Ustawa dezubekizacyjna: minął rok od wprowadzenia. Resort nie uwzględnił żadnej skargi
Dokładnie rok temu, 1 października 2017 roku, zaczęła obowiązywać tzw. ustawa dezubekizacyjna. Na jej mocy obniżono emerytury tysiącom funkcjonariuszy służb i policjantom. Wielu z nich odwołało się od tej decyzji do MSWiA. Resort nie uwzględnił jednak ani jednej skargi.
Ustawa autorstwa PiS - jak przypomina "Gazeta Wyborcza" - miała "przywrócić dziejową sprawiedliwość i ukarać oprawców systemu totalitarnego". Zgodnie z jej zapisami wszyscy funkcjonariusze służb i policjanci, którzy chociażby jeden dzień przepracowali w Służbie Bezpieczeństwa lub specsłużbach MON, mieli mieć obniżoną emeryturę - łącznie ok. 40 tys. osób.
Emerytury zostały obniżone. Wielu byłych policjantów, którzy przez lata z narażeniem życia ścigali bandytów i w wolnej Polsce zajmowali się rozbijaniem gangów, otrzymuje obecnie 1,7 tys. złotych na rękę. Niektórym z nich obniżono świadczenie do wysokości emerytury minimalnej, czyli ok. 880 zł. Nic dziwnego, że wielu z nich zdecydowało się złożyć wniosek o wyłączenie z ustawy.
Na mocy art. 8 ustawy dezubekizacyjnej szef resortu spraw wewnętrznych i administracji - jak przypomina "GW" - może odstąpić od obniżania emerytury funkcjonariuszowi, jeśli krótko pracował w aparacie represji lub szczególnie zasłużył się dla wolnej Polski, narażał dla niej zdrowie i życie. Z informacji Federacji Stowarzyszeń Służb Mundurowych wynika, że funkcjonariusze złożyli 4,7 tys. wniosków o wyłączenie ich z ustawy. - Ministerstwo podjęło tylko 500 decyzji, wszystkie odmowne - mówi Czarnecki.
Zdecydowana większość byłych funkcjonariuszy odwołała się od decyzji o obniżeniu im emerytury do sądu. Na wyrok będą jednak musieli poczekać, bo ustawa dezubekizacyjna została skierowana do Trybunału Konstytucyjnego.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"