USA. Usłyszał strzały z piwnicy, której nie było
Mieszkaniec jednego z amerykańskich miast strzelił do lodówki, bo myślał, że z piwnicy ktoś do niego strzelał. Problem w tym, że w domu nie było piwnicy.
Policja interweniował w miejscowości Yakima w stanie Waszyngton po tym, jak otrzymali zgłoszenie i strzałach. Na miejscu ustalili, że mężczyzna strzelił do swojej lodówki. Tłumaczył, że był przekonany, że ktoś do niego strzela z piwnicy.
- Na miejscu policja znalazła "krzyczącego niezrozumiale" mężczyznę oraz pistolet leżący na środku drogi - przekazała KUTV, telewizja w Utah cytowana przez polsatnews.pl.
Jak się okazało, huk był odgłosem puszki z napojem, która wybuchła.
Zobacz również: Orzeł przechytrzył stado wron. Zaskakujący finał nagrania z USA
"Według ustaleń, mężczyzna wkładał puszki z napojami do lodówki. Nagle jedna z nich eksplodowała. Przestraszony natychmiast wyciągnął pistolet zza paska i strzelił w dno lodówki" - relacjonuje stacja.
Strzały padły z piwnicy, której nie było
Mężczyzna powiedział policji, że "ludzie mieszkający w piwnicy chcieli go zabić i że do niego strzelali, więc strzelił w samoobronie".
Stróże prawa postanowili sprawdzić piwnicę. Jak się okazało, w domu piwnicy nie było. Co więcej, mężczyzna nie miał pozwolenia na broń, a w jej posiadanie wszedł, bo – jak twierdził - niedawno znalazł.