górach na tydzień lub dwa narzekają, że koszt parkowania to dodatkowe 200, a nawet 400 zł.
Kilka miesięcy temu "Tygodnik Podhalański" informował o oszustach działanych na parkingach.
Konflikt przybrał już takie rozmiary, że za kilka dni Urząd Miasta w Zakopanem planuje opublikować mapę darmowych parkingów. Miejsca zwolnione od opłat znajdują się przy ul.Bronisława Czecha, ul. Droga na Bystre oraz przy ul. Powstańców Śląskich. To jednak marna pociecha. Konsultant z infolinii informacji turystycznej od razu zastrzegł, że darmowe miejsca są stale zajęte. - Najlepiej znaleźć kogoś, kto przechowa auta za niewielką opłatą - dodał.
Masz newsa , zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl