ŚwiatUSA wycofają broń atomową z Turcji? Stała się "zakładnikiem Erdogana"

USA wycofają broń atomową z Turcji? Stała się "zakładnikiem Erdogana"

Oficjele Pentagonu rozważają wycofanie z bazy w Incirlik w południowej Turcji 50 głowic atomowych. Problem w tym, że ochotę na przejęcie amerykańskiego arsenału ma też prezydent Turcji Recep Erdogan. Według "NYT", bomby stały się jego "zakładnikami".

USA wycofają broń atomową z Turcji? Stała się "zakładnikiem Erdogana"
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons CC BY | USAF
Oskar Górzyński

15.10.2019 | aktual.: 15.10.2019 19:27

W poniedziałek, po pięciu dniach tureckiej operacji, którą umożliwiła decyzja amerykańskiego prezydenta, administracja USA nałożyła na swojego natowskiego sojusznika gospodarcze sankcje. Ale według "New York Times" to nie musi być ostatnie słowo Ameryki w reakcji na agresję Turcji. Nowojorski dziennik donosi, że Departament Obrony po cichu przygotowuje się do ewakuacji amerykańskiej broni jądrowej z bazy Incirlik, niecałe 200 kilometrów od granicy z Syrią.

W Incirlik od lat 60-tych znajduje się ok. 50 termonuklearnych bomb lotniczych B61. Ich obecność w południowej Turcji budziła kontrowersje od początku. Jednak od czasu nieudanego zamachu stanu w 2016 roku, sprawa nabrała nowej wagi. Baza była miejscem jednego z bardziej dramatycznych momentów puczu. Tureckie wojsko okrążyło wówczas obiekt i odcięło jej prąd - oficjalnie po to, by doprowadzić do poddania się tureckiego dowódcy bazy (w sąsiedztwie bazy lotnictwa USA jest też baza turecka), który miał brać udział w nieudanym zamachu.

Teraz powodów do obaw jest jeszcze więcej. Prorządowe media tureckie co jakiś czas pojawiają się komentarze sugerujące przejęcie amerykańskiego arsenału. Co więcej, podobne sugestie czynił sam Erdogan. W ubiegłym miesiącu na zjeździe partii AKP w Sivas, Erdogan podał przykład Izraela jako państwa, którego "nikt nie może dotknąć" ze względu na jego arsenał atomowy.

- Mówią nam potem, że nie możemy ich mieć. Tego nie mogę zaakceptować - stwierdził turecki prezydent.

Zakładnicy Erdogana

Jak podaje "New York Times", jeden z wysoko postawionych oficjeli Pentagonu przyznał w rozmowie z dziennikiem, że bomby w Incirlik stały się "w pewnym sensie zakładnikami Erdogana".

Już trzy lata temu pojawiły się plotki, że amerykańskie głowice miałyby zostać przetransportowane do rumuńskiej bazy Deveselu. Choć doniesienia okazały się nieprawdziwe, część ekspertów od dawna popiera pomysł ewakuacji arsenału z Turcji.

"Z punktu widzenia bezpieczeństwa, utrzymywanie około 50 głowic nuklearnych niecałe 70 mil od granicy z Syrią to igranie z ogniem. Ta broń ma zerową użyteczność na europejskich polach bitwy i jest bardziej wadą niż atutem dla naszych sojuszników w NATO" - pisali w 2016 roku autorzy raportu think-tanku Stimson Center w Waszygtonie.

Teraz pomysł zyskuje nowych zwolenników. Zwłaszcza o tym, jak turecka artyleria ostrzelała - według wojskowych, nie przez przypadek - amerykańską bazę w północnej Syrii.

"Myślę, że to pierwszy taki przypadek - kraj, gdzie umieszczona jest amerykańska broń jądrowa dosłownie strzela do amerykańskich wojsk" - stwierdził na Twitterze Jeffrey Lewis, jeden z najbardziej cenionych ekspertów ds. broni atomowej. "Administracje Obamy i Trumpa powinny posłuchać tych z nas, którzy to przewidywali już trzy lata temu. Wywieźmy te bomby teraz" - dodał badacz.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (103)